Informacje

avatar

chesteroni
z miasta Toruń
16647.94 km wszystkie kilometry
314.60 km (1.89%) w terenie
43d 11h 14m czas na rowerze
15.92 km/h avg

Kategorie

.Giant.0   .mieszczuch.127   .mieszczuch 2013.138   .Surly.55   .Surly 2013.49   >100.55   >200.19   >300.5   forumowo.27   gminobranie.58   nightrower.42   przyczepkowo.4   sakwowo.51   użytkowo.273   wycieczka.59   wycieczka 2013.53  

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy chesteroni.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

nightrower

Dystans całkowity:5927.66 km (w terenie 68.80 km; 1.16%)
Czas w ruchu:366:44
Średnia prędkość:16.16 km/h
Maksymalna prędkość:49.57 km/h
Suma podjazdów:12720 m
Maks. tętno maksymalne:217 (115 %)
Maks. tętno średnie:128 (68 %)
Suma kalorii:179150 kcal
Liczba aktywności:42
Średnio na aktywność:141.13 km i 8h 43m
Więcej statystyk

Nocna wyprawa do Chełmna i Chełmży

Czwartek, 30 maja 2013 | dodano:30.05.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly 2013, >100, nightrower, wycieczka 2013
  d a n e  w y j a z d u
104.46 km
0.00 km teren
05:53 h
17.76 km/h
38.19 vmax
14.0 *C
170 HR max( 90%)
118 HR avg( 62%)
m 3709 kcal
Po pracy postanowiłem pojechać sobie rowerem gdzieś dalej. Zanim to jednak stało się możliwe, zapadł już wieczór. Najpierw pojechałem do Unisławia, po drodze badając stan nowej drogi dla rowerów:

Niestety, koło Olka asfalt się na chwilę kończy i trzeba rower wprowadzić na górę:

Dalej ze Świerczynek jest już normalna, aczkolwiek nadal są jeszcze hałdy z ziemi:

W Unisławiu widzę znak "Chełmno 17km" więc postanawiam tam pojechać, choć pierwotnie miałem jechać przez Papowo Biskupie. W Chełmnie ukończono remont rynku i trzeba przyznać, że jest tam bardzo ładnie:

Z Chełmna wracam przez Nawrę i Chełmżę, gdzie również zaglądam na rynek:

Dalsza droga już zupełnie standardowo DK91.

Więcej zdjęć można znaleźć w G A L E R I I - zapraszam!


Powrót ze zlotu - dzień 2 (320km)

Poniedziałek, 20 maja 2013 | dodano:28.05.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly 2013, >100, >200, >300, forumowo, gminobranie, nightrower, sakwowo
  d a n e  w y j a z d u
320.07 km
4.00 km teren
21:35 h
14.83 km/h
47.58 vmax
16.0 *C
146 HR max( 77%)
105 HR avg( 55%)
m 9646 kcal
Dziś miał być ostatni dzień mojej eskapady na zlot forum podrozerowerowe.info. Poniedziałkowy poranek był słoneczny, a mi bez zbędnej zwłoki (choć nieco później, niż planowałem) udało się zebrać wszystkie graty do kupy. Plan był taki, żeby dojechać do Ostródy i wrócić do Torunia pociągiem. Dojechać zaplanowaną trasą zaliczającą wszystkie gminy w północnej części województwa warmińsko-mazurskiego. Szybko przebiłem się przez Bartoszyce i skręciłem w stronę Górowa Iławeckiego. Okoliczne przystanki autobusowe nie posiadały bogatej infrastruktury takiej, jak np. oparcia ławeczek, ale za to wyróżniały się estetyką

W samym Górowie Iławeckim bardzo spodobała mi się wieża zegarowa w ratuszu

Na liście miejsc do odwiedzenia miałem też kościół i zobaczyłem jakiś kościół na tyłach rynku. To nie był jednak "ten" (który to akurat był taki sobie). Trafiłem po raz pierwszy do cerkwi. W dodatku gotyckiej, bo grekokatolicy odkupili budynek świątyni od ewangelików (którzy przejęli go od katolików wieki temu).

Cerkiew była w trakcie jakichś prac remontowych więc udało mi się bez problemu wejść do środka i obejrzeć wnętrze - podobne, ale jednak zauważalnie inne od świątyń rzymskokatolickich

Więcej zdjęć wnętrza można znaleźć w galerii.
Na wyjeździe z Górowa Iławeckiego planowałem jeszcze obejrzeć muzeum gazownictwa, ale oczywiście było zamknięte, a w celu zwiedzania należy kontaktować się z informacją turystyczną. Cóż, rozumiem motywy, ale mimo wszystko szkoda, że w naszym kraju mało co da się obejrzeć od środka w sposób spontaniczny :( Pozostało mi przyjrzenie się konstrukcjom widocznym od zewnątrz

W następnej gminie zobaczyłem dość kuriozalny widok. Co byście powiedzieli na spory baner promujący pogańską mitologię wiszący na budynku parafii? W Lelkowie nie mają z tym problemu i zaraz obok proboszcza wisi sobie reklama zakładu pogrzebowego "Haron" (tak, przez "h"). Zresztą - co tu dużo pisać:

Mi tam rybka, ale dość zabawnie to wygląda ;-)
Jadę tak sobie aż do Pieniężna, a tam, tuż przed miastem, spotkała mnie miła niespodzianka. Przy drodze jest zupełnie otwarty skansen maszyn rolniczych.

Skansen jest nie tylko otwarty, ale też wyposażony w bardzo dużo eksponatów i - co dziwne - metalowych, atrakcyjnych więc dla złodziei. Tak czy owak, mi się tam bardzo podobało. Poniżej tylko kilka zdjęć, po więcej zapraszam do galerii.


Co mi się podobało jeszcze bardziej - w dość oryginalny sposób można wnieść nieobowiązkową opłatę za zwiedzanie:

W samym Pieniężnie kiedyś już byłem, ale nadal wrażenie na mnie robią XIV-wieczne ruiny ratusza

oraz zamku krzyżackiego

Zamek, choć masywny, sprawia dziwne wrażenie, bo nie wygląda jak konstrukcja stricte obronna. Jednak jego położenie i masywność murów dość szybko przypominają o tym, do czego zamki służyły. Obok zamku znajduje się okazały, pięcionawowy kościół

Z Pieniężna udaję się do Ornety gdzie również już kiedyś byłem - w trakcie połówki trasy rajdu PTTK "dookoła Polski". Tym razem najbardziej spodobała mi się kamienica przy rynku

Całe stare miasto w Ornecie warto zobaczyć - jest tam naprawdę przytulnie i warto spędzić tam chwilę na spacerze. Z Ornety robię niewielki skok w bok do gminy Lubomino i tuż przed miejscowością skręcam w stronę Wapnika, w którym się gubię - nie wiem czemu się tak stało, ale nie zauważam znaku skrętu i nadrabiam ok. 1,5km po piachobruku. Gdy dojeżdżam do Miłakowa, robię postój pod przepięknym gotyckim kościołem

Już wiem, że do Ostródy nie zdążę na pociąg. Jak to się stało? Zwiedzanie, gminy, zmęczenie... Na pewno to też powody, ale najważniejsze to jednak wiatr w twarz oraz podjazdy, których rowerem obciążonym sakwami nie pokonuję tak szybko, jak jest to potrzebne do sprawnej jazdy na czas (odjazdu pociągu). Dzwonię do żony i okazuje się, że do Morąga też nie ma się co spieszyć bo pociągów brak. I na ten moment odzwywają się porządne, prawdziwe dzwony w Miłakowie - aż powietrze wibruje. Cóż - to na pewno znak! Deklaruję małżonce, że pojadę do Ostródy i zobaczę, co dalej, ale ja już tak naprawdę wiem - jadę do domu rowerem, będzie pierwsza 300-tka od wielu lat. A że pod wiatr i być może w deszczu? Tym lepiej - większy hardkor to większa satysfakcja :D
Zresztą, jeśli chodzi o znaki, to (uwaga! będzie niechronologicznie!) wyjeżdżając z Ornety na zakręcie zobaczyłem kapliczkę i gdy robiłem jej zdjęcie, słońce dało dość ciekawy efekt:

Z Miłakowa kieruję się do Morąga, w którym można, na ul. Mickiewicza, znaleźć sklep z używaną odzieżą o jakże pełnej polotu i kreatywności nazwie "szmatrix":

Sklep sklepem, ale zaczęło padać i pada coraz mocniej. Z niemałym trudem odnajduję pizzerię w ostatniej niemal chwili - zaczyna już konkretnie lać. Pizza, cola, przebierka i można jechać - akurat skończyło się oberwanie chmury. Niestety - nie pierwsze. Z Morąga wyjeżdżam w stronę Łukty - to kolejna gmina do zdobycia. Ponieważ skręt na Ostródę znajduje się jeszcze na terenie gminy Morąg - ignoruję go i będąc praktycznie sam na drodze dojeżdżam do Łukty by potem przez las w strugach ulewnego deszczu dojechać do Ostródy

W Ostródzie wypijam dużą kawę w (całodobowym!) McDonaldsie i jadę dalej drogą krajową nr 16. Trochę się bałem ruchu na niej bo wiem, że nie ma tam pobocza, ale... ruch jest praktycznie żaden. Do Iławy docieram bez problemów, choć przed samym miastem muszę się przebrać na przystanku - mokre ciuchy skończą się potężnymi odparzeniami, a jest za zimno by jechać tylko w jednej warstwie, która by szybko wyschła. Iława to ładne miasto położone nad jeziorem, ale nocą, gdy tylko przez nie przejeżdżam, niewiele jest tu do podziwiania. Moją uwagę zwraca tylko ratusz:

Kawałek za Iławą dojeżdżam do granicy gminy Kisielice i w Jędrychowie skręcam na południe, do Biskupca (mylnie myślałem, że nie mam i tej gminy - a tymczasem już pierwszego dnia wyjazdu ją zaliczyłem!). I tu zaczyna się mój kryzys. Błędem było niewypicie jakiejś solidnej kawy w Iławie, powinienem poszukać całodobowej stacji, albo chociaż kupić colę przy okazji zakupów wody. Jedzie się źle i zaczynam przysypiać za kierownicą, jednak udaje mi się to zwalczyć. Jadę pustą, boczną, wiejską drogą więc tylko dla siebie stanowię zagrożenie, ale i tak czuję się z tym źle. W Biskupcu pod kościołem planuję dalszą trasę, a tymczasem na dachu kościoła siedzi z tysiąc (nie przesadzam!) kraczących ptaszorów:

Mijam po drodze do Świecia farmę wiatraków

W Świeciu nad Osą robię mały postój na parkingu i ok. półtoraminutowa drzemka mnie stawia na nogi. Na poboczu parę kilometrów dalej muszę jednak się zatrzymać i ugotować sobie kawę - sklepy jeszcze pozamykane, stacji 24h żadnej na trasie, a ja zaczynam znowu zasypiać.

Kawa, w połączeniu z drożdżówką i coca-colą w pobliskim, świeżo otwartym sklepie stawiają mnie na nogi (aż do Wąbrzeźna) i jadę do Radzynia Chełmińskiego tak, aby wjechać od północy, koło ruin okazałego zamku

Z Radzynia wyjeżdżam w kierunku Wąbrzeźna, ale jest już po 8 rano i ruch na drodze wojewódzkiej jest nieprzyjemnie duży. W dodatku kierowcy mają mnie tu za intruza i jadą, jak chcą. Podobno im szersza droga, tym więcej wypadków i dlatego nie buduje się szerokich poboczy. OK, ale wąskie, 25cm mogłyby jednak powstawać. Kierowcy i tak wyprzedzają mnie "na papier" więc te parę centymetrów zapasu by pomogło. W Wąbrzeźnie ponownie mam zjazd formy i ponownie 0,5l coca-cola stawia mnie na nogi. Zresztą, 3,50 za taką buteleczkę każdego by postawiło ;-)
Samo Wąbrzeźno jest znane z labiryntu uliczek i faktycznie - osobom nieznającym topografii miasta i niemającym GPS-a odradzam wizytę. Ja w zasadzie tylko przejeżdżam przez rynek:

Mylę oczywiście wyjazd na obwodnicę (tak, jest i obwodnica!) więc 1,5km dokłada się do dystansu. Cały czas pod coraz silniejszy wiatr jadę w stronę Chełmży by skręcić na południe i dobrze znanymi mi drogami wyjechać w Papowie Toruńskim. Tam jadę 700m ruchliwą drogą wojewódzką by pojechać żółtym szlakiem w stronę Betoru/Elany. Do domu dojeżdżam ok. 12:30 i nawet (już) nie odczuwam wielkiego zmęczenia. Mam jeszcze siłę na prysznic, jakiś posiłek i kładę się do łóżka by chwilę poleżeć. Po 16-tu godzinach chwila się kończy ;-)
Udało mi się przejechać 320km, z czego ok. 50km w dość ulewnym deszczu i całość praktycznie pod wiatr początkowo zachodni, a pod koniec południowo zachodni (akurat tak, jak moja trasa :D). Warto czasem nie zdążyć na pociąg :)

Serdecznie zapraszam do zapoznania się z resztą zdjęć w - klik tutaj - > G A L E R I I < - klik tutaj -

Zaliczone gminy (11):
Warmińsko-mazurskie: Górowo Iławeckie - obszar wiejski, Górowo Iławeckie - miasto, Lelkowo, Lubomino, Miłakowo, Morąg, Łukta, Ostróda - obszar wiejski, Ostróda - miasto, Iława - obszar wiejski, Iława - miasto, Kisielice

Dla zainteresowanych mapka:

Dojazd na zlot forum - dzień 6

Czwartek, 16 maja 2013 | dodano:25.05.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly 2013, >100, forumowo, gminobranie, nightrower, sakwowo
  d a n e  w y j a z d u
154.40 km
12.00 km teren
09:38 h
16.03 km/h
48.52 vmax
22.0 *C
166 HR max( 88%)
110 HR avg( 58%)
m 5567 kcal
Pobudka tym razem miała miejsce przed szóstą i ciut po siódmej byłem już w trasie. W Szypliszkach z panią w sklepie uciąłem sobie pogawędkę na temat (braku) przyszłości naszego systemu emerytalnego i pojechałem dalej w stronę Sejn. Po drodze można było zauważyć, że w Polsce nie ma problemu z dwujęzycznymi nazwami miejscowości zamieszkałych przez mniejszości narodowe:

Miąłem klasztor w Smolanach - mnie osobiście rozczarował troszkę - spodziewałem się większej budowli. Kościół jednak był prześliczny (choć zamknięty):

Kilka razy droga wiodła mostem nad meandrującą w okolicy rzeczką o nazwie Marycha aż w końcu dojechałem do Sejn.

Tutaj na szczęście główna atrakcja, czyli kościół, była otwarta i można było podziwiać piękny wystrój

Obok bazyliki znajduje się klasztor podominikański, w którym obecnie jest muzeum. Muzeum niemal wszystkiego, bo można tam obejrzeć np. kolekcję ornatów:

kolekcję starych sprzętów przekazanych przez fotografa:

Czy też zestaw tradycyjnych sprzętów domowych:

W muzeum kupuję pamiątkowe kubki dla żony i teściowej i jadę na miasto żeby obejrzeć pobliską synagogę

Z Sejn jadę na Suwałki, mijając po drodze rzekę Żubrówkę. Nic, tylko butelkować! Po drodze skręcam do miejscowości Wigry, aby pod numerem czwartym kupić tradycyjne ciasto. Mrowiska akurat nie było, ale udało mi się kupić i zapakować na bagażnik sporego sękacza:

Przy okazji przeczekuję urwanie chmury, niestety nie jest ono ostatnim tego dnia.
Do Suwałk wjeżdżam razem z dziewczyną, która pruje w deszczu 27 km/h - przynajmniej miałem się z kim pościgać :)
W samych Suwałkach nic szczególnego nie ma, ale jak się znowu rozpadało, to dość długo szukałem wiaty przystankowej aby się schować. Droga do Bakałarzewa jest w remoncie i jedzie się tak sobie. Szczególnie, gdy na ograniczeniu do 30 km/h przy ruchu wahadłowym jadę 32 km/h a ktoś na mnie bezczelnie trąbi :/
W Bakałarzewie (a właściwie, to tuż za nim) jest fajny poniemiecki bunkier obronny. Zachowała się kopuła
oraz dolna kondygnacja

Skręcam na północ by zaliczyć jeszcze gminy Filipów i Kowale Oleckie, po czym przez Czerwony Dwór udaję się do miejscowości Leśny Zakątek.
Zapada zmierzch, a ja mam zamiar objechać jezioro Litygajno i lasem dojechać do Łękuka, gdzie jest zlot. Najpierw przegapiam (nieoznakowany) skręt w leśną drogę i dojeżdżam do miejscowości Borki - 2,8 km w plecy. Potem już lasem nawiguję na czuja z rzadka wspomagając się GPS-em w komórce (na szczęście tym razem łapie zasięg GSM i mam AGPS z dobrą dokładnością). Jedzie się dobrze, ale jedną z dróg leśnych "wyremontowano" - położono masę grząskiego piachu i przez trochę ponad 1,5km muszę w piachu prawie po kostki pchać ciężki rower - nie jest to przyjemne doświadczenie. Ostatecznie na miejsce zlotu dojeżdżam ciut przed północą w czwartek i jestem trzeci. Pierwszy był Latośłętka, a drugi Pustelnik. Trochę padam na twarz więc nie mam żadnych fotek z wieczora, jedynie co, to sobie fasolę ugotowałem na palniku Pustelnika, bo moja kuchenka coś nawala.
Po sześciu dniach dojechałem i to jest najważniejsze :)

Więcej zdjęć można obejrzeć w - klik - > G A L E R I I < - klik -

Zaliczone gminy (7):
Podlaskie (5): Szypliszki, Puńsk, Sejny - obszar wiejski, Sejny - miasto, Filipów
Warmińsko-mazurskie (2): Kowale Oleckie, Kruklanki


Dla zainteresowanych jak zwykle mapka:

Czarże i deszcz, czyli jak na fajnym wieczornym wypadzie zmoknąć doszczętnie

Czwartek, 18 kwietnia 2013 | dodano:19.04.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly 2013, >100, nightrower, wycieczka 2013
  d a n e  w y j a z d u
107.16 km
1.00 km teren
05:28 h
19.60 km/h
43.36 vmax
18.0 *C
167 HR max( 88%)
128 HR avg( 68%)
m 4180 kcal
Po pracy okazało się, że przez kilka godzin nie miałbym co robić, a na dworze 20 stopni i słoneczko... Postanowiłem odwiedzić Czarże, gdzie byłem bardzo dawno temu i zupełnie nie pamiętałem, jak tam jest (poza tym, że to fajna, spokojna szosa).
Zacząłem przejazdem przez centrum i Mickiewicza, potem Przysiek, Zarośla i Łążyn. W Łążynie chciałem pojechać do Cichoradza i naiwnie myślałem, że piękny asfalt na krzyżówce i drogowskaz zapowiadają miłą przejażdżkę. Cóż - było miło, a potem asfalt zniknął. Zaczęła się piaszczysta polna droga, którą nie jechało się dobrze. Zawróciłem więc i pojechałem obok wysypiska, gdzie syf roznosił się po okolicy:

Potem już dość standardowa trasa przez Rzęczkowo i Cichoradz do Dąbrowy Chełmińskiej, w której - dla odmiany - skręciłem w lewo i pojechałem w stronę Ostromecka ścieżką rowerową, która początkowo była asfaltowa, a za torami zrobiła się szutrowa:

Do Czarż wiedzie piękny, gładziutki asfalcik przez wioski, a po kilku kilometrach zamienia się w cudowny, wspaniały, szalony zjazd:

Niestety, o tej cudowności dowiedziałem się na dole, wcześniej się trochę bałem dziur i wybojów bo przy 70 km/h na wyboju można stracić życie jak się ma pecha.
W Czarżach dopada mnie refleksja, że przy trasie wiodącej po pętli na każdy fajny zjazd przypada równie "fajny" podjazd. Cóż począć - od dawien dawna wiadomo, że Ziemia płaska nie jest :)
Po drodze do Kokocka wjeżdżam na wał przeciwpowodziowy, gdzie spotykam boćka

oraz widoki może nieco kiczowate, ale wyczekiwane przez całą zimę:

Za Kokockiem w stronę Unisławia udało mi się nawet małą serpentynkę zaliczyć (obawy były słuszne!), a potem już dość standardowo pojechałem w stronę Kijewa Królewskiego i skręciłem tam na Nawrę. Ciut przed DK91 dopadła mnie okrutna ulewa - mimo kurtki i ochraniaczy przemokłem. W Chełmży kolejny atak deszczu zapewnił mi kompletnie mokre buty - widoczność była tak zła, że zaliczyłem wszystkie kałuże aż do Grzywny. Dalsza trasa przez Ostaszewo-Łysomice i Polną nie przyniosła nic ciekawego poza paroma kałużami. Poprzedniego dnia umyłem rower i założyłem nowy, nasmarowany łańcuch. Ehhh :|
Więcej fajnych fotek jak zwykle w
- klik - > G A L E R I I < - klik -[/b]
Mapka dla zainteresowanych:

Gminobranie Izbiczne

Sobota, 13 kwietnia 2013 | dodano:14.04.2013 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria .Surly 2013, >100, >200, gminobranie, nightrower, wycieczka 2013
  d a n e  w y j a z d u
223.72 km
1.00 km teren
14:03 h
15.92 km/h
36.71 vmax
13.0 *C
175 HR max( 93%)
114 HR avg( 60%)
m 7982 kcal
Piękna pogoda, żona w domu czyli... czas na pierwsze większe gminobranie :-)
Mimo wiosennej pogody, silny zachodni wiatr nie zachęcał do jazdy po pętli, ale... wolałem po pętli i wrócić wieczorem niż jechać na wschód i wrócić nie-wiadomo-kiedy pociągiem. No i jadąc po pętli miałem właściwie gwarancję, że uda się zrobić pierwszą w tym roku dwusetkę :-)

Wieczorem moja latorośl postanowiła, że będzie balować do 23 z haczykiem więc mój plan "o 21 spać i ruszyć o 2" spalił na panewce. 4h snu to jednak minimum więc wstałem o 3 i ok. 4:15 byłem w trasie. Zacząłem naokoło Torunia bo chciałem zobaczyć w nocy dzielnice przemysłowe, a następnie ruszyłem przez most i dalej DK91. Niestety późna godzina startu sprawiła, że ruch już był zauważalny i nie czułem się bardzo komfortowo na drodze. Na szczęście jest tam szerokie pobocze więc dało się jechać. Wzdłuż 91 budowana jest (była) autostrada A1 - może jak skończą, to będzie lepiej (znając życie - pewnie nie, bo kierowcy będą woleli tańszą DK91):

W końcu docieram do Włocławka, jadąc wzdłuż zakładów chemicznych:

W samym mieście remontują ulicę będącą w ciągu DK91, co jest pozytywne. Niestety - zbudowano też ciąg pieszo-rowerowy, który został zaprojektowany przez kogoś, kto chyba opuścił zajęcia z projektowania dróg niesamochodowych. Krawężniki, brak ciągłości, kolizje z pieszymi, ostre zakręty... I do tego kostka. Ehh :(
Tam, gdzie remontu (jeszcze?) nie ma - tam jest krajobraz księżycowy więc w sumie lepiej, że jednak coś robią. Z Włocławka jadę do Brześcia Kujawskiego, po drodze zaliczając dość trudną do "trafienia" gminę "Włocławek obszar wiejski". Nie jest to miła trasa bo DK62 nie ma pobocza, ale na szczęście w sobotni poranek ruch jest umiarkowany i jakoś przeżyłem. Sam Brześć jest nawet ładny, szczególnie podoba mi się kościół przy rynku:

Przy urzędzie miasta grupa młodych "kibiców" chyba szukała zadymy, ale sobie poszli więc i ja też pojechałem w stronę Lubrańca. Lubraniec jest całkiem spory jak na małe, gminne miasteczko, ale dzięki wjazdowi do centrum udaje mi się sfotografować kilka ciekawych zabytków. Wyjazd w stronę Boniewa prowadzi naokoło, ja skręcam w prawo na Smogorzewiec, gdzie droga jest przyjemna jak rzadko kiedy (może dlatego, że wieje wiatr zachodni, a Boniewo jest lekko na wschód?).
Z Boniewa postanawiam jechać na południe do Wielkopolski, dzięki czemu wpadają do koszyczka dodatkowe dwie gminy o podobnych nazwach: Chodecz i Przedecz.
Powrót na północ miał być mniej wietrzny, ale aż do Izbicy Kujawskiej - nie był. Na szczęście widoki to rekompensowały. Za to po drodze termometr zmierzył 20.5 stopnia! Na plusie! Miałem też kryzys i o mało nie zostałem w Chotelu:
Sama Izbica jest miastem bardzo ładnym, mój czas jednak się zaczyna kurczyć więc po kilku fotkach uciekam na północ. W Hulance dopada mnie gradobicie z kulkami wielkości grochu:

A przed Bądkowem chowam się na przystanku bo solidna burza nadciąga. Nade mną tylko trochę pokropiło, ale kilka kilometrów bardziej na północ jezdniami płynęły małe potoczki.

W Konecku gdy fotografuję kościół widzę, że przez okno gapi się na mnie jakiś facet. Strasznie to musiało być podejrzane - rowerzysta pod kościołem. Ehh :/
Noc łapie mnie przy Aleksandrowie Kujawskim i na stacji muszę ratować się kawą. Dała mi sporo energii gdyż wyraźnie przyspieszyłem jadąc drogą do Chorągiewki.
Pod wiadukt-skrzyżowanie DK-15 i S10 jak zwykle mam >30 km/h mimo kryzysu - strasznie nie lubię tamtędy jechać bo prawy pas jest do prawoskrętu, a lewy na wprost i jadąc prawym mogę zostać zgarnięty przez TIR-a albo "szybkiego wściekłego", a jadąc na wprost... nie ma mnie jak wyprzedzić.
Potem już standardowo do domu przez most-Uniwersytecką-Bażyńskich.

Więcej zdjęć, zapewniam że ciekawych, jak zwykle w:
- klik - > G A L E R I I < - klik -

Zaliczone gminy 11:
Kujawsko-Pomorskie: Bądkowo, Boniewo, Brześć Kujawski, Chodecz, Izbica Kujawska, Koneck, Lubraniec, Osięciny, Topólka, Włocławek - obszar wiejski
Wielkopolskie: Przedecz

Mapka niestety z Google, bo bikemap.net nie działa:

Rycerska wyprawa celem podjęcia rzuconej rękawicy

Wtorek, 9 kwietnia 2013 | dodano:10.04.2013 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria .Surly 2013, >100, nightrower, wycieczka 2013
  d a n e  w y j a z d u
102.10 km
0.60 km teren
05:43 h
17.86 km/h
45.31 vmax
2.5 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Podczas poprzedniej wyprawy łupieżczej w sobotę rzucono rękawicę. A konkretnie, z braku godniejszych przeciwników - sam ją sobie gdzieś rzuciłem. Skoro tak, to trzeba udać się na kolejną wyprawę, celem podjęcia wyzwania!
Po pracy ruszyłem do domu na szybkie przebranie się, a następnie przez centrum i Mickiewicza stanąłem na niebieskim Szlaku. W Zaroślach Cienkich odbiłem na Łążyn bo nie bardzo mam ochotę przedzierać się przez bagna, a po drodze miałem okazję się przekonać, że na dzielnego rycerza czekają również do zdobycia szczyty

Po podbiciu Łążyna skręcam na Rzęczkowo, gdzie dla odmiany zjeżdżam z wielką przyjemnością w dół i skręcam w prawo do Skłudzewa. Tamże znowu podjazd i jazda drogą do Bolumina. W Boluminie poprawiam oznakowanie szlaku - ostatnio się tu zgubiłem bo znak szlaku wskazywał drogę na wprost, zamiast skręt w lewo do Wałdowa. Teraz już jest OK :)
W Wałdowie jadę drogą, która później zmienia się w piękną drogę dla rowerów do Ostromecka:

Złe języki mówią, że to ponoć tylko pobocze tej drogi jest dla rowerów, ale nieprawidłowo i nadmiarowo rozstawione znaki mówią co innego, a poza tym kamieniste i dziurawe pobocze nie może przecież taką drogą być (przepisy) więc to na pewno kłamstwo. Zresztą nie od dziś wiadomo, że zarządcy dróg marzą o eliminacji ruchu samochodowego i na złość kierowcom zbudowali fantastyczną drogę dla rowerów :)
Jeśli ktoś twierdzi inaczej, to niech wie, że mam jeszcze jedną rękawicę i gotowym ją rzucić w obronie cyklistów!
Na końcu drogi jest przejazd przez tory. Myślałem, że nieczynne, a tu proszę!

W końcu docieram do pałacu, jednak rękawicy rzuconej już nie znalazłem. Jakiś niegodny giermek musiał ją ukraść - mam nadzieję, że się nią udławi :(
Mimo smutku, dumnie unosząc zakutą w in-Moldowy hełm głowę, zwiedzam sobie Ostromecko:

i na swoim karym rumaku odjeżdżam w siną dal, a konkretnie w stronę Unisławia. Dzikie i bogate to okolice, powiadam wam! Niby miasto, a tu na rogatkach zwierzyna sobie hasa jakby nigdy nic:

Powrót przez Chełmżę i DK91 bez żadnych rewelacji, oczywiście zdjęć jest więcej więc...

Tradycyjnie, zapraszam do obejrzenia całej - klik - > G A L E R I I < - klik -


Solec i Bydgoszcz

Sobota, 6 kwietnia 2013 | dodano:07.04.2013 | linkuj | komentarze(3)
Kategoria .Surly 2013, >100, nightrower, wycieczka 2013
  d a n e  w y j a z d u
120.13 km
0.00 km teren
07:40 h
15.67 km/h
43.36 vmax
4.0 *C
164 HR max( 87%)
124 HR avg( 65%)
m 5050 kcal
Na zaliczgmine.pl mam zaznaczoną gminę Solec Kujawski, a nie pamiętałem już, czy na pewno tam byłem (nie mogłem sobie przypomnieć okoliczności). Postanowiłem więc, że wątpliwości rozstrzygnę w jedyny słuszny sposób - pojadę tam na rowerze. Na DK10 nie było przyjemnie, miałem nawet przygodę z policją (patrz galeria), ale najgorsze czekało na mnie w Solcu. Doktor Queen nie upilnowała gadzin i się rozpanoszyły! Ledwo uciekłem z parkingu, gdzie kolejna bestia mnie zaczęła napastować!
Uciekając odwiedziłem jeszcze stanicę WOPR-u, a potem udałem się ścieżką rowerową z Otorowa do Bydgoszczy. Niestety ścieżka kończy się wraz z granicą miasta :(
W mieście zaintrygował mnie niezwykły kształt dominujący nad panoramą, który okazał się... mostem!

Pokręciłem się jeszcze tu i tam, niemal nic ciekawego nie zauważywszy.
Droga przez Fordon była prawdziwą udręką, bo chodniki są dziurawe, szosa za to tłoczna i kierowcy za nic sobie mają przepisy o wyprzedzaniu rowerzystów (drogi dla rowerów brak). Zdecydowanie lepiej jest w Toruniu, gdzie każda droga przelotowa ma (różnej jakości, ale jednak) towarzyszącą drogę dla rowerów, którą się da przeturlać przez miasto.
Powrót zarządziłem przez Ostromecko:
Następnie, jadąc z Dąbrowy Chełmińskiej, minąłem hodowlę zwierzyny płowej:

Ostatni odcinek z Zamku Bierzgłowskiego miał być już drogą dla rowerów, ta jednak okazała się nieprzyjemnie zaśnieżona (oczywiście dopiero za zakrętem, co bym się dał skusić). Niestety, w momencie mojego przejazdu, chwycił już mróz (-0.5 stopnia) więc zaczęło to wszystko zamarzać. Skutkiem tego było pchanie roweru w śniegu, miejscami po kostki. W jednym z mniej nieprzyjemnych miejsc postanowiłem zrobić ostatnią już (mam nadzieję!) w tym roku fotkę z cyklu "śniegrower":


Pełna fotorelacja jak zwykle w - - > G A L E R I I < - -
Dla dociekliwych również mapka:

zaqpy

Czwartek, 28 marca 2013 | dodano:28.03.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch 2013, nightrower, użytkowo
  d a n e  w y j a z d u
5.69 km
0.00 km teren
00:18 h
18.97 km/h
24.60 vmax
1.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
wieczorne sprawunki

sprawy śnieżno-nocno-zakupowe :)

Czwartek, 21 marca 2013 | dodano:21.03.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch 2013, nightrower, użytkowo
  d a n e  w y j a z d u
7.16 km
0.00 km teren
00:31 h
13.86 km/h
21.76 vmax
-2.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal

Nocą dookoła jeziora Chełmżyńskiego, czyli co wy wiecie o pizganiu :)

Sobota, 9 marca 2013 | dodano:10.03.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly 2013, nightrower, wycieczka 2013
  d a n e  w y j a z d u
66.18 km
1.50 km teren
04:37 h
14.34 km/h
29.41 vmax
-1.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
W ostatnich chwilach dnia wybrałem się na małą wycieczkę. Ostatnio nie dało się jechać ścieżką rowerową na Unisław z powodu lodu więc postanowiłem, że sprawdzę to dzisiaj. Faktycznie - jest asfalt, śnieg tylko tu i ówdzie leży na brzegach. Koło Olka "fachowcy" coś robią, ale dalej odcinek Olek-Świerczynki trzeba przejechać drogą wojewódzką. W Łubiance odbijam na Chełmżę i w podmuchach ożywczego (dawno nie miałem takiej energii do bluzgów na pogodę!) wiatru dojeżdżam do tego miasta. Niemal na każdym rogu widzę grupki młodzieży odziane w tanie imitacje modnej odzieży sportowej, zwykle też wyposażone w szklane opakowania z piwem. Przemykam szybko niezauważony robiąc fotkę na rynku i jadę dalej. Okrążam Jezioro Chełmżyńskie i wracam do domu - nie chce mi się walczyć z pogodą, a i jazda nocą po dziurach w Kamionkach mnie nie kusi.
Poniżej dwie foty, więcej w galerii, do której obejrzenia zapraszam