Informacje
chesteroni z miasta Toruń
16647.94 km wszystkie kilometry
314.60 km (1.89%) w terenie
43d 11h 14m czas na rowerze
15.92 km/h avg
314.60 km (1.89%) w terenie
43d 11h 14m czas na rowerze
15.92 km/h avg
Kategorie
.Giant.0 .mieszczuch.127 .mieszczuch 2013.138 .Surly.55 .Surly 2013.49 >100.55 >200.19 >300.5 forumowo.27 gminobranie.58 nightrower.42 przyczepkowo.4 sakwowo.51 użytkowo.273 wycieczka.59 wycieczka 2013.53Znajomi
Moje rowery
Szukaj
Wykres roczny
Archiwum
- 2015, Październik.2.1
- 2015, Wrzesień.13.0
- 2015, Sierpień.13.3
- 2015, Lipiec.7.0
- 2015, Czerwiec.12.0
- 2015, Maj.11.0
- 2015, Kwiecień.14.0
- 2014, Wrzesień.11.2
- 2014, Sierpień.16.3
- 2014, Lipiec.20.2
- 2014, Czerwiec.20.3
- 2014, Maj.22.8
- 2014, Kwiecień.17.1
- 2014, Marzec.3.1
- 2014, Luty.1.0
- 2014, Styczeń.1.4
- 2013, Grudzień.3.1
- 2013, Listopad.11.0
- 2013, Październik.17.1
- 2013, Wrzesień.5.2
- 2013, Sierpień.17.2
- 2013, Lipiec.25.8
- 2013, Czerwiec.23.6
- 2013, Maj.27.8
- 2013, Kwiecień.24.7
- 2013, Marzec.23.4
- 2013, Luty.11.4
- 2013, Styczeń.3.0
Wpisy archiwalne w kategorii
.Surly
Dystans całkowity: | 6287.07 km (w terenie 63.10 km; 1.00%) |
Czas w ruchu: | 410:30 |
Średnia prędkość: | 15.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.89 km/h |
Suma podjazdów: | 27287 m |
Maks. tętno maksymalne: | 175 (93 %) |
Maks. tętno średnie: | 133 (70 %) |
Suma kalorii: | 194980 kcal |
Liczba aktywności: | 54 |
Średnio na aktywność: | 116.43 km i 7h 44m |
Więcej statystyk |
dojazd na zlot - 1/4
Wtorek, 13 maja 2014 | dodano:29.05.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, >100, forumowo, sakwowo, wycieczka
Kategoria .Surly, >100, forumowo, sakwowo, wycieczka
d a n e w y j a z d u
Rok temu po raz pierwszy pojawiłem się na zlocie forum podróże rowerowe. Bardzo fajna impreza z ludźmi dzielącymi moją pasję. Ale przecież nie tylko moją - z Beatą poznaliśmy się co prawda na maratonie rowerowym, ale też niejedną wspólną podróż z sakwami mamy na koncie. W tym roku udało się nam tak zorganizować sprawy rodzinne, że na zlot pojechaliśmy wspólnie, w jedyny słuszny sposób, czyli z sakwami spod drzwi domu :-)101.04 km
0.00 km teren
05:56 h
17.03 km/h
36.85 vmax
*C
162 HR max( 86%)
128 HR avg( 68%)
284 m 4770 kcal
Do pokonania był umiarkowany dystans, ok. 420km, ale chcieliśmy też pozwiedzać i spędzić razem trochę czasu więc zamiast hardcorowego łyknięcia trasy na raz - zaplanowaliśmy traskę na trzy dni, ew. cztery jakby pogoda była kompletnie do bani.
Start był we wtorek wczesnym popołudniem i nasze miny chyba najlepiej pokazywały nasz nastrój :-)
Pierwszego dnia chcieliśmy dojechać do Lichenia. Przy okazji Beata zaliczała sporo brakujących gmin w naszym województwie.
