Informacje
chesteroni z miasta Toruń
16647.94 km wszystkie kilometry
314.60 km (1.89%) w terenie
43d 11h 14m czas na rowerze
15.92 km/h avg
314.60 km (1.89%) w terenie
43d 11h 14m czas na rowerze
15.92 km/h avg
Kategorie
.Giant.0 .mieszczuch.127 .mieszczuch 2013.138 .Surly.55 .Surly 2013.49 >100.55 >200.19 >300.5 forumowo.27 gminobranie.58 nightrower.42 przyczepkowo.4 sakwowo.51 użytkowo.273 wycieczka.59 wycieczka 2013.53Znajomi
Moje rowery
Szukaj
Wykres roczny
Archiwum
- 2015, Październik.2.1
- 2015, Wrzesień.13.0
- 2015, Sierpień.13.3
- 2015, Lipiec.7.0
- 2015, Czerwiec.12.0
- 2015, Maj.11.0
- 2015, Kwiecień.14.0
- 2014, Wrzesień.11.2
- 2014, Sierpień.16.3
- 2014, Lipiec.20.2
- 2014, Czerwiec.20.3
- 2014, Maj.22.8
- 2014, Kwiecień.17.1
- 2014, Marzec.3.1
- 2014, Luty.1.0
- 2014, Styczeń.1.4
- 2013, Grudzień.3.1
- 2013, Listopad.11.0
- 2013, Październik.17.1
- 2013, Wrzesień.5.2
- 2013, Sierpień.17.2
- 2013, Lipiec.25.8
- 2013, Czerwiec.23.6
- 2013, Maj.27.8
- 2013, Kwiecień.24.7
- 2013, Marzec.23.4
- 2013, Luty.11.4
- 2013, Styczeń.3.0
Gminobranie wdzydzkie
Sobota, 26 lipca 2014 | dodano:31.07.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, >100, >200, gminobranie, nightrower, wycieczka
Kategoria .Surly, >100, >200, gminobranie, nightrower, wycieczka
d a n e w y j a z d u
W Pomorskiem miałem paskudną plamę na gminnej mapie. A w samym środku tej mapy wspaniały skansen we Wdzydzach. Do tego Beatka w okolicach Chojnic miała solidne gminne braki. Wszystko to złożyło się na plan :)270.55 km
10.00 km teren
16:22 h
16.53 km/h
42.01 vmax
27.0 *C
164 HR max( 87%)
113 HR avg( 60%)
1292 m 10042 kcal
Zaczęliśmy nieco bez sensu wieczorem. Najpierw podwózka do Grudziądza pociągiem, a potem przejazd przez miasto i kawa z mufinką na Orlenie. Kawałek za stacją wbijamy się na drogę wojewódzką, którą zamierzamy przejechać nad autostradą. Do A1 idzie nieźle, a potem droga zamienia się w piaszczystą polną porażkę. I tak przez ok. 5km się telepiemy na "tarce" przez las z oszałamiającą prędkością 12 km/h. W końcu jest asfalt! Ale za to błyska coraz bliżej nas. Zakładamy trochę ciuszków przeciwdeszczowych i dobrze, bo parę kilometrów dalej zaczyna solidnie padać. W końcu chowamy się pod wiatę w jakiejś wiosce tuż przed małym urwaniem chmury.
I tak sobie w mniejszym lub większym deszczu jechaliśmy aż do Skórcza, gdzie robimy postój pod Biedronką. Na szczęście kawałek za miastem koniec deszczu. Za to droga 214 na Kościerzynę jest niefajna. O ile od północy do 4 rano minęło nas ok. 12 samochodów, to tam już nie ma tak lekko - ruch jest spory. W końcu trafiamy do Złego Mięsa
Za Złym Mięsem zawracamy w stronę Zblewa - tak to jest jak się zalicza gminy. Jedziemy oczywiście inną drogą, tym razem DK22. Jedzie się bardzo przyjemnie po szerokim poboczu. W Zblewie wracamy na drogę w kierunku Kościerzyny i tak dojeżdżamy do Starej Kiszewy. Zachęceni licznymi plakatami zajrzeliśmy na Festiwal Smaku, ale było za wcześnie, stoiska dopiero się rozkładały. Dalej ruszyliśmy w kierunku Wdzydz.
We Wdzydzach Kiszewskich znajduje się wspaniały skansen. Jego rozmiar nas nieźle zaskoczył - nie spodziewaliśmy się czegoś tak rozległego. Toruński to przy nim maleńki pikuś. Nie chcę zaśmiecać relacji zdjęciami więc tylko kilka tu wrzucę, więcej jest w galerii:
Ta ostatnia machina wspomagała pracę miejscowego tartaku.
Po zwiedzeniu skansenu trzeba nam było jechać dalej. Następną miejscowością miały być Dziemiany, ale żeby tam dojechać trzeba by się sporo cofnąć, a potem z Dziemian jechać tą samą drogą na południe. Wielki bezsens. Postanowiliśmy skrócić drogę. Na początku skrót był całkiem spoko, ale potem chcieliśmy skrócić za bardzo i pojechaliśmy widoczną na mapie w GPS drogą, która skończyła się w piachu w środku pastwiska:
Niedawno żaliłem się, że GPS zabił romantyzm wycieczek bo już się człowiek nie gubi. Jak głupi, to nic nie pomoże i wycieczka nadal może mieć niespodzianki :) Przepchnęliśmy się przez pole i kawałek lasu nie omieszkawszy przenosić rowerów nad elektrycznymi pastuchami. W końcu dotarliśmy do jakiejś wioski i dalej już było łatwo. Co się jednak namęczyliśmy, to nasze ;-)
Skrót wyszedł na dobre - zaoszczędziliśmy ok. 20-25km bezsensownej drogi i mamy co wspominać :-)
W Dziemianach nie ma nic ciekawego, jedynie gmina więc szybko odbijamy na południe do Brus i dalej do Chojnic. Wzdłuż drogi jest wspaniała asfaltowa droga dla rowerów. Ideał. Tylko do czasu, aż się pojawił las. Wtedy zamiast asfaltu mamy wypłukany przez deszcze szuter, zamiast prostej drogi - hopki, na których nietrudno o czołówkę z kimś z naprzeciwka. Z hopkami nie przesadzam - niektóre górki są takie, że na najbardziej miękkim przełożeniu ciężko jest je podjechać. Ktoś na rowerze bez przerzutek albo ciągnący przyczepkę z dzieckiem nie ma szans. Panie projektant - matka wie, że ćpiesz? Na szczęście drogi jeszcze nie skończyli i wracamy na znacznie wygodniejszą asfaltową szosę. W Chojnicach chwilkę kręcimy się po starówce podziwiając ratusz i różne elementy architektury, również i zielonej:
Wpadamy na pizzę do Pizzerii Robertto i się posilamy plackiem z ilością sosu, która by 4 pizze obsłużyła. Nie jest to smaczne danie, ale ciężko o coś o 21 w Chojnicach, co nie kosztuje za wiele. Beatkę trafiła jakaś kontuzja ścięgna, ale pociąg już odjechał więc złapała byka za rogi i pojechaliśmy na gminy dalej:
Zaliczyliśmy jeszcze kilka gmin w kujawsko-pomorskiem i w Tucholi po dłuższym odpoczynku wskoczyliśmy w pociąg.
Jedno jest pewne - zarywanie dwóch nocek jest bez sensu.
W - klik tutaj -> G A L E R I I <- klik tutaj - znajdziesz więcej zdjęć z wycieczki :)
Zapraszam też do zapoznania się z innym punktem widzenia - relacja Beaty
Zaliczone gminy: 7
Pomorskie: Lubichowo, Osieczna, Czarna Woda, Kaliska, Zblewo, Stara Kiszewa, Dziemiany