Informacje

avatar

chesteroni
z miasta Toruń
16647.94 km wszystkie kilometry
314.60 km (1.89%) w terenie
43d 11h 14m czas na rowerze
15.92 km/h avg

Kategorie

.Giant.0   .mieszczuch.127   .mieszczuch 2013.138   .Surly.55   .Surly 2013.49   >100.55   >200.19   >300.5   forumowo.27   gminobranie.58   nightrower.42   przyczepkowo.4   sakwowo.51   użytkowo.273   wycieczka.59   wycieczka 2013.53  

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy chesteroni.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:1338.92 km (w terenie 11.00 km; 0.82%)
Czas w ruchu:80:07
Średnia prędkość:16.71 km/h
Maksymalna prędkość:47.58 km/h
Suma podjazdów:5144 m
Maks. tętno maksymalne:164 (87 %)
Maks. tętno średnie:114 (60 %)
Suma kalorii:38594 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:66.95 km i 4h 00m
Więcej statystyk

sprawy

Poniedziałek, 14 lipca 2014 | dodano:16.07.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, użytkowo, sakwowo
  d a n e  w y j a z d u
12.70 km
0.00 km teren
00:40 h
19.05 km/h
33.99 vmax
28.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal

Przez Piekło do Gdańska

Niedziela, 13 lipca 2014 | dodano:16.07.2014 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria .Surly, >100, >200, gminobranie, nightrower, sakwowo, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
242.61 km
0.00 km teren
15:13 h
15.94 km/h
42.62 vmax
25.0 *C
162 HR max( 86%)
106 HR avg( 56%)
780 m 7070 kcal
Chcąc niechcąc, aby zaliczyć wszystkie gminy w województwie pomorskim, musiałem zaliczyć wycieczkę prawym brzegiem Wisły. Tak się jakoś złożyło, że w weekend wypadła pełnia z superksiężycem (orbita najbliższa Ziemi), a do tego było bezdeszczowo. Wieczorem wyekspediowaliśmy córkę do babci i z Beatką wyszykowaliśmy się do podróży. W trasie byliśmy ok. 22 (może ciut przed). W ramach nightroweru zaczęliśmy od przebicia się przez las do Papowa Toruńskiego, po czym ruszyliśmy w stronę jeziora Chełmżyńskiego. Nie było zbyt ciepło, ale też trudno mówić o zimnie. Za to księżyc... robił z nocy dzień. Dało się jechać bez lampki, tak wspaniale oświetlał drogę. Co chwilę się nim zachwycałem co już wkurzało moją małżonkę ;-)
Bez problemu docieramy do Wąbrzeźna by zrobić sobie postój na stacji Huzar. Zaczyna kropić więc korzystajć z okazji zakładamy ciut dłuższe ciuszki bo i temperatura spadła do 13 stopni.
Z Wąbrzeźna jedziemy prosto na północ do Radzynia Chełmińskiego. Zamek w Radzyniu w nocy jest ładnie oświetlony, ale jeszcze ładniej wygląda z księżycem zainstalowanym nad wieżą niczym oko Saurona:

Moim celem był Gdańsk, ale Beatce zależało na dwóch brakujących jej gminach w okolicy więc odbiliśmy na wschód w stronę Świecia nad Osą. Koło Świecia jest naprawdę dużo wiatraków. O tej porze jednak trzeba było ustawić długi czas naświetlania więc nie widać śmigieł :)

Ze Świecia do Łasina jest bardzo ładna droga pełna pagórków i jest nawet jedna serpentyna! W Łasinie robimy duży popas przed ratuszem, po czym się rozdzielamy. Beatka jedzie do Wąbrzeźna inną trasą i będzie rano w domu, a ja jadę na północ do Gardei. Drogę do Kwidzyna już wcześniej pokonywałem dwa razy więc mnie jakoś szczególnie nie kręciła ale pociągiem do Kwidzyna i tak się nie da od południa dojechać - remontują tory koło Grudziądza.
Sam Kwidzyn zasadniczo przejechałem bez zwiedzania - niedawno byłem w zamku i obejrzałem resztę miasta więc tym razem zjechałem od razu na dół, podziwiając od spodu zamek:

...oraz nowy most:

Most oznacza jednak zlikwidowanie przepraw promowych i prostą drogę na zamek w Gniewie. Nie wszystkie drogowskazy zaktualizowano więc warto o tym wiedzieć. Trochę mnie ta podróż zaczęła męczyć więc w Szkaradowie załapałem się na słomaburgera:

Dalsza droga wiedzie wzdłuż Wisły. Tradycyjnie jednak, wały nie są dostępne dla rowerów więc nic nie widać. W końcu się wspinam i podziwiam Wisłę:

Kawałek dalej dojeżdżam do Białej Góry gdzie znajduje się bardzo ładna śluza:

W końcu trafiam do...Piekła! To miejsce, gdzie można poczuć się jak w domu, jeśli jest się dogłębnie złym, ale ja jednak stamtąd uciekam:

Trudno się temu dziwić - metropolia to to nie jest:

Nieco dalej, w Szymankowie przejeżdżam przez tory. Zawsze na wiaduktach są zainstalowane osłony nad trakcją, żeby ktoś przypadkiem nie uległ porażeniu. W Szymankowie jednak da się bez problemu nasikać na kabel (tylko raz, ale jednak się da!)

Wydostać się w stronę Gdańska można już tylko jednym mostem - ostatni most na północ od Tczewa jest w Kiezmarku. Leci sobie po tym moście Droga Krajowa nr 7 Warszawa-Gdańsk - można się domyśleć, jaki tam jest ruch. Na moście jest namalowane pobocze, ale ilość TIR-ów i natężenie ruchu skłaniają mnie do jazdy "chodnikiem". Był to mimo wszystko błąd. Jest niesamowicie wąsko, mam po kilka centymetrów luzu z każdej strony. Minięcie się z pieszym byłoby bardzo trudne, a z drugim rowerzystą wręcz niemożliwe. Na szczęście jest pusto więc się jakoś przetaczam. Wpadam z tego wszystkiego w depresję. GPS pokazuje nawet -6m. Jakoś jednak udaje mi się przejechać gminę Cedry Wielkie i trafiam na Rafinerię Gdańską:

Przebijam się krajówkami bez pobocza i niewygodną ścieżką rowerową do centrum - ostatecznie docieram na starówkę:

Tradycyjny żurawik:

Zwiedzam starówkę (więcej zdjęć w galerii!), by w końcu dotrzeć do zabytkowego dworca kolejowego:

Na dworcu jest OK, ale pociąg TLK z Gdyni do Poznania w szczycie sezonu nie ma przedziału do przewozu rowerów. W związku z tym jest dość nieciekawie - rowerów jest znacznie więcej niż wejdzie do przedsionka. Jakoś się wciskamy i jedziemy, ale to nie była najfajniejsza podróż świata :(

Jak to mam już w zwyczaju, zapraszam do znacznie obszerniejszej - klik tutaj -> G A L E R I I <- klik tutaj -

Zaliczone gminy: 5
Pomorskie: Ryjewo, Miłoradz, Lichnowy, Ostaszewo, Cedry Wielkie



sprawy

Piątek, 11 lipca 2014 | dodano:16.07.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch, użytkowo
  d a n e  w y j a z d u
13.45 km
0.00 km teren
00:50 h
16.14 km/h
28.10 vmax
25.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal

sprawy

Czwartek, 10 lipca 2014 | dodano:10.07.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch, użytkowo
  d a n e  w y j a z d u
11.26 km
0.00 km teren
00:42 h
16.09 km/h
31.50 vmax
30.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal

sprawy

Środa, 9 lipca 2014 | dodano:10.07.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch, użytkowo
  d a n e  w y j a z d u
14.18 km
0.00 km teren
00:54 h
15.75 km/h
34.00 vmax
30.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal

Megality i popsuty bębenek

Niedziela, 6 lipca 2014 | dodano:10.07.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, >100, nightrower, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
178.41 km
0.00 km teren
10:35 h
16.86 km/h
46.68 vmax
30.0 *C
152 HR max( 80%)
103 HR avg( 54%)
504 m 5015 kcal
Rok temu w czasie gminobrania odwiedziłem Izbicę Kujawską. Niestety, nie wiedziałem, że minąłem o włos bardzo fajne grobowce. Co więcej, miałem nieopodal drugą niezaliczoną atrakcję: kolegiatę w Kruszwicy widziałem przez pół minuty nocą zamin zgasło światło.
Takie przeoczenia powinny być karalne ;-)
Jak tylko dowiedziałem się, że Beata planuje gminobranie w tamtych okolicach, postanowiłem dołączyć i zaliczyć brakujące atrakcje. Co prawda w kuj-pom wszystkie gminy mam zaliczone, ale w tak doborowym towarzystwie takich braków się nie odczuwa :)
Wyruszyliśmy wieczorem. Z uwagi na chore warunki na DK15 i zapas czasu (w Kruszwicy mieliśmy być o świcie), zdecydowaliśmy się jechać przez piękną drogę leśną do Gniewkowa. Tamże odbiliśmy do Rojewa by do Inowrocławia wjechać boczną trasą. Troszkę kropiło po drodze, ale nie było źle. W Ino zrobiliśmy sobie popas w McDonaldsie wciągając lody i kawę. W końcu zebraliśmy się i niespiesznie przebiliśmy się przez miasto. Jadąc w nocy zauważyliśmy pięknie oświetloną wieżę ciśnień:

Z Inowrocławia do Kruszwicy daleko nie jest więc jadąc bocznymi dróżkami dość szybko znaleźliśmy się obok Kolegiaty - celu numer jeden. Niestety, była jeszcze noc więc do świtu czekaliśmy na Orlenie zagrzewając się kawą. Trwało to nieco dłużej, niż byśmy chcieli, ale po ok. 45 minutach można było jechać i podziwiać kościół w świetle dnia:

Zgodnie uznaliśmy, że było warto czekać. Po dokładnym obejrzeniu okolic pojechaliśmy do Mysiej Wieży, której również nie dane mi było wcześniej obejrzeć za dnia:

Dalsza droga wiodła przez Jeziora Wielkie i Krzywe Kolano aż do Skulska, gdzie obejrzeliśmy pominięte kiedyś Sanktuarium:

W stronę Izbicy Kujawskiej jechaliśmy praktycznie pustymi drogami w pięknych okolicznościach przyrody:

Pełna sielanka, wycieczka idealna, zapas czasu. Brzmi tak pięknie, że musiało się skończyć:
Nagle zgrzyt,
nagle świst,
korba w ruch,
wolnobieg - duch
Wziął i normalnie ducha wyzionął. Wolnobieg to jest ta część w bębenku piasty, która pozwala jechać bez pedałowania. Od tej chwili musiałem jechać jak na ostrym kole (choć oczywiście w każdej chwili i to mogło się skończyć - awaria to awaria).
Rozważaliśmy parę wariantów, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się spróbować dojechać do kolei zaliczając Wietrzychowice.
Prędkośc miałem nienajgorszą, choć musiałem robić częste postoje gdyż nie mogąc przestać pedałować nie mogłem też poprawić się na siodełku itd.
Po drodze do Wietrzychowic Beatka postanowiła zatrzymać się w Chotelu:

W Wietrzychowicach koło Izbicy Kujawskiej jest pięć odrestaurowanych grobowców megalitycznych. Są to wielkie wały ziemne z kamienną obstawą. Przy wejściu mają ok. 3 metry wysokości, mierzą ok. 100m długości. Prawdziwe monstra!

Niestety, nie wzięliśmy nic na komary, a tych w okolicy było zatrzęsienie. Obeszliśmy truchtając przed tymi wampirami cały teren cmentarzyska. Z tyłu grobowce wyglądają jak gigantyczne kobry:

Kolejne kilometry to nie tylko walka z kolanami przeciążonymi jazdą na ostrym kole, ale też i z upałem. W Szczytnie zatrzymaliśmy się na lody. Po powrocie ze sklepu termometr pokazał 46 stopni - tak się rower nagrzał w parę minut. Miejscowy menel twierdził, że w Czerniewicach pociąg nie staje, ale jak to zwykle miejscowy - nie wiedział, o czym gada. W Czerniewicach musieliśmy czekać jeszcze dwie godziny aż w końcu pojawił się osobowy do Torunia Głównego. My tu walczymy z upałem, a tymczasem w Toruniu wielka ulewa. Gdy wysiedliśmy, wszystko było mokre, a na nowym moście jeszcze zdążył nas dorwać deszcz.

Reasumując super wycieczka, wszystkie cele krajoznawcze zaliczone, dystans choć nie spełnił oczekiwań, to jednak przyzwoity, kolana bolą a piasta wymaga kosztownej wymiany bębenka. To jest XT więc ciekawe, czy to ja miałem takiego pecha, czy też zajeździłem ją swoim "depnięciem" i tegoroczną wyprawką w góry z sakwami? To pierwsza awaria roweru odkąd go mam, czyli od półtora roku, ale za to poważna.

Ach, i na koniec oczywiście tradycji ludu słowiańskiego zadośćuczynić mi trzeba: zapraszam do obejrzenia G A L E R I I

sprawy

Piątek, 4 lipca 2014 | dodano:10.07.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch, użytkowo
  d a n e  w y j a z d u
9.14 km
0.00 km teren
00:35 h
15.67 km/h
27.10 vmax
35.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal

sprawy

Czwartek, 3 lipca 2014 | dodano:04.07.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch, użytkowo
  d a n e  w y j a z d u
12.48 km
0.00 km teren
00:39 h
19.21 km/h
27.70 vmax
22.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal

sprawy

Środa, 2 lipca 2014 | dodano:02.07.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch, użytkowo, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
27.76 km
1.00 km teren
01:40 h
16.65 km/h
36.00 vmax
23.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Niby do pracy i na zakupy, ale przy okazji objechałem nieznane mi do tej pory zaułki w okolicy ul. Rypińskiej :-)

sprawy

Wtorek, 1 lipca 2014 | dodano:02.07.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, użytkowo
  d a n e  w y j a z d u
13.05 km
0.00 km teren
00:51 h
15.35 km/h
30.18 vmax
18.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal