Informacje

avatar

chesteroni
z miasta Toruń
16647.94 km wszystkie kilometry
314.60 km (1.89%) w terenie
43d 11h 14m czas na rowerze
15.92 km/h avg

Kategorie

.Giant.0   .mieszczuch.127   .mieszczuch 2013.138   .Surly.55   .Surly 2013.49   >100.55   >200.19   >300.5   forumowo.27   gminobranie.58   nightrower.42   przyczepkowo.4   sakwowo.51   użytkowo.273   wycieczka.59   wycieczka 2013.53  

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy chesteroni.bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka

Dystans całkowity:6484.31 km (w terenie 65.10 km; 1.00%)
Czas w ruchu:427:10
Średnia prędkość:15.18 km/h
Maksymalna prędkość:58.89 km/h
Suma podjazdów:27287 m
Maks. tętno maksymalne:175 (93 %)
Maks. tętno średnie:133 (70 %)
Suma kalorii:194980 kcal
Liczba aktywności:58
Średnio na aktywność:111.80 km i 7h 21m
Więcej statystyk

objazd włości

Sobota, 2 maja 2015 | dodano:23.05.2015 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria wycieczka, .Surly
  d a n e  w y j a z d u
64.16 km
4.00 km teren
04:17 h
14.98 km/h
38.90 vmax
20.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal

Dookoła Krakowa

Niedziela, 19 kwietnia 2015 | dodano:16.05.2015 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch, gminobranie, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
45.54 km
0.00 km teren
04:42 h
9.69 km/h
40.60 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Wycieczka nieco na siłę - dżinsy spowodowały u mnie już wcześniej obtarcia, do tego bardzo silny wiatr i deszcz wiszący w powietrzu. Nie było nawet chęci do robienia zdjęć, jedno zrobiłem, ale się zapodziało...
Z Krakowa wyjechałem w stronę Skawiny - bardzo ładna ściana wspinaczkowa obok. Sama Skawina wyglądała bardzo nieciekawie, na szczęście odbiłem wkrótce na wschód i bocznymi drogami dostałem się do Wieliczki. Drogi nierzadko miały takie nachylenie, że nawet w dół strach było jechać i rower prowadziłem idąc na nogach. Fajne górki ;-)
Sama Wieliczka - w sumie nic specjalnego - jedynie obrazek 3d na betonie był fajny, ale fotka mi się zapodziała gdzieś :(
W Kopalni nie byłem, bo i czasu mało, i wstęp okrutnie drogi. A do tego już tam kiedyś byłem na dole więc pewnie wybiorę się z całą rodziną dopiero. Na stacji wiało tak, że łeb urywało, a na pociąg czekałem prawie godzinę. Po co na pociąg? Bo wiatr był naprawdę nieprzyjemny, a mi się już jechać odechciało - jakiś kryzys, do tego wspomniane na wstępie obtarcia.



Zaliczone gminy: 4
Małopolskie:
Skawina, Mogilany, Świątniki Górne, Wieliczka

sprawy

Piątek, 17 kwietnia 2015 | dodano:16.05.2015 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch, użytkowo, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
13.09 km
0.00 km teren
01:10 h
11.22 km/h
30.40 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Zaliczone gminy: 1
Małopolskie:
Kraków

zwiedzanie Krakowa

Wtorek, 14 kwietnia 2015 | dodano:16.05.2015 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
19.01 km
0.00 km teren
01:25 h
13.42 km/h
26.20 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal

Kraków

Poniedziałek, 13 kwietnia 2015 | dodano:16.05.2015 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch, użytkowo, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
34.88 km
0.00 km teren
03:01 h
11.56 km/h
25.70 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Na dworzec w Toruniu i po Krakowie

Gminobranie czerwińskie 300km

Niedziela, 28 września 2014 | dodano:05.10.2014 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria .Surly, >100, >200, >300, gminobranie, nightrower, sakwowo, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
304.02 km
1.40 km teren
20:02 h
15.18 km/h
45.38 vmax
12.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
1283 m kcal
Po załatwieniu swoich prywatnych spraw w Warszawie okazało się, że mam masę czasu - już w sobotę wieczorem byłem wolny więc grubo przed świtem, bo o 4:45 byłem już w drodze. Pierwotnie chciałem przejechać przez Park Łazienkowski, ale okazało się, że jest zamknięty :(
W zamian przejechałem obok jednostki wojskowej i siedziby BOR gdzie biedni wartownicy wpatrywali się przed siebie nieobecnym spojrzeniem. Przejazd przez Warszawę nie był przyjemny. Mimo GPSa trzeba było co chwilę kombinować bo a to zakaz, a to remont, a to metro budują i jest objazd. Po przebiciu się na wschodnią stronę Wisły było już nieco lepiej i nawet dało się podziwiać "city":
W końcu dojechałem do granic miasta, przy okazji poznając fajny wyjazd z niego przez Jabłonną. Co ciekawe, w Warszawie wyjazd wiedzie dłuuugą ul. Modlińską by w Jabłonnej wjechać w... ul. Modlińską. W kolejnych miejscowościach to samo i tak przez ok. 20km jeśli tylko byłem w jakiejś wsi, to jechałem Modlińską.

Modlin
W końcu dojechałem do Nowego Dworu Mazowieckiego, na terenie którego znajduje się Twierdza Modlin i lotnisko Warszawa-Modlin. Zimno dawało się we znaki, temperatura oscylowała w okolicy 5 stopni. Dobrze, że miałem ze sobą zimowe ciuszki rowerowe. Koło Twierdzy Modlin jedynie przejeżdżam. Jest nad Wisłą na dole skarpy i nie bardzo mi się uśmiecha włóczenie się po bunkrach. Zwłaszcza, że tych jest niemało:

Na górze pełno dookoła 100-letnich budynków wojskowych i powojskowych, do tego jest jednostka wojskowa z mostem pontonowym:

Mijam jeszcze pomnik obrońców Twierdzy Modlin

i wyjeżdżam, żałując nieco, że nie miałem czasu na powłóczenie się po okolicy. Za Zakroczymiem odbijam na północ po gminy, co osiąga apogeum w gminie Joniec, gdzie 9.5 km nadrabiam by przejechać przez siedzibę gminy :) Ale udaje się wodę uzupełnić 2 minuty przed zamknięciem sklepu - potem długo nie będzie nic otwartego!

Czerwińsk

Z Jońca odbijam na południe w stronę Czerwińska nad Wisłą. Trasa bez tych gmin mogłaby być krótsza pewnie o dobre 100km, ale za to byłaby nudnym turlaniem się z punktu do punktu. Jazda na południowy zachód nie jest najprzyjemniejsza - pod słońce i pod wiatr. Kilometry połykam jednostajnym, ale niewielkim tempem. Pewnie prócz wiatru ma na to wpływ waga bagaży - ok. 20kg, jak się potem w Toruniu okaże!
Czerwińsk to maleńkie miasteczko z małym ryneczkiem, ale jak się podjedzie pod górę to widać piękny kościół z 1155r.

Warto było zboczyć z trasy i tu zajrzeć!
Z Czerwińska jadę na północ do Płońska. Mógłbym pewnie jakimiś bocznymi dróżkami Płońsk ominąć, ale ostatnim razem tylko śmignąłem przez miasto i niewiele zobaczyłem - chciałbym to nadrobić.

Płońsk

Generalnie nie było warto. Jedyny ciekawy akcent to aniołek wkurzony na parkujący samochód:

Z Płońska odbijam na zachód, znowu pod wiatr, ale za to krajówką, z której uciekam... na południe. Kolejne gminy ;-)
Jednocześnie zmierzcha już i ledwo udaje się pożegnać ze słońcem:


Nightrower
Niemal ocieram się o Płock i rafinerię - w okolicach Bielska widać dymiące (i płonące!) kominy Orlenu. Z Sierpca wyjeżdżam o północy, senność mnie już męczy, ale zatankowałem kawę, ubrałem się ciepło i ruszyłem ostatnią "prostą" do domu, czyli nocna jazda DK10.
Senność - to słowo poznaję we wszystkich odmianach. Ledwo docieram do Skępego, gdzie ładuję w siebie niemal litr kawy. Na Orlenie z okazji jakiegoś dnia kawy jest promocja i każda kawa jest podwójna :-)
Przy okazji widzę wycieczkę autokarową młodzieży, która jedzie "melanżować się do Mielna". Eh, każdy ma swoje dziwactwa :P
W Skępem zmiana - ze stacji Bliska zrobił się prawdziwy Orlen!
Mijam znane mi miejscowości i w końcu docieram do Lipna, ale nie było to najfajniejsze. Pagórki i zwężenia drogi wraz z mgiełką odbierały poczucie bezpieczeństwa na poboczu. W Lipnie rozważam poczekanie na pociąg, ale 2.5 h marznąć? Bez sensu. Dobrze, że kolejną kawę wypiłem, bo w Kikole na jedynej stacji kawy nie ma - popsuł się ekspres. Od okolic Czernikowa jazda jest mocno nieprzyjemna z uwagi na liczne zwężenia i narastający poranny poniedziałkowy ruch. Nie pozostaje nic innego, jak cisnąć.
W Obrowie pociąg mnie mija - szybciej bym był pociągiem, ale co tam, będzie 300. Pierwszy w tym roku dystans między 300 a 400 km!
To mnie motywuje i już bez problemów docieram do Domu. W Toruniu poranna mgła, a ja spadam spać.

Tradycyjnie, więcej zdjęć można obejrzeć po wejściu do - klik tutaj -> G A L E R I I <- klik tutaj -

Zaliczone gminy: 9
Mazowieckie:
Nowy Dwór Mazowiecki, Zakroczym, Joniec, Załuski, Naruszewo, Czerwińsk n/Wisłą, Dzierzążnia, Bulkowo, Staroźreby


Do Końca Świata i parę obrotów korbą :)

Niedziela, 7 września 2014 | dodano:13.09.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
181.14 km
2.50 km teren
10:28 h
17.31 km/h
43.76 vmax
23.0 *C
164 HR max( 87%)
124 HR avg( 65%)
800 m 8113 kcal
Wiele miejsc już odwiedziłem na rowerze. Niektórzy śmieli się, że jeszcze tylko na Końcu Świata nie byłem. To prawda, ale... ja nie dam rady? Szczęśliwie Koniec Świata jest nieodległy, w powiecie Ostrzeszowskim. Z uwagi na to, że wieczorem musiałem być w Poznaniu a następnego dnia w pracy, nie była to wycieczka stricte rowerowa - pozwoliłem sobie na podwózkę pociągową.

O 3 z haczykiem wpadam na PKP Toruń Główny i bez problemu dostaję miejscówkę z rowerem na TLK choć ponoć miejsc już nie ma. W Kutnie czekam godzinkę i dojeżdżam osobówką do Łęczycy gdzie ląduję o 6:01. Ostatnio byłem w Łęczycy kończąc trasę w jakimś kryzysie a do tego zamku nie obejrzałem z powodu żulerii. Tym razem tych problemów nie było i zamek obejrzałem, choć tylko z zewnątrz - w środku jest muzeum, ale o 6 w niedzielę nieczynne, co raczej nie dziwi :)

Zamek bardzo ładny no i w końcu nie krzyżacki, a nasz, polski :)
Z Łęczycy jadę całkiem sprawnie w stronę autostrady. Postanowiłem, że będę minimalizował postoje bo ostatnio strasznie mi się wycieczki rozłażą przez brak dyscypliny. Wychodzi nieźle, ale czasem przecież trzeba fotkę strzelić :)
Bardzo chciałem obejrzeć pałac w Poddębicach, ale ktoś wpadł na pomysł remontu parku przypałacowego i nie ma dojścia żadnego. Eh.
W końcu dojeżdżam do Warty w Warcie:

W Warcie (mieście :P) jest też bardzo ładny klasztor, ale niestety nie ma jak go obejrzeć z powodu trwającej mszy. Z Warty jadę w stronę Błaszek, ale nie wjeżdżając do samej miejscowości odbijam na południe. Całkiem ładna "piła" - 130m - 180m-135m - 185m i tak w kółko. Trochę to jest męczące, ale bez przesady, po kilkunastu kilometrach się wypłaszcza by koło Brąszewic się skończyć. Odbijam na zachód i wiejskimi drogami jadę prosto. Droga wkrótce w okolicy Salamonów zamienia się w szuter a potem nawet w piaszczysty kawałek, ale nie jest źle, tylko raz mi koło zatańczyło w piachu. Ostatecznie docieram do Głuszyny, gdzie widzę, że jestem już blisko:

Jak widać ze znakiem jest zupełnie jak z przepowiednią - jak jest już blisko to nagle ktoś przesuwa datę. Tutaj z 0.8km zmieniono na 1.5km
Wbijam więc w tę drogę, która wkrótce zmienia się w piaszczystą leśną trasę. Wtem oczom moim ukazuje się "Chata na końcu świata":

W Google na to hasło jest wiele wyników, ale jedynie ta chata naprawdę jest tam, gdzie napis głosi :) Swoją drogą wiele osób chce zbić majątek na Końcu Świata, tylko w zasadzie po co? Czyżby faraonowie mieli rację chowając majątek do grobu?
W końcu jestem w Końcu:

A w zasadzie pół kroku dalej. Dobrze, że jednak Ziemia nie jest płaska bo bym spadł!
Skoro już minąłem znak, to sprawdzam, co jest dalej, na końcu Końca Świata. Są jeszcze ze trzy domki, a na końcu ten:

Za domkiem jest kolejna gmina, ale jako że czasoprzestrzeń postanowiła tutaj mieć punkt nieciągłości, nielicho musiałbym drogi nadłożyć by tam dojechać - odpuszczam więc i wracam do Głuszyny.
Z Głuszyny jadę do Grabowa nad Prosną, w którym już byłem wiosną, jadąc na zlot forum podrozerowerowe.info więc czasu nie mitrężąc jadę do Ostrowa Wielkopolskiego. Znacznie wyprzedzam założony harmonogram więc mam chwilkę na pozwiedzanie tego ładnego miasteczka. Szczególną uwagę zwraca monumentalna konkatedra św. Stanisława Biskupa:

Ale sama starówka też nie wygląda źle. A na rynku można wypić kawę z posągiem Stefana Rowińskiego:

No i to tyle - mając nadmiar czasu ledwo zdążam na pociąg, ale jednak zdążam i bez przygód docieram na miejsce, czyli do Poznania.
Teraz mogę powiedzieć, że i na Końcu Świata byłem ;-)

Jako ciekawostkę podam, że koszt biletów na mnie wyniósł 66,6 zł :) Na (nie)szczęście od liczby bestii uchronił mnie rower bo doszło kolejne 23,1 zł :/

Zapraszam do obejrzenia wszystkich fotek w - klik tutaj -> G A L E R I I <- klik tutaj -

Zaliczone gminy: 10
Łódzkie: Wartkowice, Poddębice, Zadzim, Warta, Błaszki, Brąszewice
Wielkopolskie: Czajków, Kraszewice, Ostrów Wielkopolski - obszar wiejski, Ostrów Wielkopolski - miasto



BBTour 2014

Sobota, 23 sierpnia 2014 | dodano:24.08.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
25.84 km
0.00 km teren
01:14 h
20.95 km/h
42.01 vmax
13.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Wybrałem się pokibicować na PK w Toruniu

sprawy

Piątek, 22 sierpnia 2014 | dodano:23.08.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .mieszczuch, użytkowo, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
23.54 km
0.00 km teren
01:33 h
15.19 km/h
26.70 vmax
20.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal

Gminobranie talibskie

Poniedziałek, 18 sierpnia 2014 | dodano:19.08.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, >100, >200, gminobranie, nightrower, wycieczka
  d a n e  w y j a z d u
249.34 km
0.00 km teren
14:13 h
17.54 km/h
49.57 vmax
18.0 *C
161 HR max( 85%)
124 HR avg( 65%)
1445 m 11009 kcal
Warmińsko-Mazurskie to kraina pełna wspaniałych lasów, tysięcy jezior skrytych za pagórkami i ośrodków turystycznych przemieszanych z prymitywną przyrodą. Idealne miejsce by skryć jakieś tajemnice. Pewnie dlatego jest tam szkoła policyjna, ośrodek szkolenia ABW, radary oraz miejsce niegdysiejszego przesłuchiwania Talibów przez CIA. Tak się jakoś złożyło, że do tej pory jeszcze tam nie byłem więc tym razem wybrałem się na małe gminobranie przez te tajemnicze okolice.
Zacząłem od dojazdu pociągiem możliwie najbliżej Nowego Miasta Lubawskiego, czyli do Biskupca Pomorskiego. Dzięki temu oszczędziłem 14km i sporo czasu jazdy po niezbyt ciekawej okolicy. Z bocznym wiatrem docieram do Nowego Miasta. Już tu byłem więc tylko objeżdżam centrum i podziwiam kino na rynku:

Poprzednim razem przejechałem przez to miasto i zaliczyłem gminę miejską, ale - jak się ku mojemu zdumieniu okazało - nie przejechałem przez gminę wiejską. Jest ona tylko na północnym wschodzie i wschodzie od miasta. Dlatego też tym razem tu jestem - rozliczam się z przeszłością i zamykam rozdział gminnego przeoczenia. Wkrótce docieram do Lubawy. Miasto nieco podupadłe ale z bardzo fajną fontanną na rynku. Ma ona postać kuli z wody, co osiągnięto robiąc dysze skierowane pod kątem prostym do centralnie złączonych rurek.

Z Lubawy w zasadzie zawracam na południe, ale nie narzekam, bo wpadły dwie gminy :) Jedyne, na co można narzekać, to wiatr, ale przynajmniej nie męczę się z TIR-ami bo spory kawałek jadę bardzo ładną drogą dla rowerów. To i owo bym w niej pozmieniał, ale zasadniczo jest OK aż do momentu, w którym się ona niespodziewanie kończy w polu.
z Lubawy jadę dalej przez pagórki i lasy w stronę Nidzicy. Droga była bardzo malownicza i na pewno nie można jej zarzucić płaskości :)

Pod koniec jeszcze parę kilometrów nadłożyłem by przejechać sobie przez Kozłowo, kolejną gminę. Warto było, choćby z uwagi na widoki:

Stamtąd jadę już prosto na Nidzicę, po drodze mijając paru zawodników Mazovia MTB. Nidzica wita mnie przejazdem przez DK7 i przez ok. 10-12 torów, ale szybko mi to wynagradza bardzo ładnym zamkiem:

Zamek jest nei tylko ładny, jest również świetnie zagospodarowany. Hotel, restauracja (z sensownymi cenami), galerie, wystawy, biblioteka... Na pewno się nie marnuje jak choćby podobnych rozmiarów obiekt w Barcianach.
Z zamku zjeżdżam jeszcze na rynek, ale niczego fajnego tam nie ma więc zmykam w stronę Szczytna. Mam problem z czasem bo chciałem jeszcze przed zachodem słońca obejrzeć słynny już ośrodek SPA za miastem, a kilometrów trochę do pokonania zostało. Spinam poślady i całkiem nieźle mi to wychodzi bo średnia na tym 50km odcinku to ok. 23 km/h. Jak na moją wagę i dystans w nogach oraz hopki - całkiem nienajgorzej.
W końcu docieram do Szczytna. Miasto jest nieciekawe. Jedyne, co było interesującego, to zrujnowana wieża ciśnień:

Lotnisko w Szymanach sobie odpuszczam i jadę bocznymi drogami do Starych Kiejkut. To tutaj jest ośrodek szkolenia ABW (i niestety nie jest to już tajemnicą :() i tutaj CIA przesłuchiwała Talibów (tak twierdzi przynajmniej strasburski trybunał).
Sam ośrodek jest przy krajówce i jest solidnie ogrodzony:

Nie ma na płocie żadnych zakazów więc się nie boję zrobić zdjęcia. Zresztą Google Street View całe ogrodzenie ma obfotografowane.
Stąd już wykręcam w stronę Olsztyna. Zapada noc, ale jedzie się nieźle. Jest tylko jeden problem: coraz bardziej lata mi na boki korba, coś jest nie tak z supportem. Jeszcze nie wiem co, ale na pewno w Olsztynie zakończę podróż bo luz się zauważalnie powiększa. Nie chciałbym w środku nocy na zadupiu zostać z niesprawnym rowerem. Po drodze jeszcze próbuję znaleźć jakąś stację z kawą, ale niestety nie ma kompletnie nic. Ani w Dźwierzutach, ani w Pasymiu (była, ale stoi tylko ruina i kartka, że najbliższa jest w Szczytnie). Załamka, nic wzdłuż krajówki też nie było, ale trudno, jakoś dojadę.
Przed Olsztynem przejeżdżam jeszcze przez Klewki, o których ś.p. wicepremier Lepper pisał w kontekście Talibów nie chcąc ujawnić tajemnicy do końca.
Na dworcu w Olsztynie jestem już o 2am, ale pociąg jest o 6. Strasznie mi szkoda gmin, których nie zaliczę i w normalnych okolicznościach bym śmignął, ale z awarią wiszącą na włosku wolę odpuścić.

Tym razem nie było za bardzo nic do zwiedzania, ale jednak kilka fotek się zrobiło więc zapraszam do obejrzenia - klik tutaj -> G A L E R I I <- klik tutaj -

Zaliczone gminy: 12
Warmińsko-Mazurskie:
Nowe Miasto Lubawskie - obszar wiejski, Lubawa - obszar wiejski, Lubawa - miasto, Rybno, Dąbrówno, Kozłowo, Nidzica, Jedwabno, Szczytno - miasto, Dźwierzuty, Pasym, Purda