Informacje
chesteroni z miasta Toruń
314.60 km (1.89%) w terenie
43d 11h 14m czas na rowerze
15.92 km/h avg
Kategorie
.Giant.0 .mieszczuch.127 .mieszczuch 2013.138 .Surly.55 .Surly 2013.49 >100.55 >200.19 >300.5 forumowo.27 gminobranie.58 nightrower.42 przyczepkowo.4 sakwowo.51 użytkowo.273 wycieczka.59 wycieczka 2013.53Znajomi
Moje rowery
Szukaj
Wykres roczny
Archiwum
- 2015, Październik.2.1
- 2015, Wrzesień.13.0
- 2015, Sierpień.13.3
- 2015, Lipiec.7.0
- 2015, Czerwiec.12.0
- 2015, Maj.11.0
- 2015, Kwiecień.14.0
- 2014, Wrzesień.11.2
- 2014, Sierpień.16.3
- 2014, Lipiec.20.2
- 2014, Czerwiec.20.3
- 2014, Maj.22.8
- 2014, Kwiecień.17.1
- 2014, Marzec.3.1
- 2014, Luty.1.0
- 2014, Styczeń.1.4
- 2013, Grudzień.3.1
- 2013, Listopad.11.0
- 2013, Październik.17.1
- 2013, Wrzesień.5.2
- 2013, Sierpień.17.2
- 2013, Lipiec.25.8
- 2013, Czerwiec.23.6
- 2013, Maj.27.8
- 2013, Kwiecień.24.7
- 2013, Marzec.23.4
- 2013, Luty.11.4
- 2013, Styczeń.3.0
Gminobranie wiosenne - dzień 1 (z 2)
Kategoria .Surly, gminobranie, sakwowo, wycieczka
Trasa prowadziła dołem po szutrze, a nie po wale przeciwpowodziowym bo na wale, choć samochody jak widać jeżdżą, to asfaltu nie ma. Trochę to smutne, że wydajemy tyle kasy na oznakowanie trasy, a nie znalazło się na zrobienie sensownej drogi, jak np. na wale wzdłuż zachodniego brzegu Odry. Trasa jest bardzo ładna, wiodła wałami i lasami i w końcu wjechałem do Kwidzynia. Poprzednim razem byłem tak zmęczony wiatrem, że nawet nie zwiedziłem miasta. Tym razem nie popełniłem tego błędu. Na dzień dobry zahaczyłem o katedrę:
Zaraz obok były mury, za którymi znajduje się gdanisko, czyli wieża sanitarno-obronna, niegdyś największa taka konstrukcja na terenie państwa krzyżackiego
Sam zamek jest połączony z katedrą i wchodzi się do niego od drugiej strony:
Muzeum zamkowe jest czynne do 15 i zajrzałem przez szybkę we wrotach, gdy nagle z drugiej strony ukazała się wąsata twarz furtiana z Solid Security. Nieźle się wystraszyłem, ale po chwili, gdy się okazało, że chciałem tylko zajrzeć, zostałem wpuszczony na dziedziniec. Na dziedzińcu prócz panoramy doliny Wisły można podziwiać dwie francuskie armaty:
Oraz wieżę dzwonniczą będącą częścią wspólną zamku i katedry:
Zamek i otoczenie robiły bardzo dobre wrażenie. Po wyjściu oczom ukazuje się jednak kinoteatr:
Niezbyt to pasująca do krzyżackich murów konstrukcja. Niestety takie potworki na długie lata definiują estetykę. No ale to już sprawa władz miasta i mieszkańców. Zmierzchało już więc udałem się na nocleg. Niestety - dopiero nocą znalazłem jakiś sensowny lasek i okazało się, że zaliczyłem przy okazji gminę Prabuty.
Była to pierwsza moja wycieczka po dłuższej przerwie od rowerowania i muszę przyznać, że z formą jest bardzo źle, ale sakwy i namiot to jest to!
Wpis wypada zakończyć quizem. Trzeba dokonać wyboru odpowiedzi na pytanie:
"Czym zazwyczaj kończą się wpisy chestera na bikestats?"
Do wyboru jest odpowiedź: - klik tutaj - G A L E R I A - klik tutaj -
Do wygrania są wrażenia estetyczne ;-)
Zaliczone gminy (pomorskie): Prabuty
Aleksandrowska porażka
Jedzie się dość wolno, ale gorsze jest to, że coraz wolniej - kryzys jakiś?
Przed samym Gniewkowem przejazd przez 10m kałużę szerokości drogi kończy się przemoczeniem butów.
Finał jest taki, że się przeziębiłem. Co gorsza, w wyniku osłabionej odporności dość długo byłem odłączony od aktywności :(
To jedna z najgorszych wycieczek od lat, no ale odbyła się więc wstawiam.
Więcej zdjęć tradycyjnie w G A L E R I I
Rodzinny objazd okolicy
Z uwagi na ograniczony czas, postanowiliśmy sobie objechać najbliższe okolice, ale tym razem patrząc na otoczenie.
Zaczęliśmy od drogi rowerowej Złotoria-Osiek. Mamy dość mieszane uczucia. Z jednej strony: katastrofa. Nie ma nadal mostku w Złotorii (tzn. jest nieprzejezdny po pożarze), droga co chwilę zmienia stronę jezdni, jest wąsko, niezbyt równo nawet na asfalcie. Z drugiej strony: z małą córką będzie można się tędy wybrać na dłuższą wycieczkę, do tego praktycznie (z niewielkimi przerwami) jest to przedłużenie drogi z Raciniewa, czyli ok. 50km niemal ciągłej trasy dla rowerów.
Przeważa jednak chyba strona negatywna - szutrowa droga ma masę pagórków, których autom oszczędzono, jest dziurawa i w paru miejscach jest tak idiotycznie wykonana, że ręce opadają.
W okolicy Silna zatrzymujemy się przy pierwszym cmentarzu:
Jest to nieczynny cmentarz ewangelicko-mennonicki. Jego teren został uprzątnięty przez uczniów Gimnazjum Zespołu Szkół imienia Jana Pawła w Obrowie (tak głosi napis na tablicy informacyjnej). W ramach prac wycięto samosiejki, ale gołym okiem widać, że tylko te najnowsze, bo niektóre drzewa są ewidentnie samosiejkami, ale mają już po 20 metrów.
Po chwili ruszamy dalej, dojeżdżamy do Osieka i skręcamy w stronę Wisły by po ok. 1.5km trafić na kolejny nieczynny cmentarz:
To cmentarz ewangelicko-olęderski w Łęgu-Osieku. Cmentarz został uprzątnięty w 2011r - patrząc na jego stan aż trudno sobie wyobrazić, co tu się musiało dziać trzy lata temu...
Po chwili ruszamy dalej by zaraz nad Wisłą "zwiedzić" muzeum Osieckiej Wisły:
Blaszak jest oczywiście zamknięty na głucho, a jedynym eksponatem jest spalone czółno. Nie ma żadnej informacji o możliwości zapoznania się z zawartością baraczka więc po odwróceniu się kontemplujemy widok z punktu widokowego i wracamy do Osieka:
Z Osieka jedziemy w stronę Obrowa by przy skręcie do Daglezjowego Dworu odbić na Czernikowo. Droga tam jest najpierw asfaltowa, a zaraz za dworem zmienia się w grząski, choć przejezdny, szuter. Dojeżdżamy nim do Czernikowa z ominięciem głównej drogi krajowej nr 10. W Czernikowie popas pod sklepem i jedziemy dalej - do Mazowsza. Tamże podjeżdżamy pod kościół, który zwykle mija się w biegu. Tym razem zajrzałem na zaplecze, gdzie odkryłem nawet ołtarz polowy:
Czas już wracać więc jedziemy z powrotem w stronę Skrzypkowa i dalej przez Zębowo. W Zębowie dość duży pies wybiega z jednego z gospodarstw i zaczyna nas gonić, ale na szczęście zanim dobiegł do drogi, zdążyliśmy odjechać na tyle daleko, że stracił apetyt na dalszą pogoń. Powrotna trasa to raczej standard: Łążyn, Szembekowo, Brzozówka, Lubicz.
W Toruniu jedziemy koło Szpitala Dziecięcego byle tylko nie walczyć z debilnym przejazdem przez Olsztyńską.
Zdjęć zrobiliśmy trochę więcej:
- klik tutaj - G A L E R I A - klik tutaj -
Gminobranie Łódzko-Łęczyckie
Kategoria .Surly 2013, >100, gminobranie, wycieczka 2013
Po świętach postanowiłem ruszyć cztery litery i pojechać gdzieś dalej. Pierwotnie chciałem pojechać do Olsztyna, ale okazało się, że ostatni pociąg powrotny miałbym ok. 15:30. Wyjazd pociągiem "tam" też był bez sensu z uwagi na krótki dzień - większość trasy odbywałbym po ciemku. Zapowiadał się też wiatr z południa, a nie miałem ochoty na walkę z żywiołem po obżarstwie. Kochana żona podpowiedziała mi wariant Łódzki. Pojechałem więc pociągiem do Łodzi i na miejscu byłem ok. 9 rano z uwagi na spóźnienie się pociągu. Łódź przywitała mnie pięknym graffiti:
Miasto robiło jednak dość przygnębiające wrażenie a o poranku towarzystwo w okolicach centrum nie było za ciekawe. Całe miasto ozdobione jest też graffiti sławiącym/potępiającym lokalne drużyny futbolowe i ich kibiców (RTS/ŁKS). Zamiast pojechać na północ, pojechałem przez centrum w stronę Pabianic, zaliczając też znaną, nie wiedzieć czemu, ulicę Piotrkowską:
Miasto mi się nie spodobało - w wielu miejscach widać krajobraz jak po bombardowaniu:
Dość szybko przedostałem się do Pabianic, gdzie skręciłem już na północ by zaliczając gminy dojechać do mety.
Wzdłuż drogi z Konstantynowa Łódzkiego do Lutomierska napotkałem tramwaj aglomeracji Łódzkiej jadący po jednym, rozklekotanym torze. Mimo przygnębiającego wrażenia (ostre niedofinansowanie infrastruktury), tramwaj moim zdaniem pełni ważną rolę
Do Zgierza dojeżdżam z częściowym udziałem odcinka "terenowego", czyli polną drogą, ale dobrze ubitą. Całą trasę zaprojektowałem sobie tak, by zminimalizować udział krajówek (i przy okazji zaliczyć parę gmin). W Zgierzu w sumie to samo, co w Łodzi: bieda, zniszczone budynki, tłok na ulicach. Jedynym ciekawszym elementem był cmentarz Żydowski
Cmentarz bez macew i do tego zamknięty. Ze Zgierza udałem się już w zasadzie prostą drogą na północ do Łęczycy, jednak początkowy odcinek to znowu szuter/gruntówka wzdłuż torów (ale trasa przejezdna). Niestety dni są coraz krótsze, a do tego coś się źle czułem w czasie jazdy więc zakończyłem podróż w Łęczycy, sfotografowawszy jedynie z daleka zamek, do którego na pewno jeszcze wrócę:
Dzięki spóźnieniu się pociągu TLK, udaje mi się nawet złapać połączenie z Kutna do Torunia i nie dopłacać za kupno u konduktora. W Toruniu, z racji skrócenia głównej wycieczki, postanowiłem zajrzeć na punkt widokowy na południowym/zachodnim brzegu Wisły:
By tradycji zadośćuczynić: więcej zdjęć znajdziesz w
- klik tutaj - >G A L E R I I < - klik tutaj -
Zaliczone gminy: 14
Łódzkie: Łódź, Ksawerów, Pabianice - obszar wiejski, Pabianice - miasto, Konstantynów Łódzki, Lutomiersk, Aleksandrów Łódzki, Zgierz - miasto, Zgierz - obszar wiejski, Parzęczew, Ozorków - miasto, Ozorków - teren wiejski, Łęczyca - teren wiejski, Łęczyca - miasto
Dla zainteresowanych - mapka:
sprawy
Kategoria .mieszczuch 2013, użytkowo
Setka w grudniu po południu :-)
Kategoria .Surly 2013, >100, wycieczka 2013
Na początek grudnia wybrałem się na małą wycieczkę objazdową - tak na 100 dla przyzwoitości. Żadnych rewelacji, nowych gmin - czysty objazd :)
Na pierwsze danie: pierwszy raz od oficjalnego otwarcia przejechałem całą trasę rowerową do Raciniewa:
Deszczyk padał, wiatr wiał - ale jakoś trzeba jechać dalej - odbiłem do Unisławia i nieznaną mi wcześniej trasą pojechałem na Żygląd. Nieznaną, bo zawsze jakoś innymi trasami się tam turlałem... Do DK91 dojechałem bez problemów, potem zaś odbiłem do Papowa Biskupiego, gdzie zatrzymuję się na mały popas pod zamkiem:
Miałem jechać do Chełmży i do domu, ale okazało się, że mam więcej czasu i żona na dłużej się mnie pozbyła z domu... ;-)
Gdzie by tu dalej... Postanowiłem pokręcić się w okolicach Lisewa i wpaść do Grzegorza ;-) Dalej już nie chciałem jechać na wschód bo wiem, że z asfaltem bywa różnie - odbiłem więc na południe by przez Mirakowo objechać Jezioro Chełmżyńskie. Ciąg dalszy to już mozolna walka z wiatrem aż do Turzna, gdzie się nieco pogoda uspokaja, choć ja już jestem cały mokry... Wpadam na wiadukt nad autostradą, gdzie mógłbym już w zasadzie odbić do domu.
Jadę jednak dalej do Młyńca i stamtąd zagrzewam się na podjeździe do Jedwabnego. Dalej okazuje się, że zjazd do Lubicza został wyremontowany i już nie ma tej "wspaniałej" muldy na dole. Jeszcze mi skasują tę na Ślimaku Getyńskim i nie będzie gdzie skakać ;-)
Pełna "galeria" w sumie jest dość skromna, ale dla potomnych/dociekliwych zamieszczam linka:
G A L E R I A
Dla zainteresowanych mapka:
sprawy
Kategoria .mieszczuch 2013, nightrower, użytkowo
sprawy
Kategoria .mieszczuch 2013, użytkowo
sprawy
Kategoria użytkowo, .mieszczuch 2013
sprawy
Kategoria .mieszczuch 2013, nightrower, użytkowo