Informacje

avatar

chesteroni
z miasta Toruń
16647.94 km wszystkie kilometry
314.60 km (1.89%) w terenie
43d 11h 14m czas na rowerze
15.92 km/h avg

Kategorie

.Giant.0   .mieszczuch.127   .mieszczuch 2013.138   .Surly.55   .Surly 2013.49   >100.55   >200.19   >300.5   forumowo.27   gminobranie.58   nightrower.42   przyczepkowo.4   sakwowo.51   użytkowo.273   wycieczka.59   wycieczka 2013.53  

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy chesteroni.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2013

Dystans całkowity:1175.08 km (w terenie 61.10 km; 5.20%)
Czas w ruchu:67:42
Średnia prędkość:17.13 km/h
Maksymalna prędkość:46.23 km/h
Maks. tętno maksymalne:217 (115 %)
Maks. tętno średnie:121 (64 %)
Suma kalorii:24787 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:47.00 km i 2h 49m
Więcej statystyk

sprawy

Środa, 31 lipca 2013 | dodano:31.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch 2013, użytkowo
  d a n e  w y j a z d u
22.97 km
4.00 km teren
01:08 h
20.26 km/h
32.80 vmax
30.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal

sprawy

Wtorek, 30 lipca 2013 | dodano:31.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch 2013, użytkowo
  d a n e  w y j a z d u
26.14 km
0.00 km teren
01:38 h
16.00 km/h
29.90 vmax
28.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Regał z Castoramy 100x40x30 cm da się przewieźć na Rubinkowo rowerem, wystarczą trzy ekspandery :-)

sprawy

Poniedziałek, 29 lipca 2013 | dodano:29.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch 2013, użytkowo
  d a n e  w y j a z d u
24.65 km
4.00 km teren
01:18 h
18.96 km/h
33.70 vmax
30.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Dzień jak codzień, a nawet rzekłbym, że dość leniwie się jeździło, póki nie pojawiłem się w okolicy pętli na Olimpijskiej. Z bocznej uliczki wyjechał koleś w pomarańczowej koszulce i trzeba mu to oddać - niezły był w "te klocki". Nie zgubiłem go aż do Obi, a tam się rozdzieliliśmy bo czas mi było do domu. Oczywiście byłem z przodu, żeby nie było ;-)
Rispekt - mało kto jest w stanie utrzymać 28-33 km/h pod wiatr i miejscami pod górę w ruchu miejskim :-)

Gminobranie okołowarszawskie

Sobota, 27 lipca 2013 | dodano:29.07.2013 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria .Surly 2013, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka 2013
  d a n e  w y j a z d u
151.85 km
2.00 km teren
08:32 h
17.79 km/h
36.85 vmax
32.0 *C
159 HR max( 84%)
114 HR avg( 60%)
m 5093 kcal
Wczoraj zaliczyłem trasę Toruń-Sochaczew, odwiedziłem rodzinę, a dziś przyszedł czas na załatwianie moich spraw w Warszawie. Oczywiście wyruszam wcześniej aby zaliczyć kilka gmin. Na początek udaję się na południe do Teresina. Gdy zawracam już w stronę gminy Leszno, to przejeżdżam obok bazyliki w Niepokalanowie:

Jest to już drugi odcinek serialu weekend z bazyliką. Ciekawe, w jakiej wyląduję na początku sierpnia? ;-)
Do Warszawy dostaję się różnej jakości asfaltami klucząc aby zaliczyć jak najwięcej gmin. Mijam wiele linii wysokiego napięcia (niektóre po kilka razy), które zbiegają się w stacji elektroenergetycznej:

W Warszawie załatwiam, co miałem do załatwienia i okazuje się, że mam jeszcze trochę czasu do pociągu - czas więc na drugą część gminobrania :-)
Padło na gminy na wschód od stolicy. Przejeżdżam przez Most Siekierkowski - gdyby nie GPS, nie byłoby to takie proste. Z mostu mam widok na "city":

Dalej jadę Wałem Miedzeszyńskim i odbijam w stronę Sulejówka. Mijam Centrum Zdrowia Dziecka i jakąś betonówką przechodzącą w idealny asfalt docieram do pomnika Piłsudskiego i jego córek:

W Halinowie skręcam na północ i w miejscowości Cięciwa trafiam do punktu kopulacyjnego:

Hmmm. To pewnie przez sąsiedztwo gminy Kobyłka ;-) W gminie tej na środku miasta znajduje się - jakżeby inaczej - kobyłka:

W Ząbkach mijam pielgrzymkę:

Za pielgrzymką okrutnie długi korek, ale na szczęście to nie mój kierunek jazdy. Docieram na stację Warszawa Wschodnia 25 minut przed odjazdem pociągu. Mam bilet na końcu składu w ostatnim przedziale, ale wagon jest podczepiony odwrotnie i muszę ganiać za rowerem na każdej stacji :(
A tak a'propos stacji: Warszawę Wschodnią, podobnie jak Kutno odremontowano. Tylko co z tego, że jest ładnie i czysto, jak jest bardzo mało sklepów/kiosków - nikomu się nie opłaca wynajem, a pasażer musi cierpieć albo latać po całym dworcu by kupić puszkę coli (w Kutnie po prostu nie ma niczego).

Więcej zdjęć tradycyjnie znajduje się w - klik - > G A L E R I I < - klik - , do której obejrzenia zapraszam.

Zaliczone nowe gminy w województwie mazowieckim (13):
Teresin, Leszno, Błonie, Ożarów Mazowiecki, Stare Babice, Sulejówek, Halinów, Zielonka, Poświętne, Wołomin, Kobyłka, Marki, Ząbki

Dla zainteresowanych mapka:

Gminobranie sochaczewskie

Piątek, 26 lipca 2013 | dodano:28.07.2013 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria .Surly 2013, >100, >200, gminobranie, sakwowo, wycieczka 2013
  d a n e  w y j a z d u
207.95 km
4.10 km teren
10:53 h
19.11 km/h
46.23 vmax
30.0 *C
164 HR max( 87%)
121 HR avg( 64%)
m 7338 kcal
W sobotę miałem do załatwienia ważną sprawę w Warszawie, a że mam rodzinę w Sochaczewie, postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym. Ambitne plany ruszenia się o 3am spaliły na panewce i ostatecznie start nastąpił o 5:30. Ruch na DK10 był na szczęście umiarkowany i do Czernikowa dotarłem bez przygód. W Czernikowie skręciłem w stronę miejscowości Bobrowniki, przez którą wiedzie najsensowniejsza droga do Włocławka. W Bobrownikach znajdują się ruiny zamku krzyżackiego, których nie omieszkałem obejrzeć:

Dalej pojechałem wzdłuż Wisły, co było błędem. Zignorowałem to, że nawet szlak rowerowy skręcał i jechałem prosto. Niestety, ok. 2 km dalej droga zmieniła nawierzchnię na piaszczystą i przy pierwszej sensownej okazji uciekłem przez las do asfaltu. Inaczej nie wiem, jak długo bym brnął :(
We Włocławku nie przekraczałem Wisły, tylko pojechałem dalej w stronę Dobrzynia, co jak wiadomo zaowocowało kilkoma ciekawymi podjazdami z 20 i 30m różnicami wysokości :-)
Dalsza droga nie miała żadnych niespodzianek aż do Biskupic. Przed miejscowością widać pełno znaków "ślepa uliczka", zalecany objazd itp. itd. marudzenie. Jak wiadomo, zwykle rower da się przeprowadzić a często nawet i przejechać, o ile nie jest to remont mostu. Tym razem to był remont mostu, ale ponieważ w Lubiczu zrobiono tymczasową przeprawę, to pomyślałem, że i tu tak może jest i piesi mają coś dla siebie. Po drodze do mostu-niemostu zjechałem parę cudownych zjazdów i trochę wymiękłem. Jeśli mostu nie ma, to będę musiał to wszystko podjechać. o_O
Niestety, żadnego tymczasu dla pieszych nie postawiono, ale na szczęście mostu już pomału jest kończony i od biedy da się przejść środkiem za zgodą ekipy. Ten betonowy uskok ma prawie metr wysokości.

Tym sposobem dojeżdżam do Płocka właściwie bez towarzystwa samochodów. W samym Płocku nie mam za wiele czasu, odwiedzam więc jedynie rynek, celowo nie zachodząc do zamku i katedry - nie uciekną :)

Na rynku widać w ludziach, że skwar ich doświadcza - wszyscy lgną do fontann i kurtyn wodnych. A Coca-cola postanowiła zrobić sobie reklamę stulecia. Otóż przemiłe hostessy rozdawały ludziom puszki schłodzonej coli 0,15l. Tak, rozdawały, całkiem za free, a gość przez megafon ogłaszał, że Coca-Cola dzieli się radością. Mnie kupili ;-)
Oprócz tego można było sobie zrobić puszkę z własnym napisem. Mi się udało właściwie bez kolejki, ale zwykle wyglądało to tak:

Puszka oczywiście też za free :-)
Pepsi - co ty na to? ]:->
Zjadłem jeszcze zapiekankę (taka sobie) - w Płocku nie znają koncepcji kelnera w ogródku i nie mając jak zostawić roweru z sakwami, nie wchodziłem do żadnej knajpki :(
Wyjechałem z Płocka przez stary most i kilka kilometrów za mostem, tam, gdzie łączą się dwie krajówki, zaczęła się droga dla rowerów, którą dojechałem aż do Gąbina:

Dalsza droga to po prostu kluczenie gminnymi opłotkami bez żadnych godnych wzmianki tutaj miejsc (parę fotek w galerii)
Na końcu, tuż przed Sochaczewem właściwym, przejeżdżam przez Żelazową Wolę, gdzie mijam muzeum Chopina. Jak to w Polsce - nie można wejść z rowerem. Muzealnicy żelazowowolscy - kij wam w rzyć!
Dojeżdżam do mety i pół godziny później nad Sochaczewem zaczyna się konkretna burza :-)

Tradycyjnie, więcej zdjęć (w tym zdjęcia hostess!) można zobaczyć w - klik - > G A L E R I I < - klik -

Zaliczone nowe gminy w województwie mazowieckim (11):
Płock, Łąck, Gąbin, Sanniki, Słubice, Iłów, Młodzieszyn, Brochów, Kampinos, Sochaczew - obszar wiejski, Sochaczew

Tym małym gminobraniem powróciłem do top20 na zaliczgminę.pl

Mapka dla ciekawych:

sprawy

Czwartek, 25 lipca 2013 | dodano:28.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch 2013, użytkowo
  d a n e  w y j a z d u
15.12 km
0.00 km teren
h
km/h
34.20 vmax
22.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal

sprawy

Środa, 24 lipca 2013 | dodano:25.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch 2013, użytkowo
  d a n e  w y j a z d u
9.39 km
1.00 km teren
00:38 h
14.83 km/h
26.70 vmax
22.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
128 rolek papieru toaletowego w koszyku ;-)

Kurierem się nie zostaje, kurierem się rodzi! :D

sprawy

Poniedziałek, 22 lipca 2013 | dodano:22.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria użytkowo, .mieszczuch 2013
  d a n e  w y j a z d u
15.21 km
0.00 km teren
00:39 h
23.41 km/h
37.90 vmax
24.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal

Gminobranie Licheńskie 407 km

Sobota, 20 lipca 2013 | dodano:21.07.2013 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria .Surly 2013, >100, >200, >300, gminobranie, nightrower, wycieczka 2013
  d a n e  w y j a z d u
407.18 km
4.50 km teren
24:58 h
16.31 km/h
42.99 vmax
18.0 *C
217 HR max(115%)
110 HR avg( 58%)
m 12356 kcal
Ostatnio miałem trochę nauki na głowie i nieco mniej jeździłem, na szczęście w ten weekend udało się to nadrobić. Postanawiam sprawdzić, jak to jest, gdy się w długą trasę po całym dniu w pracy, ale bez snu pośrodku.

Wyjeżdżam ok. 18.

Decyduję się na wariant "przez Chorągiewkę" - co prawda ok. 5km muszę jechać DK15, której bardzo nie lubię, ale za to potem mam spokój. W wariancie "przez Włocławek" miałbym kilkadziesiąt km wieczorem/nocą po DK91, która co prawda ma pobocze, ale po co się cisnąć z autami? W Brześciu Kujawskim urządzam sobie pierwszy mały postój i jadę w stronę Kowala. W Kowalu piję kawę na stacji i akurat zaczyna padać - niech ICM się pali ze wstydu! Spotkała mnie za to zabawna historia:
Podpity koleś na składaku pyta się mnie, czy daleko jeszcze?
Odpowiadam, że tak.
- To ile jeszcze? 50 kilometrów?
- Nie, ze 300 będzie.
WTF na jego twarzy był przepiękny
Na szczęście deszczyk był przelotny. Bez problemu pojechałem dalej, w stronę Gostynina, w którym planowałem mini-zwiedzanie. Niestety (a może "stety", bo nie niszczeje), w zamku jest hotel więc tylko obejrzałem go z zewnątrz, ale za to w centrum zrobiłem sobie mały objazd.
Po wyjeździe z Gostynina zaczynają się problemy z sennością. Nie jestem w stanie ich przezwyciężyć i w końcu siadam na ławce na kilka minut odpoczynku.
Dalej jadę w stronę Lubienia Kujawskiego, gdzie ponownie dopada mnie zmęczenie, ale poleżałem chwilkę na ławce koło PKS-u i przeszło. Jadę jednak po kolejną kawę na koniec miasta i dopiero wracam. Po drodze mijam też o świcie jeziorko:


Nocka za mną.

Jadę z Lubienia tak, jak sobie wytyczyłem i okazuje się, że droga wiedzie przez kilka km drogami polnymi (choć w bardzo dobrym stanie). Dziwne to trochę, ale nie narzekam. Gorzej, jakbym w nocy tu wylądował - wiejskim zwyczajem psy sobie biegały luzem po okolicy :(
Przejeżdżam przez Łanięta i w miejscowości Misztal znowu robię mały odpoczynek. Odrywam się od kontemplacji gdy przejeżdża Jacek - kolarz i chwilkę rozmawiamy. Bierze mnie na koło i jedziemy tak kilka kilometrów, jednak w końcu odpadam - tętno 160 przy 32 km/h i boję się, że się "ugotuję". On dla odmiany chyba miał dość wleczenia się 27km/h :)
Miał chyba wrażenie, że coś pokręciłem, jak mówił, że ja powinienem jechać DK 1, a ja mu odpowiadałem, że dalej jadę "2-ką" :)
Objeżdżam Koło od południa bo nadrabiam może odrobinkę, ale za to nie stoję na światłach i nie muszę tłuc się śmieszkami rowerowymi.
W Kłodawie zjeżdżam aby odwiedzić kopalnię soli.

Niestety, w święta i niedziele (gdy ludzie mają wolne) zwiedzania nie ma. Ale za to jest czadowa hałda:

Odwiedzam jeszcze dwa kościoły i faktycznie całkiem ładne je tam mają. Szczególnie spodobało mi się wnętrze drewnianego kościoła cmentarnego:

Ładnych parę kilometrów krajówką dalej skręcam w miejscowości Kościelec by zwiedzić eklektyczny pałac:

Pałac jest akurat remontowany, ale w parku hrabia Kreutzberg nawstawiał różnych cudów, np. ruiny:

czy meczet z minaretem:

Dojeżdżam w końcu do Warty i okazuje się, że nie ma tam mostów, ale jest za to prom:

Ciekawe, czy kursuje w nocy i jak bardzo bym klął, gdyby się okazało, że nie...

Na północ od Warty

Przekroczyłem ten mój Rubikon więc kieruję się w stronę Lichenia, po drodze zaliczając kilka gmin. W ogóle mam wrażenie, że jakbym jechał tylko Toruń-Gostynin-Licheń-Toruń, to trasa by była krótsza o jakieś 150km ;-)
Zaliczanie gmin to niezły pożeracz czasu i generator dużych przebiegów ;-)

Licheń

W Grąblinie okazuje się, że wstęp do lasu, w którym miało miejsce objawienie, jest tylko przez specjalną kładkę, ale na szczęście jest ona bez schodów i z rowerem się da wturlać. Pielgrzymów jest bardzo dużo. Ja z braku czasu odwiedzam tylko jedno miejsce objawienia i robi na mnie naprawdę duże wrażenie siła wiary ludzi, którzy tu przychodzą. Ze łzami, na kolanach wchodzą do kapliczki, dotykają kamienia, przykładają do niego dewocjonalia a następnie wychodzą na kolanach. To robi wrażenie!


Z lasu wracam przez kładkę i jadę do Lichenia. Już z daleka widać bazylikę:

Na miejscu atmosfera jest jednak mniej religijna. Leci sobie z głośników skoczna piosenka z refrenem "rum cium cium", stragany, pełno pielgrzymów

Okazuje się, że plan Lichenia to aż 67 atrakcji do zobaczenia! A ja tu mam ok. 10h do tyłu. Ech... Oglądam tylko Arkę

Wewnątrz był akurat ślub jakiegoś Przemysława z Katarzyną - przed kościołem stały auta warte od 150k wzwyż. Ciekawe, czy Gala lub coś podobnego o tym napisze? Po ślubie poszedłem szukać bazyliki, co wcale proste nie było mimo jej rozmiarów - całość jest wewnątrz wielkiego parku pełnego strzelistych drzew. Przed bazyliką jeszcze trafiam na Golgotę:

A w końcu docieram i do słynnego kościoła:

Wewnątrz jest również pełno złota:

Muszę jednak powiedzieć, że choć nagłośnienie mszy robi wielkie wrażenie (organy podkreślające słowa kapłana itp.), to samo wnętrze jest takie sobie jak na tę skalę świątyni. W takim Toledo czy Granadzie katedry są większe, kolumny potężniejsze a wnętrze nie potrzebuje pazłotka by być imponujące. Moim zdaniem można to było wykonać ładniej. Gust każdy ma swój, ja natomiast opuszczam Licheń kierując się bocznymi drogami w stronę Konina

Powrót do domu

Droga z Lichenia wiedze przez boczne drogi koło stawów rybnych i jest to super skrót omijający centrum Konina. Przejeżdżam koło dwóch elektrowni (Konin i Pątnów)

W okolicy Pątnowa łapię ciągnik z broną talerzową, za którym jadę kilka kilometrów do Kazimierza Biskupiego. Nic szczególnego, gdyby nie to, że brona miała 3,6m wysokości, a wiadukty miały zakaz wjazdu powyżej 3,8m, a ciągnikiem bujało. Do tego kable nad drogą też wisiały niebezpiecznie nisko i cały czas musiałem uważać żeby coś się nie stało.

W Kazimierzu zwiedzam jeszcze klasztor zamieniony na seminarium i jadę do Ślesina. Przy marinie miał być pomnik smoka, ale podobno rok temu go zabrano bo się miasto z właścicielem nie dogadało. Ehh. W każdym razie skoro jest łuk, to i ja sobie triumf zaliczam:

W końcu jadę na północ DK25 do Skulska gdzie czas na włączenie lampek itp. Wszystko to w blasku księżyca nad jeziorem:

Dojeżdżam tak do Kruszwicy, gdzie niestety już jest noc. Słynna wieża prezentuje się ładnie, pewnie za dnia jest jeszcze lepiej:

Na koniec jadę do Kolegiaty, ale o 22:59 dojeżdżam, a o 23:00 gaszą podświetlenie i zrobienie ładnej fotki się nie powiodło. I'll be back, jakby powiedział Terminator.
Zmęczony jestem okrutnie i z drogi do Inowrocławia nie pamiętam za wiele. Jakoś dojechałem i walnąłem dużą kawę, nie starczyła jednak do końca i z Rojewa do Torunia dojeżdżam "magicznie" - nie bardzo wiem jak, choć pamiętam wahadłowy ruch w Gniewkowie i przepuszczanie "pakietów" aut na drodze by potem jechać solo. A, pamiętam jeszcze zakaz jazdy rowerem na DK15 i brak widocznej alternatywy. Pewnie ten chodnik po lewej miał nią być. Dobre sobie :/
W Toruniu jeszcze ostatnie momenty świtu:

I dojeżdżam do domu wykończony. 2 nocki praktycznie bez snu, prawie 36h wycieczka. Wyjazd wieczorem nie był mądry, ale wyjazd rano też pewnie by nie był taki :) Trzeba to będzie powtórzyć ;-)


Na ten rok zdefiniowałem sobie kilka "rowerowych" celów. Trzy z nich udało mi się osiągnąć tą wycieczką:
- zaliczyć wszystkie gminy w województwie kujawsko-pomorskim
- odbyć jakąś długą wycieczkę (407km to mój trzeci życiowy dystans)
- pojechać do Lichenia obejrzeć bazylikę

Więcej zdjęć można zobaczyć już tradycyjnie
- klik tutaj - > G A L E R I I < - klik tutaj -

Lista nowych gmin w kolekcji:
Kujawsko-Pomorskie: Choceń, Kowal, Kowal - obszar wiejski, Baruchowo, Lubień Kujawski, Jeziora Wielkie, Kruszwica
Mazowieckie: Gostynin - obszar wiejski, Gostynin
Łódzkie: Łanięta, Nowe Ostrowy, Dąbrowice
Wielkopolskie: Chodów, Kłodawa, Kościelec, Krzymów, Kramsk, Ślesin, Konin, Kazimierz Biskupi, Kleczew, Skulsk.

Dla zainteresowanych mapa:

sprawy

Piątek, 19 lipca 2013 | dodano:22.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch 2013, użytkowo
  d a n e  w y j a z d u
10.51 km
0.00 km teren
00:31 h
20.35 km/h
34.70 vmax
25.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal