Informacje
chesteroni z miasta Toruń
16647.94 km wszystkie kilometry
314.60 km (1.89%) w terenie
43d 11h 14m czas na rowerze
15.92 km/h avg
314.60 km (1.89%) w terenie
43d 11h 14m czas na rowerze
15.92 km/h avg
Kategorie
.Giant.0 .mieszczuch.127 .mieszczuch 2013.138 .Surly.55 .Surly 2013.49 >100.55 >200.19 >300.5 forumowo.27 gminobranie.58 nightrower.42 przyczepkowo.4 sakwowo.51 użytkowo.273 wycieczka.59 wycieczka 2013.53Znajomi
Moje rowery
Szukaj
Wykres roczny
Archiwum
- 2015, Październik.2.1
- 2015, Wrzesień.13.0
- 2015, Sierpień.13.3
- 2015, Lipiec.7.0
- 2015, Czerwiec.12.0
- 2015, Maj.11.0
- 2015, Kwiecień.14.0
- 2014, Wrzesień.11.2
- 2014, Sierpień.16.3
- 2014, Lipiec.20.2
- 2014, Czerwiec.20.3
- 2014, Maj.22.8
- 2014, Kwiecień.17.1
- 2014, Marzec.3.1
- 2014, Luty.1.0
- 2014, Styczeń.1.4
- 2013, Grudzień.3.1
- 2013, Listopad.11.0
- 2013, Październik.17.1
- 2013, Wrzesień.5.2
- 2013, Sierpień.17.2
- 2013, Lipiec.25.8
- 2013, Czerwiec.23.6
- 2013, Maj.27.8
- 2013, Kwiecień.24.7
- 2013, Marzec.23.4
- 2013, Luty.11.4
- 2013, Styczeń.3.0
Wpisy archiwalne w kategorii
wycieczka 2013
Dystans całkowity: | 5262.75 km (w terenie 140.05 km; 2.66%) |
Czas w ruchu: | 313:54 |
Średnia prędkość: | 16.77 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.35 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 219 (116 %) |
Maks. tętno średnie: | 134 (71 %) |
Suma kalorii: | 118982 kcal |
Liczba aktywności: | 53 |
Średnio na aktywność: | 99.30 km i 5h 55m |
Więcej statystyk |
Gminobranie zachodniopomorskie v3
Środa, 7 sierpnia 2013 | dodano:11.08.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly 2013, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka 2013
Kategoria .Surly 2013, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka 2013
d a n e w y j a z d u
Wczorajszy dzień nie był zbyt owocny dystansowo. Miałem jakiś kryzys i gdyby nie to, że pierwszego dnia nadrobiłem ok. 20km względem planu, to dziś miałbym się z pyszna. Na domiar złego, dość szybko po starcie zaczął padać deszcz i przez trzy godziny mnie nękał. Po zjechaniu z drogi wojewódzkiej doceniłem zalety GPS-a. W deszczu nie musiałem manipulować mapą, a na pewno bym to robił - wjeżdżałem w zapadłych wiochach w zapadłe drogi z dziurawym asfaltem - 100 razy bym się kiedyś zastanowił przed takim skrętem. Wcześniej wytyczona trasa okazała się jednak bezbłędna i całkiem sprawnie bocznymi drogami zaliczyłem Malechowo - ostatnią gminę w woj. zachodniopomorskim, której nie zaliczyłem dotąd na rowerze. 167.98 km
0.00 km teren
10:08 h
16.58 km/h
52.35 vmax
24.0 *C
152 HR max( 80%)
107 HR avg( 56%)
m 4947 kcal
Potem jadąc trochę krajówkami pojechałem w kierunku Ustki by odbić na południowy wschód do Słupska. Pokręciłem się tam trochę, m.in. podziwiając kwiatowy datownik:
Miasto jest dość stare więc można by tam się trochę pokręcić.
Mnie zniechęciły wszechobecne ścieżki rowerowe - niestety dość często o funkcji rekreacyjnej, a nie komunikacyjnej, puszczane środkami alejek itp - przejechać się nimi da, ale jest to strasznie upierdliwe. Pełno zakazów - np. zakaz jazdy rowerem na tęgim zjeździe którym mnie Słupsk przywitał. Jakaś paranoja! Rozumiem, że pod górę jest zakaz i DDR, ale w dół rowerem osiąga się prędkości bliskie maksymalnym dozwolonym więc po co ten zakaz? Wzdłuż DK6 na chodniku wytyczono DDR znakiem C13/C16 i trzeba się wlec po płytach z pieszymi, z małymi dziećmi i z psami. Kompletny nonsens z uwagi na to, że Słupsk akurat ma obwodnicę i wpuszczenie rowerów na jezdnię nie byłoby niczym niezwykłym.
Obejrzawszy Słupsk pojechałem w stronę Łeby, po drodze odwiedzając jeszcze znajomych.
Udało mi się jeszcze zahaczyć o dwie gminy w województwie pomorskim, a potem odbiłem na północ do Wicka. Przed samym Wickiem trafił mi się bardzo przyjemny zjazd, na którym pobiłem tegoroczny rekord prędkości. Od Wicka jechałem już właściwie po ciemku więc z drogi pamiętam jedynie światła samochodów jadących z naprzeciwka oraz ruch, który o dziwo odbywał się głównie w stronę Lęborka. W Łebie na deptaku było niezwykle tłoczno, a ja głównie dzięki GPS-owi trafiłem bardzo sprawnie na kemping gdzie czekała moja rodzina.
Ponieważ kończyłem już o zmroku i jechałem przez mało ciekawe tereny, to tym razem jedynie kilka więcej zdjęć można znaleźć w G A L E R I I
Zaliczone gminy (3):
Zachodniopomorskie: Malechowo
Pomorskie: Damnica, Potęgowo
Tym sposobem zaliczyłem wszystkie gminy w województwie zachodniopomorskim :-)
Zostało jeszcze czternaście województw.
Mapiszon:
Gminobranie zachodniopomorskie v2
Wtorek, 6 sierpnia 2013 | dodano:11.08.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly 2013, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka 2013
Kategoria .Surly 2013, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka 2013
d a n e w y j a z d u
Dzisiejsza trasa to zasadniczo wycieczka "dookoła Białogardu". Sam Białogard co prawda ominąłem, ale już kiedyś w nim byłem. Swego czasu był znany z tego, że na dworcu na toalecie dla pań było napisane "ciągnąć", a dla panów: "pchać". Obecnie, niestety, znany jest z tego, że są tam złodzieje rowerów i paserzy. To jednak nie miało większego znaczenia - ja miałem kilka nadmorskich gmin do zaliczenia.138.56 km
0.00 km teren
08:09 h
17.00 km/h
44.55 vmax
38.0 *C
150 HR max( 79%)
108 HR avg( 57%)
m 4357 kcal
Obudziłem się po 8h snu, ale postanowiłem pospać jeszcze trochę i wyszło w sumie 10h - to efekt spania 2,5h poprzedniej nocy i sporego dystansu po niej.
Nocleg miałem wyjątkowo spokojny - żadnych komarów, zwierzaków, deszczu itp.
Droga wiodła asfaltami rozpiętymi dość gęsto między wioskami północnej Polski. Na takich drogach ruchu właściwie nie ma, ale trafiają się przydrożne okazje:
Narwałem tych jeżyn naprawdę dużo i były przepyszne. A było ich tyle, że z żalem zostawiłem ich na krzaczkach jeszcze sporo. Wszystkiego zjeść jednak nie dałbym rady.
Temperatura już przed południem była spora, ale w okolicy godziny 12 stała się już uporczywa:
Jechałem w kierunku Gościna i po jakimś czasie ze zdumieniem spostrzegłem, że po lewej stronie drogi pojawiła się droga dla rowerów! Ciekawe, skąd biegła i czemu nie było żadnych znaków przy drodze wojewódzkiej. Pewnie lokalny samorząd myśli, że to taka atrakcja, że pół Polski wie o tej drodze :/
Nawierzchnia była całkiem spoko, mam tylko spore zastrzeżenia do oznakowania: każdy wjazd na pole przerywał bieg drogi (teoretycznie trzeba było zrobić STOP), a powinno być odwrotnie, choćby z uwagi na intensywność ruchu. Do tego droga skończyła się nagle bez żadnego zjazdu i można było albo się cofnąć do drogi kilkaset metrów, albo jechać dalej wydeptaną ścieżką. Współczuję sakwiarzom jadącym tu np. po zmierzchu.
W samym Gościnie zrobiłem sobie postój przy głazie Katarzyny, z którym związane są różne wersje legendy. Wszystkie bez większego sensu i oparcia w innych źródłach, w każdej przewija się zabójstwo albo seks z bratem/szwagrem i zdobywanie szmalu tego chłopa na kościół (nie na własne potrzeby!) oraz noszenie przez kobitę koła w ramach pokuty. Obok głazu odpoczywał pan w wieku ok. 60 lat, który jakieś 35 lat temu pojechał na rowerze na Mazury z kolegami, pozwiedzał i do tej pory przeżywa to jako wyprawę życia. W sumie nic w tym złego, tyle że pan obecnie marzy o zwiedzeniu Europy, ale zamiast coś z tym fantem zrobić, popija wódę w ilościach znacznie powyżej normy, za to bardzo regularnie. Przy tym, o dziwo, jeździ ok. 50-80km rowerem dość często!
To takie sakwiarskie memento mori - nałogi mogą zniszczyć nawet najprostsze w realizacji marzenia. Najprostsze, bo w sumie jak ktoś już raz jechał, to cóż prostszego ruszyć dupę i pojechać znowu? Kasa i sprzęt to umilają, ale można popakować się w cokolwiek zawiniętego w worki foliowe, spiąć to ekspanderami i za ok. 15-20zł dziennie jechać w trasę po wschodniej Europie. Żal mi tego pana, ale dzięki niemu może ja i parę czytających to osób uniknie jego problemów.
Gościno opuszczam syty i jadę w stronę Kołobrzegu, ale kilka kilometrów od Bałtyku odbijam na wschód, a potem na południe. Kolejne gminy czekają!
W okolicach Koszalina jest istne zatrzęsienie elektrowni wiatrowych, dlatego też nie dziwi ilość linii wysokiego napięcia oraz obecność stacji energetycznych. Natomiast zastanawia mnie przeznaczenie tych białych cylindrycznych obiektów:
Czyżby jakieś kondensatory wysokiej pojemności? Z uwagi na skokowe różnice generowanej mocy z wiatru miałoby to jakiś sens. Ciekawe.
W międzyczasie spadł deszcz. Temperatura spadła o jakieś 18 stopni, ale to nie znaczy, że było zimno - spadło do 22 stopni, a bardzo szybko skoczyło do 25 :-) Uroki lata.
Planując trasę sprawdzałem większość dróg pod kątem nawierzchni. Dlatego nie zaskoczyła mnie ta betonówka:
Zaskoczyło mnie natomiast to, że jej dalszy ciąg to droga leśno-gruntowa. Jakoś przebrnąłem i zacząłem się rozglądać za noclegiem, który w końcu znalazłem przy drodze wojewódzkiej na małej skarpie.
Zaliczone gminy (6):
Rąbino, Sławoborze, Dygowo, Będzino, Świeszyno, Manowo
Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
w - > G A L E R I I < - natomiast więcej zdjęć zobaczę :)
Mapa trasy:
Gminobranie zachodniopomorskie v1
Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 | dodano:11.08.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly 2013, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka 2013
Kategoria .Surly 2013, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka 2013
d a n e w y j a z d u
W tym roku problemy zdrowotne nie powstrzymały mnie przed wyjazdem z rodziną na wakacje. Miałem w perspektywie tydzień leżenia nad morzem i smażenia się. Brzmi ciekawie? NIE. Mam kochaną żonę i znając moje zdanie zgodziła się, abym nad morze dojechał w max trzy dni na rowerze. Tym sposobem pobędę z rodziną, trochę mniej będę blady a nie będę miał poczucia straconego czasu :)157.98 km
0.00 km teren
08:42 h
18.16 km/h
43.76 vmax
36.0 *C
157 HR max( 83%)
112 HR avg( 59%)
m 5342 kcal
Skoro tak, to z uwagi na miejsce smażenia (Łeba) postanowiłem zdobyć brakujące kilka gmin w województwie zachodniopomorskim. Na start eskapady wybrałem Piłę gdyż szkoda mi było czasu na turlanie się do Piły dobrze znanymi drogami, i tak czekało mnie prawie 500km na osakwionym rowerze.
W samej Pile uderzył mnie całkowity brak przejazdów dla rowerów. W większości będące dziurawymi chodnikami ciągi pieszo-rowerowe kończą się przed skrzyżowaniem, potem jest przejście dla pieszych i dalej znowu chodnik oznakowany znakiem C13/C16. Porażka na całej linii.
Zacząłem od gminy Szydłowo, która leżała na trasie do Wałcza. Sam Wałcz ominąłem gdyż droga do niego jest zbyt ruchliwa. Trochę szkoda, gdyż pamiętam z mojego rajdu "dookoła zachodniopomorskiego", że to piękne miasto. Za to trafiłem zupełnie przypadkiem do sanktuarium w Skrzatuszu:
Droga wiodła na początku przez pola, ale szybko trafiłem do lasu i to las był dominującym krajobrazem dzisiejszej trasy.
Do tego stopnia było lesiście, że poczułem się jak w Skandynawii. Coś było na rzeczy, skoro trafiłem do... Szwecji!
W samym Czaplinku nic ciekawego właściwie nie ma więc po krótkim odpoczynku i posiłku na "dworcu" pojechałem dalej. Niedaleko Czaplinka znajdują się ruiny zamku Drahim. Zdjęć jednak nie zamieszczam, bo zewnętrze jest takie-sobie, a wnętrza nie widziałem, bo wstęp jest płatny a celtycka muzyczka i brak gości sugerowały, że to średnia atrakcja. Ciekawe, czy się myliłem?
Do Połczyna Zdroju droga wiodła wzdłuż pięciu jezior:
Kończyła mi się woda, a jakoś tak wyszło, że w Połczynie też jej nie kupiłem bo nie było żadnego czynnego sklepu wzdłuż mojej trasy. Najbliższe 20km pokonałem na oparach z bidonu więc jak już dorwałem się do sklepu to ponad litr wypiłem na miejscu :-) Do Tychowa dojechałem już bez przygód i pojechałem jeszcze kawałek na zachód gdzie następnego dnia będę kontynuował gminobranie. Ale to już następny wpis :-)
Ciekawostką był jeszcze rolnik spotkany w lesie, w którym miałem nocleg. Był oburzony tym, że jego bratanek dostał mandat za jazdę skuterem po lesie. Jego oburzenie wynikało z tego, że przecież płaci podatki, to coś mu się należy. Nie próbowałem mu tłumaczyć, że cichy las to to, co ja chcę dostać za moje podatki - to był przypadek beznadziejny.
Zaliczone gminy (3):
Wielkopolskie: Szydłowo
Zachodniopomorskie: Wierzchowo, Tychowo
Więcej zdjęć? Zajrzyj do
- klik tutaj - > G A L E R I I < - klik tutaj -
Dla zainteresowanych mapka:
sprawy
Piątek, 2 sierpnia 2013 | dodano:02.08.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch 2013, użytkowo, wycieczka 2013
Kategoria .mieszczuch 2013, użytkowo, wycieczka 2013
d a n e w y j a z d u
Rano w deszczu, a po pracy mały objazd okolicy pod kątem aktualizacji UMP :)
28.80 km
1.50 km teren
01:43 h
16.78 km/h
34.50 vmax
28.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Gminobranie okołowarszawskie
Sobota, 27 lipca 2013 | dodano:29.07.2013 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria .Surly 2013, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka 2013
Kategoria .Surly 2013, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka 2013
d a n e w y j a z d u
Wczoraj zaliczyłem trasę Toruń-Sochaczew, odwiedziłem rodzinę, a dziś przyszedł czas na załatwianie moich spraw w Warszawie. Oczywiście wyruszam wcześniej aby zaliczyć kilka gmin. Na początek udaję się na południe do Teresina. Gdy zawracam już w stronę gminy Leszno, to przejeżdżam obok bazyliki w Niepokalanowie:151.85 km
2.00 km teren
08:32 h
17.79 km/h
36.85 vmax
32.0 *C
159 HR max( 84%)
114 HR avg( 60%)
m 5093 kcal
Jest to już drugi odcinek serialu weekend z bazyliką. Ciekawe, w jakiej wyląduję na początku sierpnia? ;-)
Do Warszawy dostaję się różnej jakości asfaltami klucząc aby zaliczyć jak najwięcej gmin. Mijam wiele linii wysokiego napięcia (niektóre po kilka razy), które zbiegają się w stacji elektroenergetycznej:
W Warszawie załatwiam, co miałem do załatwienia i okazuje się, że mam jeszcze trochę czasu do pociągu - czas więc na drugą część gminobrania :-)
Padło na gminy na wschód od stolicy. Przejeżdżam przez Most Siekierkowski - gdyby nie GPS, nie byłoby to takie proste. Z mostu mam widok na "city":
Dalej jadę Wałem Miedzeszyńskim i odbijam w stronę Sulejówka. Mijam Centrum Zdrowia Dziecka i jakąś betonówką przechodzącą w idealny asfalt docieram do pomnika Piłsudskiego i jego córek:
W Halinowie skręcam na północ i w miejscowości Cięciwa trafiam do punktu kopulacyjnego:
Hmmm. To pewnie przez sąsiedztwo gminy Kobyłka ;-) W gminie tej na środku miasta znajduje się - jakżeby inaczej - kobyłka:
W Ząbkach mijam pielgrzymkę:
Za pielgrzymką okrutnie długi korek, ale na szczęście to nie mój kierunek jazdy. Docieram na stację Warszawa Wschodnia 25 minut przed odjazdem pociągu. Mam bilet na końcu składu w ostatnim przedziale, ale wagon jest podczepiony odwrotnie i muszę ganiać za rowerem na każdej stacji :(
A tak a'propos stacji: Warszawę Wschodnią, podobnie jak Kutno odremontowano. Tylko co z tego, że jest ładnie i czysto, jak jest bardzo mało sklepów/kiosków - nikomu się nie opłaca wynajem, a pasażer musi cierpieć albo latać po całym dworcu by kupić puszkę coli (w Kutnie po prostu nie ma niczego).
Więcej zdjęć tradycyjnie znajduje się w - klik - > G A L E R I I < - klik - , do której obejrzenia zapraszam.
Zaliczone nowe gminy w województwie mazowieckim (13):
Teresin, Leszno, Błonie, Ożarów Mazowiecki, Stare Babice, Sulejówek, Halinów, Zielonka, Poświętne, Wołomin, Kobyłka, Marki, Ząbki
Dla zainteresowanych mapka:
Gminobranie sochaczewskie
Piątek, 26 lipca 2013 | dodano:28.07.2013 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria .Surly 2013, >100, >200, gminobranie, sakwowo, wycieczka 2013
Kategoria .Surly 2013, >100, >200, gminobranie, sakwowo, wycieczka 2013
d a n e w y j a z d u
W sobotę miałem do załatwienia ważną sprawę w Warszawie, a że mam rodzinę w Sochaczewie, postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym. Ambitne plany ruszenia się o 3am spaliły na panewce i ostatecznie start nastąpił o 5:30. Ruch na DK10 był na szczęście umiarkowany i do Czernikowa dotarłem bez przygód. W Czernikowie skręciłem w stronę miejscowości Bobrowniki, przez którą wiedzie najsensowniejsza droga do Włocławka. W Bobrownikach znajdują się ruiny zamku krzyżackiego, których nie omieszkałem obejrzeć:207.95 km
4.10 km teren
10:53 h
19.11 km/h
46.23 vmax
30.0 *C
164 HR max( 87%)
121 HR avg( 64%)
m 7338 kcal
Dalej pojechałem wzdłuż Wisły, co było błędem. Zignorowałem to, że nawet szlak rowerowy skręcał i jechałem prosto. Niestety, ok. 2 km dalej droga zmieniła nawierzchnię na piaszczystą i przy pierwszej sensownej okazji uciekłem przez las do asfaltu. Inaczej nie wiem, jak długo bym brnął :(
We Włocławku nie przekraczałem Wisły, tylko pojechałem dalej w stronę Dobrzynia, co jak wiadomo zaowocowało kilkoma ciekawymi podjazdami z 20 i 30m różnicami wysokości :-)
Dalsza droga nie miała żadnych niespodzianek aż do Biskupic. Przed miejscowością widać pełno znaków "ślepa uliczka", zalecany objazd itp. itd. marudzenie. Jak wiadomo, zwykle rower da się przeprowadzić a często nawet i przejechać, o ile nie jest to remont mostu. Tym razem to był remont mostu, ale ponieważ w Lubiczu zrobiono tymczasową przeprawę, to pomyślałem, że i tu tak może jest i piesi mają coś dla siebie. Po drodze do mostu-niemostu zjechałem parę cudownych zjazdów i trochę wymiękłem. Jeśli mostu nie ma, to będę musiał to wszystko podjechać. o_O
Niestety, żadnego tymczasu dla pieszych nie postawiono, ale na szczęście mostu już pomału jest kończony i od biedy da się przejść środkiem za zgodą ekipy. Ten betonowy uskok ma prawie metr wysokości.
Tym sposobem dojeżdżam do Płocka właściwie bez towarzystwa samochodów. W samym Płocku nie mam za wiele czasu, odwiedzam więc jedynie rynek, celowo nie zachodząc do zamku i katedry - nie uciekną :)
Na rynku widać w ludziach, że skwar ich doświadcza - wszyscy lgną do fontann i kurtyn wodnych. A Coca-cola postanowiła zrobić sobie reklamę stulecia. Otóż przemiłe hostessy rozdawały ludziom puszki schłodzonej coli 0,15l. Tak, rozdawały, całkiem za free, a gość przez megafon ogłaszał, że Coca-Cola dzieli się radością. Mnie kupili ;-)
Oprócz tego można było sobie zrobić puszkę z własnym napisem. Mi się udało właściwie bez kolejki, ale zwykle wyglądało to tak:
Puszka oczywiście też za free :-)
Pepsi - co ty na to? ]:->
Zjadłem jeszcze zapiekankę (taka sobie) - w Płocku nie znają koncepcji kelnera w ogródku i nie mając jak zostawić roweru z sakwami, nie wchodziłem do żadnej knajpki :(
Wyjechałem z Płocka przez stary most i kilka kilometrów za mostem, tam, gdzie łączą się dwie krajówki, zaczęła się droga dla rowerów, którą dojechałem aż do Gąbina:
Dalsza droga to po prostu kluczenie gminnymi opłotkami bez żadnych godnych wzmianki tutaj miejsc (parę fotek w galerii)
Na końcu, tuż przed Sochaczewem właściwym, przejeżdżam przez Żelazową Wolę, gdzie mijam muzeum Chopina. Jak to w Polsce - nie można wejść z rowerem. Muzealnicy żelazowowolscy - kij wam w rzyć!
Dojeżdżam do mety i pół godziny później nad Sochaczewem zaczyna się konkretna burza :-)
Tradycyjnie, więcej zdjęć (w tym zdjęcia hostess!) można zobaczyć w - klik - > G A L E R I I < - klik -
Zaliczone nowe gminy w województwie mazowieckim (11):
Płock, Łąck, Gąbin, Sanniki, Słubice, Iłów, Młodzieszyn, Brochów, Kampinos, Sochaczew - obszar wiejski, Sochaczew
Tym małym gminobraniem powróciłem do top20 na zaliczgminę.pl
Mapka dla ciekawych:
Gminobranie Licheńskie 407 km
Sobota, 20 lipca 2013 | dodano:21.07.2013 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria .Surly 2013, >100, >200, >300, gminobranie, nightrower, wycieczka 2013
Kategoria .Surly 2013, >100, >200, >300, gminobranie, nightrower, wycieczka 2013
d a n e w y j a z d u
Ostatnio miałem trochę nauki na głowie i nieco mniej jeździłem, na szczęście w ten weekend udało się to nadrobić. Postanawiam sprawdzić, jak to jest, gdy się w długą trasę po całym dniu w pracy, ale bez snu pośrodku.407.18 km
4.50 km teren
24:58 h
16.31 km/h
42.99 vmax
18.0 *C
217 HR max(115%)
110 HR avg( 58%)
m 12356 kcal
Wyjeżdżam ok. 18.
Decyduję się na wariant "przez Chorągiewkę" - co prawda ok. 5km muszę jechać DK15, której bardzo nie lubię, ale za to potem mam spokój. W wariancie "przez Włocławek" miałbym kilkadziesiąt km wieczorem/nocą po DK91, która co prawda ma pobocze, ale po co się cisnąć z autami? W Brześciu Kujawskim urządzam sobie pierwszy mały postój i jadę w stronę Kowala. W Kowalu piję kawę na stacji i akurat zaczyna padać - niech ICM się pali ze wstydu! Spotkała mnie za to zabawna historia:
Podpity koleś na składaku pyta się mnie, czy daleko jeszcze?
Odpowiadam, że tak.
- To ile jeszcze? 50 kilometrów?
- Nie, ze 300 będzie.
WTF na jego twarzy był przepiękny
Na szczęście deszczyk był przelotny. Bez problemu pojechałem dalej, w stronę Gostynina, w którym planowałem mini-zwiedzanie. Niestety (a może "stety", bo nie niszczeje), w zamku jest hotel więc tylko obejrzałem go z zewnątrz, ale za to w centrum zrobiłem sobie mały objazd.
Po wyjeździe z Gostynina zaczynają się problemy z sennością. Nie jestem w stanie ich przezwyciężyć i w końcu siadam na ławce na kilka minut odpoczynku.
Dalej jadę w stronę Lubienia Kujawskiego, gdzie ponownie dopada mnie zmęczenie, ale poleżałem chwilkę na ławce koło PKS-u i przeszło. Jadę jednak po kolejną kawę na koniec miasta i dopiero wracam. Po drodze mijam też o świcie jeziorko:
Nocka za mną.
Jadę z Lubienia tak, jak sobie wytyczyłem i okazuje się, że droga wiedzie przez kilka km drogami polnymi (choć w bardzo dobrym stanie). Dziwne to trochę, ale nie narzekam. Gorzej, jakbym w nocy tu wylądował - wiejskim zwyczajem psy sobie biegały luzem po okolicy :(
Przejeżdżam przez Łanięta i w miejscowości Misztal znowu robię mały odpoczynek. Odrywam się od kontemplacji gdy przejeżdża Jacek - kolarz i chwilkę rozmawiamy. Bierze mnie na koło i jedziemy tak kilka kilometrów, jednak w końcu odpadam - tętno 160 przy 32 km/h i boję się, że się "ugotuję". On dla odmiany chyba miał dość wleczenia się 27km/h :)
Miał chyba wrażenie, że coś pokręciłem, jak mówił, że ja powinienem jechać DK 1, a ja mu odpowiadałem, że dalej jadę "2-ką" :)
Objeżdżam Koło od południa bo nadrabiam może odrobinkę, ale za to nie stoję na światłach i nie muszę tłuc się śmieszkami rowerowymi.
W Kłodawie zjeżdżam aby odwiedzić kopalnię soli.
Niestety, w święta i niedziele (gdy ludzie mają wolne) zwiedzania nie ma. Ale za to jest czadowa hałda:
Odwiedzam jeszcze dwa kościoły i faktycznie całkiem ładne je tam mają. Szczególnie spodobało mi się wnętrze drewnianego kościoła cmentarnego:
Ładnych parę kilometrów krajówką dalej skręcam w miejscowości Kościelec by zwiedzić eklektyczny pałac:
Pałac jest akurat remontowany, ale w parku hrabia Kreutzberg nawstawiał różnych cudów, np. ruiny:
czy meczet z minaretem:
Dojeżdżam w końcu do Warty i okazuje się, że nie ma tam mostów, ale jest za to prom:
Ciekawe, czy kursuje w nocy i jak bardzo bym klął, gdyby się okazało, że nie...
Na północ od Warty
Przekroczyłem ten mój Rubikon więc kieruję się w stronę Lichenia, po drodze zaliczając kilka gmin. W ogóle mam wrażenie, że jakbym jechał tylko Toruń-Gostynin-Licheń-Toruń, to trasa by była krótsza o jakieś 150km ;-)
Zaliczanie gmin to niezły pożeracz czasu i generator dużych przebiegów ;-)
Licheń
W Grąblinie okazuje się, że wstęp do lasu, w którym miało miejsce objawienie, jest tylko przez specjalną kładkę, ale na szczęście jest ona bez schodów i z rowerem się da wturlać. Pielgrzymów jest bardzo dużo. Ja z braku czasu odwiedzam tylko jedno miejsce objawienia i robi na mnie naprawdę duże wrażenie siła wiary ludzi, którzy tu przychodzą. Ze łzami, na kolanach wchodzą do kapliczki, dotykają kamienia, przykładają do niego dewocjonalia a następnie wychodzą na kolanach. To robi wrażenie!
Z lasu wracam przez kładkę i jadę do Lichenia. Już z daleka widać bazylikę:
Na miejscu atmosfera jest jednak mniej religijna. Leci sobie z głośników skoczna piosenka z refrenem "rum cium cium", stragany, pełno pielgrzymów
Okazuje się, że plan Lichenia to aż 67 atrakcji do zobaczenia! A ja tu mam ok. 10h do tyłu. Ech... Oglądam tylko Arkę
Wewnątrz był akurat ślub jakiegoś Przemysława z Katarzyną - przed kościołem stały auta warte od 150k wzwyż. Ciekawe, czy Gala lub coś podobnego o tym napisze? Po ślubie poszedłem szukać bazyliki, co wcale proste nie było mimo jej rozmiarów - całość jest wewnątrz wielkiego parku pełnego strzelistych drzew. Przed bazyliką jeszcze trafiam na Golgotę:
A w końcu docieram i do słynnego kościoła:
Wewnątrz jest również pełno złota:
Muszę jednak powiedzieć, że choć nagłośnienie mszy robi wielkie wrażenie (organy podkreślające słowa kapłana itp.), to samo wnętrze jest takie sobie jak na tę skalę świątyni. W takim Toledo czy Granadzie katedry są większe, kolumny potężniejsze a wnętrze nie potrzebuje pazłotka by być imponujące. Moim zdaniem można to było wykonać ładniej. Gust każdy ma swój, ja natomiast opuszczam Licheń kierując się bocznymi drogami w stronę Konina
Powrót do domu
Droga z Lichenia wiedze przez boczne drogi koło stawów rybnych i jest to super skrót omijający centrum Konina. Przejeżdżam koło dwóch elektrowni (Konin i Pątnów)
W okolicy Pątnowa łapię ciągnik z broną talerzową, za którym jadę kilka kilometrów do Kazimierza Biskupiego. Nic szczególnego, gdyby nie to, że brona miała 3,6m wysokości, a wiadukty miały zakaz wjazdu powyżej 3,8m, a ciągnikiem bujało. Do tego kable nad drogą też wisiały niebezpiecznie nisko i cały czas musiałem uważać żeby coś się nie stało.
W Kazimierzu zwiedzam jeszcze klasztor zamieniony na seminarium i jadę do Ślesina. Przy marinie miał być pomnik smoka, ale podobno rok temu go zabrano bo się miasto z właścicielem nie dogadało. Ehh. W każdym razie skoro jest łuk, to i ja sobie triumf zaliczam:
W końcu jadę na północ DK25 do Skulska gdzie czas na włączenie lampek itp. Wszystko to w blasku księżyca nad jeziorem:
Dojeżdżam tak do Kruszwicy, gdzie niestety już jest noc. Słynna wieża prezentuje się ładnie, pewnie za dnia jest jeszcze lepiej:
Na koniec jadę do Kolegiaty, ale o 22:59 dojeżdżam, a o 23:00 gaszą podświetlenie i zrobienie ładnej fotki się nie powiodło. I'll be back, jakby powiedział Terminator.
Zmęczony jestem okrutnie i z drogi do Inowrocławia nie pamiętam za wiele. Jakoś dojechałem i walnąłem dużą kawę, nie starczyła jednak do końca i z Rojewa do Torunia dojeżdżam "magicznie" - nie bardzo wiem jak, choć pamiętam wahadłowy ruch w Gniewkowie i przepuszczanie "pakietów" aut na drodze by potem jechać solo. A, pamiętam jeszcze zakaz jazdy rowerem na DK15 i brak widocznej alternatywy. Pewnie ten chodnik po lewej miał nią być. Dobre sobie :/
W Toruniu jeszcze ostatnie momenty świtu:
I dojeżdżam do domu wykończony. 2 nocki praktycznie bez snu, prawie 36h wycieczka. Wyjazd wieczorem nie był mądry, ale wyjazd rano też pewnie by nie był taki :) Trzeba to będzie powtórzyć ;-)
Na ten rok zdefiniowałem sobie kilka "rowerowych" celów. Trzy z nich udało mi się osiągnąć tą wycieczką:
- zaliczyć wszystkie gminy w województwie kujawsko-pomorskim
- odbyć jakąś długą wycieczkę (407km to mój trzeci życiowy dystans)
- pojechać do Lichenia obejrzeć bazylikę
Więcej zdjęć można zobaczyć już tradycyjnie
- klik tutaj - > G A L E R I I < - klik tutaj -
Lista nowych gmin w kolekcji:
Kujawsko-Pomorskie: Choceń, Kowal, Kowal - obszar wiejski, Baruchowo, Lubień Kujawski, Jeziora Wielkie, Kruszwica
Mazowieckie: Gostynin - obszar wiejski, Gostynin
Łódzkie: Łanięta, Nowe Ostrowy, Dąbrowice
Wielkopolskie: Chodów, Kłodawa, Kościelec, Krzymów, Kramsk, Ślesin, Konin, Kazimierz Biskupi, Kleczew, Skulsk.
Dla zainteresowanych mapa:
sprawy i... eksploracja okolic elektrociepłowni
Środa, 17 lipca 2013 | dodano:18.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch 2013, użytkowo, wycieczka 2013
Kategoria .mieszczuch 2013, użytkowo, wycieczka 2013
d a n e w y j a z d u
33.31 km
13.00 km teren
02:04 h
16.12 km/h
38.50 vmax
24.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
sprawy
Środa, 10 lipca 2013 | dodano:10.07.2013 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch 2013, użytkowo, wycieczka 2013
Kategoria .mieszczuch 2013, użytkowo, wycieczka 2013
d a n e w y j a z d u
30.73 km
3.00 km teren
01:42 h
18.08 km/h
36.50 vmax
25.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Wypad rodzinny do Papowa Toruńskiego i Grębocina lasami
Niedziela, 7 lipca 2013 | dodano:09.07.2013 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria wycieczka 2013, .Surly 2013
Kategoria wycieczka 2013, .Surly 2013
d a n e w y j a z d u
W niedzielę wybraliśmy się na małą wycieczkę. Postanowiłem pokazać szanownej małżonce odkryte przeze mnie ścieżki w lesie papowskim a do tego zbadać jedną nieznaną mi wcześniej drogę.22.14 km
7.00 km teren
01:45 h
12.65 km/h
29.66 vmax
25.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Na początku pojechaliśmy w stronę Galerii Copernicus przez ul. Kalinową i Apatora. Niezbyt standardowa trasa, i jak ktoś lubi asfalt to polecam :)
Na północ pojechaliśmy ulicą Chrobrego i po skręcie w Polną rozegraliśmy mały mecz na szczycie:
Później pojechaliśmy ul. Kociewską koło wysypiska i dalej do lasu (patrz mapka na dole). Okazało się, że w końcu zdemontowano hałdę ziemi, która przegradzała tę drogę więc nie było problemów z przejazdem. Do Papowa Toruńskiego dojechaliśmy bez większych przeszkód i tam odbiliśmy w ul. Kasztanową. Jest to mało znany szutrowy łącznik obwodnicy z Grębocinem.
Na końcu Kasztanowej skręciliśmy w prawo w ul. Dworcową, która po kilkuset metrach zmieniła się w piaszczysto-szutrową drogę (ale przejezdną). Tą drogą pojechaliśmy kawałeczek za daleko i zaczął się makabryczny piach:
Na końcu piachu jest jeszcze strumyk z bajorkiem na środku drogi - to nas zatrzymało gdyż obejście strumyka z młodą i rowerami byłoby zbyt ryzykowne.
Cofnęliśmy się więc i okazało się, że to, co wyglądało na dojazd do posesji jest drogą dookoła domu i przez las dojechaliśmy do przejazdu kolejowego.
Cel krajoznawczy zaliczony - już wszystkimi drogami w tym rejonie jechałem :)
Pokazałem dziewczynom hałdy materiałów budowlanych składowanych w północnej części elektrociepłowni:
Z Grębocina pojechaliśmy chodnikiem wzdłuż DK15 i potem już bocznymi drogami do ul. Wymarzonej by pojechać przez pole do Biedronki na zasłużone lody:
Trochę więcej zdjęć można zobaczyć w - klik tutaj - > G A L E R I I < - klik tutaj -
Dla zainteresowanych trasa: