Informacje

avatar

chesteroni
z miasta Toruń
16647.94 km wszystkie kilometry
314.60 km (1.89%) w terenie
43d 11h 14m czas na rowerze
15.92 km/h avg

Kategorie

.Giant.0   .mieszczuch.127   .mieszczuch 2013.138   .Surly.55   .Surly 2013.49   >100.55   >200.19   >300.5   forumowo.27   gminobranie.58   nightrower.42   przyczepkowo.4   sakwowo.51   użytkowo.273   wycieczka.59   wycieczka 2013.53  

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy chesteroni.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka

Dystans całkowity:6484.31 km (w terenie 65.10 km; 1.00%)
Czas w ruchu:427:10
Średnia prędkość:15.18 km/h
Maksymalna prędkość:58.89 km/h
Suma podjazdów:27287 m
Maks. tętno maksymalne:175 (93 %)
Maks. tętno średnie:133 (70 %)
Suma kalorii:194980 kcal
Liczba aktywności:58
Średnio na aktywność:111.80 km i 7h 21m
Więcej statystyk

Mroźna majówka 1/4

Czwartek, 1 maja 2014 | dodano:07.05.2014 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria .Surly, gminobranie, sakwowo, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
82.44 km
0.60 km teren
05:44 h
14.38 km/h
39.63 vmax
8.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
W tym roku trafiła się dosyć długa majówka. Mając spore braki gminne w północno-wschodniej Polsce wyruszyłem w podróż do Suwałk. Połączeń nie ma za wiele i chcąc-nie chcąc pojechałem pociągiem o 3 rano. Najpierw odcinek Toruń-Warszawa pociągiem jadącym z Kołobrzegu do Krakowa dość okrężną trasą (ponad 1000km!). Pociąg z nadkompletem pasażerów. Rower ledwo wcisnąłem do przedziału rowerowego - było ich razem z moim aż 8 (na trzy miejsca) + jedna osoba śpiąca na podłodze. W przedziale obok, na który miałem miejscówkę, siedziało paru rowerzystów i gość z wielkim labradorem bez kagańca jadący na gapę. Z uwagi na czekający mnie dystans - zdecydowałem się zabrać trochę miejsca czworonogowi. Najgorsza była wilgoć i zapach. Jakoś się udało dojechać i sprawnie wysiedliśmy w Warszawie. Mało kto jechał dalej :)
W Warszawie godzina czekania na pociąg w towarzystwie poznanych rowerzystów. Najpierw robiliśmy sobie jaja, że jedzie dużo rowerzystów do Olsztyna i się nie pomieszczą. Było ich tak dużo, że PKP Intercity dostawiło dodatkowy wagon na rowery. Potem przestało być zabawnie, bo na naszym peronie rowerzystów było znacznie więcej. I do naszego pociągu dostawiono drugi wagon rowerowy. Oba były pełne i o ilości niech zaświadczy zdjęcie:

Konduktor sprawnie zarządzał wsiadaniem i ustawianiem rowerów więc nie było większych problemów przy wyjmowaniu rowerów.
W samych Suwałkach zauważam, że firma AWRUK, zauważona rok temu z uwagi na ciekawą nazwę czytaną wspak zmienia nazwę na W.AWRUK. Przy okazji okazuje się, że to nie jest żart językowy, właścicielem jest Pan Wiaczesław Awruk.

Suwałki niczym nie zaskakują - byłem tam niedawno. Co zaskakuje, niestety, to siła wiatru. Wieje bardzo mocno i oczywiście w twarz. Ostatecznie jednak zaliczam swoją brakującą podsuwalską gminę i jadę w stronę Mazur . Zaliczenie w ten sposób to konieczność - nie wybrałbym się tu w inny sposób, jest też za daleko aby wrócić pociągiem z jednodniowego rajdu na powiedzmy 400km.
Jestem zmęczony, jest zimno, wieje silny wiatr więc jedzie się strasznie powoli.
Ciekaw jestem, jak sobie znacznie mniej doświadczeni sakwiarze z Warszawy poradzili - zapowiadała się dość zimna majówka.
Po drodze, za Filipowem, dopada mnie deszcz i mimo schowania się na przystanku moknę trochę bo ubieram się w strój ocieplający i jadę dalej - nie mam czasu na długie postoje przy mojej prędkości.
Krajobraz jest dość jednostajny - pagórki, pola, jeziorka. Odwiedzam spalony kościół w Mieruniszkach i odbijam na Olecko. Po drodze widzę "mały" zestaw słomiany:

Końcówka dnia dopada mnie w Świętajnach, gdzie podziwiam jezioro:

Po czym znajduję sobie fajne miejsce na nocleg w lesie.
Dzień bardzo wyczerpujący również z uwagi na niewyspanie - w namiocie odrabiam zaległości z poprzedniej nocy.

Więcej zdjęć w - klik tutaj - > G A L E R I I < - klik tutaj -

Zaliczone gminy (podlaskie): Przerośl

Dla zainteresowanych mapka:


objeżdżanie zimówek

Sobota, 19 kwietnia 2014 | dodano:19.04.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
34.55 km
1.50 km teren
02:09 h
16.07 km/h
38.50 vmax
20.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Druga część objeżdżania zimowych opon. Schwalbe w instrukcji jasno pisze, że trzeba 40-50km przejechać po asfalcie zanim się na śnieg wyjedzie. Nie chcę czekać z ubijaniem kolców do ostatniej chwili więc postanowiłem objeździć kolce teraz :) Strasznie dziwnie się jedzie na terenowej oponie 2" z takim spowalniaczem, ale zdecydowanie lepiej, niż na samoróbkach, które kiedyś wspólnie z kolegą zrobiłem. Święta trzeba szykować więc zaliczyłem niezbędne minimum kilometrowe, objechałem komin w Elanie i do domku :)


Od Bytowa wycieczka stroniła - vol. 2

Niedziela, 6 kwietnia 2014 | dodano:13.04.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, gminobranie, sakwowo, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
87.85 km
0.30 km teren
06:31 h
13.48 km/h
43.37 vmax
13.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Wczorajszy dzień był dość wyczerpujący - 150km po pagórkach, często z bocznym wiatrem. Rano ciężko się wstawało, ale cóż poradzić - musiałem w Słupsku zdążyć na pociąg. Zostało ok. 80 kilometrów do mety. Miejscówka namiotowa była całkiem niezła i już o 7 byłem w drodze. Ruch był więcej niż śladowy. Po raz kolejny zbliżałem się do Bytowa i kilka kilometrów przed miastem odbiłem na północ :) Trasę sobie zaplanowałem drogami tak bocznymi, że ciężko było kogoś spotkać :)

Widząc liczne znaki, że elektrownia wodna jest tuż-tuż, miałem coraz większą ochotę ją zobaczyć, ale niestety - ostatni znak mnie skutecznie zniechęcił:

Jechało mi się bardzo źle. Nie wiem, czy to zmęczenie, czy temperatura, ale prędkość na początku była mocno żenująca. W końcu dojechałem do Czarnej Dąbrówki. Miasteczko jak miasteczko - ot krzyżówka i parę domów dookoła, ale co mnie uderzyło i oburzyło - na wyjeździe w stronę Słupska w oddaleniu od reszty zabudowań stoi sobie... informacja turystyczna, wybudowana za unijną kasę.

Komu to ma służyć? Nie mam pojęcia (a jak nie wiadomo, o co chodzi, ...). W niedzielę po 10 było zamknięte.
Z drogi do Słupska odbiłem w lewo gdyż inaczej musiałbym jechać DK 6, która jest dość ruchliwa i przez to nieprzyjemna. Jedna z mijanych wsi oznaczyła się jako Słonecznikowa Wieś i faktycznie - słoneczniki były wszędzie namalowane - każdy słupek, kamień, płotek... Nawet znak zrobili :)

W końcu dojechałem do kolejnej drogi wojewódzkiej i dojechałem do Słupska. Przed obwodnicą zmyliła mnie piękna asfaltowa droga rowerowa, jednak skończyła się przed najtrudniejszym dla rowerzysty odcinkiem, czyli wjazdem na wiadukt i zjazdami na obwodnicę - jak dla mnie kompletnie bezużyteczny bajer.
W samym Słupsku byłem za późno by pojechać bezpośrednim pociągiem do Poznania więc poturlałem się po starówce. Rok temu już byłem na rowerze w Słupsku i tym razem postanowiłem zbadać inne fragmenty, niż poprzednio. Ciekawie zapowiadał się młyn:

Zdecydowanie lepiej wypadła jednak katedra:

Na koniec udałem się na dworzec piękną aleją.

Sam dworzec jest w miarę fajny - przestronny i ma nawet zjazd dla wózków na schodach. Niestety tylko wewnątrz dworca. Aby wydostać się na perony, trzeba się nadźwigać :(
Przesiadkę miałem w Stargardzie Szczecińskim gdzie jeszcze ustrzeliłem ciuchcię na torze:

Niestety, pociąg do Poznania był pełen i nie dali obiecanego wagonu z przedziałem na rowery więc co stację musiałem wstawać i pilnować sprzętu. Eh... PKP :/

Zdjęć jest oczywiście więcej i do oglądania zapraszam do - klik tutaj ->G A L E R I I<- klik tutaj -

Zaliczone gminy
: 2
Pomorskie: Dębnica Kaszubska, Czarna Dąbrówka



Od Bytowa wycieczka stroniła - vol. 1

Sobota, 5 kwietnia 2014 | dodano:13.04.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
150.72 km
0.60 km teren
09:24 h
16.03 km/h
44.15 vmax
9.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Szykował mi się rowerowy weekend, ale w poniedziałek musiałem być w Poznaniu. Postanowiłem te fakty połączyć i wybrać się na małe gminobranie. Tytułowy Bytów aż trzy razy miałem o kilka kilometrów od trasy, ale niezaliczone dotąd gminy odciągały mnie jak silne magnesy. Zacząłem w Chojnicach gdyż trasa zapowiadała się na dość długą, a w niedzielę wieczorem musiałem być w miarę świeży - dojazd z Torunia do Chojnic rowerem skutecznie by to uniemożliwił.
Gdy wysiadłem z pociągu o 7:40 przywitał mnie niezły chłód - 2 stopnie powyżej zera, a ja nie wziąłem ocieplanych spodni!
Objechałem starówkę w Chojnicach i zajrzałem nawet do bazyliki

Wnętrze nie było jednak jakoś szczególnie imponujące. Objechałem rynek z ładnym neogotyckim ratuszem i skoczyłem jeszcze do bramy Człuchowskiej, za którą czaił się zwierz!

Było mi strasznie zimno, przesiedziałem więc godzinę w barze nad kawą i wyjechałem o 8:40 przy 6 stopniach - już się dało żyć :)
Na samym początku władowałem się w dość dziurawą drogę:

Trasa była jednak bardzo malownicza, ruch niewielki i trafiło się nawet to, co w rowerowaniu jest chyba najważniejsze:

Droga wiodła pięknymi lasami i była dość monotonna krajobrazowo - pagórki i las. Pod sam koniec trafiło mi się stado 23 żurawi. Nie miałem niestety jak go w całości sfotografować - stąd tylko trzy ptaki

Nocleg tradycyjnie w lesie pod namiotem, pierwsza taka trasa w tym roku mnie trochę zmęczyła.

Droga może była dość leśna, ale jednak ładnych parę fotek różnych miejsc zrobiłem, zapraszam do ich obejrzenia w - klik tutaj -> G A L E R I I <- klik tutaj -

Zaliczone gminy (7):
Pomorskie: Konarzyny, Lipnica, Przechlewo, Koczała, Trzebielino, Kołczygłowy, Borzytuchom



Nielub-Golub

Niedziela, 30 marca 2014 | dodano:30.03.2014 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria .Surly, >100, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
107.73 km
0.00 km teren
05:52 h
18.36 km/h
44.55 vmax
15.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Swego czasu przejeżdżając przez Golub-Dobrzyń natknąłem się na plakat promocyjny:

Wrodzona przekora kazała mi zaplanować wycieczkę o nieco innym przekazie. Mimo zmiany czasu, udaje się nam z Beatką być w trasie już o 7:30 (czyli 6:30 normalnego, zimowego czasu). Wyjeżdżamy przez las Papowski koło Betoru i potem dość standardową trasą przez Gostkowo wyjeżdżamy na Sławkowo. Koło jeziora Chełmżyńskiego przejeżdżamy dość nową drogą z Mirakowa. Po drodze do pierwszego celu mijamy dość ładny, XIV-to wieczny kościół w Orzechowie:

Po paru dodatkowych kilometrach dojeżdżamy do pierwszego celu:

Zaraz za Nielubiem wpadamy do Wąbrzeźna, gdzie urządzamy sobie mały popas na ławeczce

Po kilkunastu kilosach trafiamy na drugi cel wycieczki:

I tak oto spełniliśmy cel: Nielub-Golub zaliczone :-) Pozostało jeszcze wpaść na zamek korzystając z bycia po górnej stronie Drwęcy:

Jeszcze tylko podjazd w Ciechocinie i doturlaliśmy się do domu. Piękna pogoda, puste, gładkie asfalty i dobre towarzystwo :-)

Co najmniej drugie tyle zdjęć chowa się w - klik tutaj -> G A L E R I I <- klik tutaj -


Gminobranie wiosenne - dzień 2 (z 2)

Niedziela, 23 marca 2014 | dodano:26.03.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
104.94 km
3.00 km teren
08:13 h
12.77 km/h
44.96 vmax
5.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Wkrótce po rozbiciu namiotu zaczęło padać. W sumie to nawet dobrze wyszło - zamierzałem przetestować nowy śpiwór w niskiej temperaturze i się udało. Rano niestety dalej kropiło i zwijałem namiot na mokro. Nie dość, że deszcz leje, to jeszcze wiatr zawrócił i teraz daje z grubsza w twarz. Cały czas się wzmagał aż do ok. 60 km/h Eh.
Z tego wszystkiego nawet zapomniałem o zwyczajowej fotce namiotu w lesie. Po wyjechaniu na drogę dojeżdżam do Prabut. Nazwa tej miejscowości jest dla mnie niejaką zagadką. Dlaczego dopełniacz to "Prabut", a nie "Prabutów"? Fajnie by było w takim nieco starym obuwiu się znaleźć :)
Samo miasto jest całkiem ładne. Zamku co prawda w zasadzie nie ma, ale jest okazała konkatedra:

Pobliski rynek też nie przynosi wstydu, a wyjazd bramą Kwidzyńską był miłą niespodzianką. Z Prabut jadę w kierunku Susza - ta gmina leży właściwie na trasie więc czemu by jej sobie nie zaliczyć :) Sam Susz jest brzydki jak noc, jedynie sanktuarium św. Antoniego może być warte zwiedzenia.

Zupełnym zaskoczeniem okazuje się być Kamieniec - w tej miejscowości znajdują się ruiny ładnego pałacu, w którym mieszkał i rządził cesarstwem przez ciut ponad dwa miesiące Napoleon:

W Starym Dzieżgoniu pod sklepem spotykam "stojaki" na rowery które dość mocno zmieniają perspektywę marudzącego na problemy z bezpiecznym przypinaniem roweru:

Pani na wigry3 która przyjechała ciut później nie miała jednak problemów ;)
Ponieważ jedzie mi się ciężko i wolno, postanawiam skrócić wycieczkę i zakończyć ją w Malborku. Daje mi to jednak trochę czasu na zwiedzenie zamku w Sztumie:

Zamek jest jak dla mnie rozczarowaniem - nie wygląda "zamkowo". Ot taki mały zameczek. Zawsze sobie zamki w miejscowościach takich jak Sztum wyobrażałem jako pół-Malborki, a tu tymczasem taka skromna budowla. Od strony dziedzińca widać to w pełni:

Po objechaniu terenu zawracam do Starego Targu, w którym to odbijam do Malborka. W samym Malborku już byłem kilka razy więc tym razem zaczynam od bardzo ładnego dworca kolejowego:

Dojście do zamku jest akurat w remoncie i trzeba by latać dookoła więc tym razem ujęcie z daleka:

Po rzucie oka na zamek wracam na dworzec i tu mogłaby się skończyć opowieść, gdyby nie to, że wyszło dość nieciekawie.
Zaczęło się od tego, że dworzec jest w remoncie i mój pociąg do Iławy odjeżdżał z 4, a oznakowane jest dojście na 2 i 3. Ciekawe co miałby zrobić np. obcokrajowiec. Pociąg odjechał o czasie, ale ponieważ linia Iława-Malbork kosztem ponad 2 miliardów złotych jest remontowana, na większości długości jest tylko jeden działający tor. Pociąg z naprzeciwka miał pół godziny spóźnienia i czekaliśmy żeby się na mijance zamienić. W Iławie mój pociąg jednak czekał na nas - dzięki!
Tak się z tego cieszyłem, że w Jabłonowie Pomorskim pociąg się popsuł. Nic nie pomagało więc czekaliśmy 2h po ciemku bez ogrzewania na następny pociąg, żeby nas do Torunia dociągnął, a że podczepienie i ruszenie nie trwało paru sekund, czekaliśmy trochę. Ostatecznie zamiast o 19:59 byłem na dworcu o 22:30, i po 2km  w deszczu dojechałem :)

W tym odcinku zamiast quizu będzie spodzianka: więcej zdjęć znajdziecie w - klik tutaj -> G A L E R I I <- klik tutaj -

Zaliczone gminy
: 6
Pomorskie (5): Stary Dzierzgoń, Dzierzgoń, Stary Targ, Mikołajki Pomorskie, Sztum
Warmińsko-Mazurskie (1): Susz



Gminobranie wiosenne - dzień 1 (z 2)

Sobota, 22 marca 2014 | dodano:25.03.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, gminobranie, sakwowo, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
58.56 km
4.00 km teren
04:08 h
14.17 km/h
47.58 vmax
15.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Pierwszy weekend wiosny zapowiadał się bardzo cieplutko. Wręcz wymarzona okazja by zaliczyć parę gmin i przetestować nowy śpiwór. Nie udało się niestety zorganizować tyle czasu aby pojechać całość trasy rowerem a nawet pociągiem do Kwidzyna - rozkład nie jest korzystny i zacząłem trasę w Grudziądzu. Na dzień dobry zadanie specjalne: jak wyjechać rowerem z dworca. Na końcu peronu jest przejazd dla inwalidów, ale kończy się szlabanem. No nic - przepchnąłem rower i siebie pod szlabanem i wyjechałem na ulice. Miasto dość mocno rozkopane i z drogami nieprzyjaznymi dla roweru więc z radością wyjechałem na północ. Co i rusz moja trasa krzyżowała się z międzynarodowym szlakiem rowerowym R1 oraz nadwiślańską trasą rowerową.

Trasa prowadziła dołem po szutrze, a nie po wale przeciwpowodziowym bo na wale, choć samochody jak widać jeżdżą, to asfaltu nie ma. Trochę to smutne, że wydajemy tyle kasy na oznakowanie trasy, a nie znalazło się na zrobienie sensownej drogi, jak np. na wale wzdłuż zachodniego brzegu Odry. Trasa jest bardzo ładna, wiodła wałami i lasami i w końcu wjechałem do Kwidzynia. Poprzednim razem byłem tak zmęczony wiatrem, że nawet nie zwiedziłem miasta. Tym razem nie popełniłem tego błędu. Na dzień dobry zahaczyłem o katedrę:

Zaraz obok były mury, za którymi znajduje się gdanisko, czyli wieża sanitarno-obronna, niegdyś największa taka konstrukcja na terenie państwa krzyżackiego

Sam zamek jest połączony z katedrą i wchodzi się do niego od drugiej strony:

Muzeum zamkowe jest czynne do 15 i zajrzałem przez szybkę we wrotach, gdy nagle z drugiej strony ukazała się wąsata twarz furtiana z Solid Security. Nieźle się wystraszyłem, ale po chwili, gdy się okazało, że chciałem tylko zajrzeć, zostałem wpuszczony na dziedziniec. Na dziedzińcu prócz panoramy doliny Wisły można podziwiać dwie francuskie armaty:

Oraz wieżę dzwonniczą będącą częścią wspólną zamku i katedry:

Zamek i otoczenie robiły bardzo dobre wrażenie. Po wyjściu oczom ukazuje się jednak kinoteatr:

Niezbyt to pasująca do krzyżackich murów konstrukcja. Niestety takie potworki na długie lata definiują estetykę. No ale to już sprawa władz miasta i mieszkańców. Zmierzchało już więc udałem się na nocleg. Niestety - dopiero nocą znalazłem jakiś sensowny lasek i okazało się, że zaliczyłem przy okazji gminę Prabuty.
Była to pierwsza moja wycieczka po dłuższej przerwie od rowerowania i muszę przyznać, że z formą jest bardzo źle, ale sakwy i namiot to jest to!
Wpis wypada zakończyć quizem. Trzeba dokonać wyboru odpowiedzi na pytanie:
"Czym zazwyczaj kończą się wpisy chestera na bikestats?"
Do wyboru jest odpowiedź: - klik tutaj - G A L E R I A - klik tutaj -
Do wygrania są wrażenia estetyczne ;-)

Zaliczone gminy (pomorskie): Prabuty



Aleksandrowska porażka

Niedziela, 9 lutego 2014 | dodano:21.03.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
70.04 km
2.00 km teren
05:22 h
13.05 km/h
31.82 vmax
4.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Miało być fajnie, wyszło niestety gorzej. Wybrałem się na ok. 100km. Śnieg jeszcze gdzieniegdzie przebijał, a na trasie leśnej do Gniewkowa było go nawet sporo jak na odwilż.

Jedzie się dość wolno, ale gorsze jest to, że coraz wolniej - kryzys jakiś?
Przed samym Gniewkowem przejazd przez 10m kałużę szerokości drogi kończy się przemoczeniem butów.

Z Gniewkowa jadę w stronę Aleksandrowa. Droga jest całkiem fajna, ale czuję się coraz gorzej. W Aleksandrowie odpuszczam - nie mam siły na dojazd do domu choć to tylko ok. 25km najkrótszą trasą. Zjadam pizzę i jadę pociągiem.
Finał jest taki, że się przeziębiłem. Co gorsza, w wyniku osłabionej odporności dość długo byłem odłączony od aktywności :(
To jedna z najgorszych wycieczek od lat, no ale odbyła się więc wstawiam.
Więcej zdjęć tradycyjnie w G A L E R I I


Rodzinny objazd okolicy

Niedziela, 5 stycznia 2014 | dodano:08.01.2014 | linkuj | komentarze(4)
Kategoria wycieczka, .Surly
  d a n e  w y j a z d u
75.63 km
0.00 km teren
04:24 h
17.19 km/h
41.59 vmax
8.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Długi weekend, około 10 stopni na plusie - idealna okazja by wybrać się na wycieczkę z żoną :-)
Z uwagi na ograniczony czas, postanowiliśmy sobie objechać najbliższe okolice, ale tym razem patrząc na otoczenie.
Zaczęliśmy od drogi rowerowej Złotoria-Osiek. Mamy dość mieszane uczucia. Z jednej strony: katastrofa. Nie ma nadal mostku w Złotorii (tzn. jest nieprzejezdny po pożarze), droga co chwilę zmienia stronę jezdni, jest wąsko, niezbyt równo nawet na asfalcie. Z drugiej strony: z małą córką będzie można się tędy wybrać na dłuższą wycieczkę, do tego praktycznie (z niewielkimi przerwami) jest to przedłużenie drogi z Raciniewa, czyli ok. 50km niemal ciągłej trasy dla rowerów.
Przeważa jednak chyba strona negatywna - szutrowa droga ma masę pagórków, których autom oszczędzono, jest dziurawa i w paru miejscach jest tak idiotycznie wykonana, że ręce opadają.
W okolicy Silna zatrzymujemy się przy pierwszym cmentarzu:

Jest to nieczynny cmentarz ewangelicko-mennonicki. Jego teren został uprzątnięty przez uczniów Gimnazjum Zespołu Szkół imienia Jana Pawła w Obrowie (tak głosi napis na tablicy informacyjnej). W ramach prac wycięto samosiejki, ale gołym okiem widać, że tylko te najnowsze, bo niektóre drzewa są ewidentnie samosiejkami, ale mają już po 20 metrów.
Po chwili ruszamy dalej, dojeżdżamy do Osieka i skręcamy w stronę Wisły by po ok. 1.5km trafić na kolejny nieczynny cmentarz:

To cmentarz ewangelicko-olęderski w Łęgu-Osieku. Cmentarz został uprzątnięty w 2011r - patrząc na jego stan aż trudno sobie wyobrazić, co tu się musiało dziać trzy lata temu...
Po chwili ruszamy dalej by zaraz nad Wisłą "zwiedzić" muzeum Osieckiej Wisły:

Blaszak jest oczywiście zamknięty na głucho, a jedynym eksponatem jest spalone czółno. Nie ma żadnej informacji o możliwości zapoznania się z zawartością baraczka więc po odwróceniu się kontemplujemy widok z punktu widokowego i wracamy do Osieka:

Z Osieka jedziemy w stronę Obrowa by przy skręcie do Daglezjowego Dworu odbić na Czernikowo. Droga tam jest najpierw asfaltowa, a zaraz za dworem zmienia się w grząski, choć przejezdny, szuter. Dojeżdżamy nim do Czernikowa z ominięciem głównej drogi krajowej nr 10. W Czernikowie popas pod sklepem i jedziemy dalej - do Mazowsza. Tamże podjeżdżamy pod kościół, który zwykle mija się w biegu. Tym razem zajrzałem na zaplecze, gdzie odkryłem nawet ołtarz polowy:

Czas już wracać więc jedziemy z powrotem w stronę Skrzypkowa i dalej przez Zębowo. W Zębowie dość duży pies wybiega z jednego z gospodarstw i zaczyna nas gonić, ale na szczęście zanim dobiegł do drogi, zdążyliśmy odjechać na tyle daleko, że stracił apetyt na dalszą pogoń. Powrotna trasa to raczej standard: Łążyn, Szembekowo, Brzozówka, Lubicz.
W Toruniu jedziemy koło Szpitala Dziecięcego byle tylko nie walczyć z debilnym przejazdem przez Olsztyńską.

Zdjęć zrobiliśmy trochę więcej:


- klik tutaj - G A L E R I A - klik tutaj -