Informacje

avatar

chesteroni
z miasta Toruń
16647.94 km wszystkie kilometry
314.60 km (1.89%) w terenie
43d 11h 14m czas na rowerze
15.92 km/h avg

Kategorie

.Giant.0   .mieszczuch.127   .mieszczuch 2013.138   .Surly.55   .Surly 2013.49   >100.55   >200.19   >300.5   forumowo.27   gminobranie.58   nightrower.42   przyczepkowo.4   sakwowo.51   użytkowo.273   wycieczka.59   wycieczka 2013.53  

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy chesteroni.bikestats.pl

Archiwum

dojazd na zlot - 2/4

Środa, 14 maja 2014 | dodano:29.05.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, >100, forumowo, gminobranie, sakwowo, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
142.94 km
0.00 km teren
08:38 h
16.56 km/h
39.26 vmax
*C
150 HR max( 79%)
112 HR avg( 59%)
571 m 5596 kcal
Z Lichenia wyjeżdżamy wcześnie rano podbudowani wczorajszym dystansem - wszak popołudniem wykręciliśmy standardowy dzienny wyprawowy przebieg i to bez szczególnej "napinki". Zaraz za Licheniem robimy postój przy lesie Grąblińskim gdzie miały miejsce objawienia. Ja pilnuję rowerów, a Beata idzie na obchód. Poprzednim razem odwiedziłem już las, a poza tym chciałem kupić jakieś pamiątki i trochę poczytać - przygotowuję się do dość trudnego branżowego egzaminu.

W lesie miejsca objawień są obudowane kapliczkami:

Zaraz po powrocie Beatki ruszamy w dalszą drogę i po szybkim zjeździe trafiamy do Konina, gdzie urządzamy sobie sklepostop śniadaniowy. Sklep jest dobrze przygotowany na taką okoliczność, zadbano o to, żeby nie zabrakło śmietnika:

W samym Koninie na starówce aparat odmawia posłuszeństwa. Przestaje łapać ostrość i nie chce się zamknąć. Dramat, mamy tylko jeden aparat, a nasze komórki, choć wyposażone w matryce, robią fatalne zdjęcia. Starówki w Koninie więc zasadniczo wiele nie zwiedzamy (nie jest zresztą jakaś wyjątkowo ciekawa), ale jedziemy kupić drugi aparat do Media Marktu, który mamy po drodze. W międzyczasie nasz aparat w końcu się jakoś sam resetuje i zaczyna działać, ale poziom zaufania do sprzętu jest w okolicy zera - tak czy owak trzeba mieć jakiś backup - w domu też się przyda jeszcze jeden prosty kompakt. Udaje się zgarnąć z wystawy Nikona (dzięki temu jest tańszy o 10%), który jest zasilany paluszkami - idealny pod tym względem na wyprawę (choć jest bardzo prosty i zdjęcia robi dość słabe). Póki co, dajemy jednak szanse staremu Panasonicowi, a nowy ląduje na dnie sakwy. Jak się potem okaże - nie było więcej problemów. W Google nie znalazłem informacji o takim problemie więc to, mam nadzieję, był jednorazowy "wyskok" elektroniki.
Straciliśmy masę czasu w Koninie, ale w końcu dojeżdżamy do Rychwała, gdzie na ryneczku z fontanną urządzamy sobie sklepostop.
Opodal nas jacyś kamerzyści filmują trawnik i otoczenie - ponoć są z jakiejś wielkopolskiej telewizji. Rychwał jest dość nijaki, ale zapada nam w pamięć jedna pani. Mianowicie jedziemy ulicą na południe i dojeżdżamy do drogi prostopadłej (skrzyżowanie typu T). Odbijamy na wschód, a pani się pyta, dokąd jedziemy. My na to: "w góry". Na co pani: "to nie tędy!". Cóż, na zachód też nie za bardzo :-)
Turlamy się bocznymi i jeszcze bardziej bocznymi drogami, przy których można jednak spotkać misterne, ażurowe konstrukcje

W końcu wyjeżdżamy na dość ruchliwą drogę wojewódzką nr 470 (Turek-Kalisz). Jest nieprzyjemnie - brak pobocza i sporo TIR-ów. Do tego głodniejemy więc na przystanku robimy sobie obiad przy okazji testując nową kuchenkę:

Oczywiście jak na złość - strasznie długo schodzi zagotowanie wody i Beaty sceptycyzm co do zasilania benzyną się pogłębia. Posileni ruszamy dalej i dojeżdżamy do Kalisza - najstarszego Polskiego miasta.
W Kaliszu odwiedzamy m.in. katedrę z pięknym ołtarzem:

Wyjeżdżamy drogą, która rzekomo jest zamknięta. Wytyczone są objazdy, są znaki ostrzegające o zakazie jazdy. Postanawiamy zaryzykować gdyż prawie zawsze takie zakazy oznaczają niewielkie problemy dla rowerzystów - a to jezdnia jest rozkopana, a chodnik jest w całości, a to nie ma mostu, ale jest kładka dla pieszych itp. Parę metrów prowadzenia pieszo i po problemie. Tu jednak jest jeszcze lepiej - wymieniono nawierzchnię pod wiaduktem, ale prace się już zakończyły, tylko objazd pozostał. Prujemy więc znowu bocznymi drogami i za Grabowem nad Prosną rozbijamy się w lesie. Tym razem i dystans sensowniejszy, i gmin parę wpadło :-)

Zaliczone gminy: 11
Wielkopolskie: Stare Miasto, Rychwał, Tuliszków, Mycielin, Malanów, Ceków-Kolonia, Żelazków, Kalisz, Nowe Skalmierzyce, Sieroszewice, Grabów nad Prosną

Zainteresowanych fotoreportażem zapraszam do zapoznania się z pełną - klik tutaj ->G A L E R I Ą<- klik tutaj -



komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa serwu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]