Dzięki nowemu mostowi trasa do Aleksandrowa Kujawskiego się znacznie skróciła. Nie tylko jest mniej kilometrów, ale też nie trzeba przebijać się przez miasto - kilka kilometrów i już się jest poza Toruniem! RE-WE-LA-CJA! Kawałek ciągniemy DK91, ktrórą jedzie się komfortowo - tiry w większości jadą autostradą A1, a do tego jest szerokie pobocze. Dziur nie ma za wiele więc w miarę na luzie docieramy do skrętu na Aleksandrów Kujawski, gdzie zderzamy się ze ścianą wiatru. Trochę nam ten wiatr dał popalić, ale bardziej martwiło to, że wiał z południowego zachodu, a tam przecież jedziemy! Sprawdzałem prognozę dla centralnej Polski na środę i czwartek i miało być w plecy, a tu takie coś? Walcząc z żywiołem docieramy do Ostrowąsa. Nigdy tu nie byłem, a okazuje się, że jest to standardowy postój dla pielgrzymek ruszających z Torunia. Jest tu sanktuarium Matki Boskiej i bardzo ładna droga krzyżowa z naturalnej wielkości rzeźbami. I to pośrodku niczego, ze 300m od "głównej" drogi biegnącej przez jakąś tam wioseczkę. Miła niespodzianka dla oka.
Kościół jest zamknięty, ale można przez kratę podziwiać ukoronowany papieskimi klejnotami obraz będący od blisko 400 lat celem pielgrzymek:
Dalsza droga była dla mnie zasadniczo nudna. Płaskie krajobrazy po małych gminach. Typowa rowerowa przelotówka na południe - prosto, płasko, mały ruch. Trasę polecam, bo jako odcinek Toruń-Licheń jest na rower "tranzytowy" chyba idealna, ale po drodze nie ma za bardzo co oglądać. Chyba tylko Piotrków Kujawski w miarę się prezentuje, ale też szału nie robi. Po prostu nie jest brzydki. Za to w Sompolnie chcieliśmy zjeść coś sobie na ławce i... nie znaleźliśmy takowej! O ile pamięć mnie nie myli to na wyjeździe udało się na przystanku PKS przysiąść, ale był za to brudny. Trochę to było szokujące bo od bardzo dawna nie spotkałem tak dużego miasteczka bez ławek przy drodze. Nawet w większości wsi jest gdzie przysiąść bo przecież starsi mieszkańcy też potrzebują odsapnąć. Ale, jak widać, nie w Sompolnie.
Z Sompolna jedziemy skrótem do Lichenia. Trochę się cykałem bo wiadomo, jak to jest ze skrótami - zwykle to jakieś bagno, wertepy, zakaz albo jeszcze gorzej. A tu - piękny asfalt i wjazd od północy. Górne partie obu kościołów widać było nad lasem już z daleka:
Jak już wspomniałem, w Licheniu już byłem na rowerze, ale miałem jedną dużą atrakcję niezaliczoną i pozostawał spory niedosyt. Chodzi o Golgotę. Jest to spora góra z drogą krzyżową. Pięknie wykonana, ale wymaga wejścia pieszo, bez roweru, czego będąc na wycieczce "solo" nie byłem w stanie zrobić (ograniczony czas nie pozwalał na zorganizowanie opieki nad rowerem, a w tym roku okazało się, że nie byłoby to takie proste - przy domu pielgrzyma jest parking z wyrwikółkami i tam można sobie rower przypiąć. Pff!).
Wejście na Golgotę nie jest wcale takie proste - trzeba zrobić kilka kółek zanim zacznie się właściwą wspinaczkę. Oprócz zwykłych stacji drogi krzyżowej są też groty przedstawiające momenty opisane w Nowym Testamencie, np.:
Ostatecznie docieram na samą górę gdzie stoi krzyż z Jezusem
Zejście powinno odbywać się inną drogą, niż wejście - jest wąsko więc mijanie się byłoby bardzo kłopotliwe. Schodzę więc aż okazuje się, że albo czegoś nie zrozumiałem w strzałkach, albo o tej porze nie ma już zejścia. W każdym razie wracam do góry i schodzę wejściem. Ruch jest bardzo mały - mijam tylko trzy Niemki i jednego Polaka, który i tak na kogoś czekał. Sceny w grotach są bardzo ładnie przedstawione - zapraszam do galerii. oprócz tego na dole w wielkich głazach są małe oczka zawierające prawdziwe kamienie z różnych świętych miejsc
Po mnie wchodzi Beata i ostatecznie udajemy się do centrum Lichenia na poszukiwanie noclegu. Nie bez problemów znajdujemy w końcu pokoik gdzie się zatrzymujemy. Było dość brudno, ale cóż począć - o zmierzchu trudno wybrzydzać, a w wielu "zimmerfreiach" już nie było miejsc.
Miało padać, a jedynie trochę wiało - na razie nieźle! :-)
Dla zainteresowanych - znacznie więcej zdjęć znajduje się w - klik tutaj -> G A L E R I I <- klik tutaj -
Mroźna majówka 4/4
Niedziela, 4 maja 2014 | dodano:08.05.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, gminobranie, sakwowo, wycieczka
Kategoria .Surly, gminobranie, sakwowo, wycieczka
d a n e w y j a z d u
Kopyta. Trzask łamanych gałęzi. Dziwne odgłosy. Pociąg. Kopyta.60.89 km
1.00 km teren
04:24 h
13.84 km/h
40.78 vmax
9.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Okazuje się, że rozłożyłem namiot niedaleko od drogi do wodopoju i masa zwierzaków idzie gdzieś obok. Strach wyjrzeć bo jak się coś dużego przestraszy, to może wbiec na namiot, lepiej udawać że się nie istnieje :) W końcu cisza - zasypiam.
Dd-d-d-reszcze, opatulam się w śpiwór. Nie pomaga, za jakiś czas znowu się budzę i zakładam bluzę - jest znacznie lepiej. Dzwoni budzik - 5 rano. Zimno. Sprawdzam temperaturę na liczniku - 1.5 stopnia. Zanim jednak dorwałem aparat, licznik się ogrzał od dłoni:
Majówka? Job twaju mać!
W każdym razie to już ostatni dzień. Z uwagi na okoliczności termiczne, wyjeżdżam dopiero po 8 rano, choć o 6 mógłbym być w cieplejszych warunkach już w drodze. Nie chce mi się jechać. Raz, że koniec i morale siada. Dwa - jestem bardzo zmęczony zimnem, wiatrem, podjazdami, które choć niewielkie, to się kumulują. Koło Bęsi spotykam pierwszego od Suwałk sakwiarza - twardziel. Od 5:30 jest w trasie. Ale on spał u znajomych i tnie na Elbląg. Szybko się rozstajemy, bo ja jadę do Olsztyna. Trochę szkoda bo przydałoby się towarzystwo, ale nic nie poradzę. Do Elbląga dziś bym nie dojechał o sensownej porze.
Dość szybko udaje się dojechać nad jeziorko w Kikitach, gdzie jest zakład karny - odsiadka tutaj nie jest taka straszna :-)
Do Jezioran jedzie się jednak i jedzie, zimno, wiatr. Po drodze w sumie nic ciekawego, ot pola i boćki:
W samych Jezioranach trafiam na ładny domek rodem z horrorów:
Z Jezioran do Barczewa droga niby z bocznym wiatrem, ale za to nieco bardziej ruchliwa. W Barczewie jest ładny, stary kościół, ale nie zwiedzam wnętrza z uwagi na trwającą mszę:
W końcu udaje się wyjechać na DK 16, na której ruch jest przeogromny - całe sznury aut zaiwaniają 100km/h. Ze 4 minuty czekam aby się przebić na drugą stronę drogi na pobocze - nie ma wyjścia i ze 2 km muszę jechać krajówką, na szczęście szeroką. W końcu z niej uciekam, choć patrząc na mapę - to krajówka odbija na południe, a ja jadę prosto :)
Bocznymi drogami wjeżdżam do Olsztyna i łatwo trafiam na dworzec PKP (ach, ten GPS :))
Miasta tym razem nie zwiedzam - jest za zimno, nie chce mi się. Jedynie przydworcowa cerkiew się załapała.
Pociąg jest podstawiany więc wygodnie się instaluję w osobówce. Rowerów innych brak. Niestety, ludzi coraz więcej, w pociągu od Iławy brak już miejsc stojących i do tego doszły dwa rowery. W końcu dojeżdżam i jakoś się udaje wysiąść po przebiciu się przez ciżbę. Uf, koniec majówki. 19 nowych gmin, masa małych i kilka większych podjazdów, przymrozki, wiatr, krajówki. Mogło być pewnie ciekawiej, dłużej, ale do tego musiałoby być cieplej, a na to wpływu nie miałem. Majówka w sumie udana, choć dość ciężka. Mam nadzieję, że za rok będzie lepiej :-)
Więcej zdjęć w - klik tutaj - > G A L E R I I < - klik tutaj -
Zaliczone gminy: 4
Warmińsko-mazurskie: Kolno, Jeziorany, Barczewo, Olsztyn
Dla drążących detale - mapka:
Mroźna majówka 3/4
Sobota, 3 maja 2014 | dodano:07.05.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka
Kategoria .Surly, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka
d a n e w y j a z d u
Dzień zaczął się leniwie - miałem bardzo fajną, spokojną miejscówkę :-)123.81 km
1.00 km teren
08:34 h
14.45 km/h
51.39 vmax
11.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Zwinąwszy się ruszyłem dalej w las by wyjechać w Farynach, gdzie było czuć klimat starej, polskiej wsi - pełno drewnianych domów, stara murowana szkoła i elegancki, drewniany kościół:
Niestety - dziś miałem przejechać ładnych kilkadziesiąt kilometrów krajówkami i kawałek za Farynami ląduję na drodze Szczytno-Mrągowo. Nudno by było, gdyby nie rezerwat PUPY ;-)
Trochę się bałem więc nie zwiedzałem, zresztą nie wolno tam na rowerze choć auta drogę wyjeździły w lesie. Kawałek dalej przeżyłem mały szok poznawczy. Czytając Krzyżaków, zawsze myślałem, że jak był Jurand ze Spychowa, to jego rodzinny gród to Spychów. Tymczasem jest to... Spychowo:
W okolicy można natknąć się na stanowiska ogniowe z czasów wojny:
W Pieckach przy głównym skrzyżowaniu jest na uboczu ławeczka idealna wręcz do zrobienia obiadu - czas więc wypróbować nową kuchenkę kupioną BARDZO okazyjnie
W samych Pieckach nie ma chyba nic ciekawego poza herbem, na którym jest nosorożec. Tzn. niby jest to dzik, ale gołym okiem widać, że nie. Zresztą sami oceńcie:
Stamtąd jadę do Mikołajek. Niby boczna droga, ale ruch całkiem zauważalny. W samych Mikołajkach totalny spęd, ceny +50% i nieprzyjemny, turystyczny klimat. Nic fajnego, ale gminę zaliczyć trzeba. Przy wyjeździe na podwórku Straży Pożarnej zauważam piękny wóz - jest to Chevrolet z lat 60, sprowadzony ze Szwecji i odrestaurowany - nawet jeździ!
Wyjazd to droga krajowa nr 16, więc uciekam stamtąd jak najszybciej w stronę Rynu. W końcu jest! Zjazd w boczną drogę. Wiadomo, że takie drogi mają nieco gorszą nawierzchnię, niż krajówki, jednak zastany znak był mimo wszystko zaskoczeniem :)
W samym Rynie nie ma nic, oprócz zamku zamienionego na czterogwiazdkowy hotel. Zamek też taki-sobie, ale chociaż coś :)
Kolejnym odcinkiem krajówki dojeżdżam do Mrągowa. Miasto całkiem spore i nawet ładne, choć nic naprawdę szczególnego tam nie było. Ale całokształt na plus. Trochę się tam pokręciłem, pooglądałem amfiteatr i pojechałem na północ
Tu już na szczęście same boczne drogi, choć temperatura coraz niższa - 8 stopni to norma. Toć to nie majówka, a marcówka! No ale chociaż spokój na drogach i ładne widoki więc jakoś się to toczyło :-)
Ok. 20 zatrzymuję się w lasku koło Górowa - następny byłby za ok. 18km a wolałbym widzieć, gdzie się rozkładam. Lasek całkiem sympatyczny, pusty z całą masą patyków - dawno tak nie musiałem miejsca pod namiot opróżniać z syfu :)
Więcej zdjęć w - klik tutaj - > G A L E R I I < - klik tutaj -
Zaliczone gminy: 7
Warmińsko-mazurskie: Piecki, Mikołajki, Ryn, Mrągowo - obszar wiejski, Mrągowo - miasto, Sorkwity, Biskupiec (pow. olsztyński)
Dla dociekliwych - mapka:
Mroźna majówka 2/4
Piątek, 2 maja 2014 | dodano:07.05.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka
Kategoria .Surly, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka
d a n e w y j a z d u
Zi-zi-zimno - to moja pierwsza myśl, gdy się w nocy przebudziłem ;-) Poprawiłem się w śpiworze, zaciągnąłem śpiworowy kaptur szczelnie i jakoś dotrwałem do rana. Wyturlałem się z lasu po 10.5 godziny snu, ale chociaż odespałem pociągową nockę. Przejechałem do końca lasu i zaraz za wsią Połom odbiłem na drogopodobną nawierzchnię:134.26 km
2.00 km teren
09:01 h
14.89 km/h
49.57 vmax
12.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Mimo niskich temperatur, bociany na łąkach budowały klimat majówki
Nie mogło też zabraknąć typowej o tej porze roku scenerii rzepakowej:
Choć na rzepak nie ma co narzekać - kto był w Andaluzji i widział oliwki ten wie, że jeszcze trochę miejsca bez rzepaku zostało ;-)
Droga jest w sumie nieciekawa i gdyby nie niska temperatura to by się całkiem sprawnie jechało - typowe zmarszczki, niemal bez większych podjazdów. I tak sobie dojechałem do Starych Juch, gdzie spotkała mnie całkiem ładna górka, na szczycie której postawiono wieżę widokową. Panorama okolicy faktycznie była warta wspinaczki
Sama wieża też była dość ładnie zrobiona i nie psuła krajobrazu
We wsi Ranty zrobiłem sobie popas, bacznie uważając, żeby dostosować się do miejscowych reguł
Dalsza droga była dość nudna - dojazd do krajówki, potem do Orzysza elegancką drogą rowerową. Ociepliło się na tyle, że na godzinę nawet zdjąłem bluzę z długimi rękawami! Z Orzysza do Białej Piskiej jechałem drogą przez poligon - co chwilę były ostrzeżenia o wojskowym terenie.
Przez Białą Piską tylko przejechałem, potem dość ruchliwą krajówką dojechałem do Pisza. Miasto nie jest za ciekawe, ale wyróżnia się budynek muzeum przy rynku
Przy wyjeździe z Pisza można natknąć się na bunkry niemieckie. Zamiast strażnika w budce jest znaczek Solid Security, a na otwartej bramie napis o tym, że zwiedzanie jest po wcześniejszym telefonie. Nie zabrakło też informacji o monitorowaniu choć ani jednej kamery nie było ;-)
Dobrze, że choć bunkier z betonu, a nie budyniu :P
Dalej w lesie był kolejny bunkier. Całość powstała przed II wojną światową i była rozbudowywana po inwazji na Polskę. Z Pisza wyjeżdżam krajówką na której ruch jest coraz intensywniejszy, ale na szczęście niewiele nadkładając można pojechać pięknym asfaltem przez las i wylądować w miejscowości Ruciane Nida zaraz obok kolejnego bunkra, tym razem wieżowego:
Ruciane-Nida jest małym turystycznym miasteczkiem. Jedyne, co mi się BARDZO nie podobało to skutery i motory jeżdżące drogami dla rowerów. Uważam, że jak ktoś nie ma odwagi jeździć szosą to jeździć nie powinien, zwłaszcza jak jest zmotoryzowany. Teren się wypłaszczył, a ja w najbliższym lesie zameldowałem się na kolejny nocleg :)
Więcej zdjęć w - klik tutaj - > G A L E R I I < - klik tutaj -
Zaliczone gminy: 7
Warmińsko-mazurskie: Stare Juchy, Miłki, Orzysz, Biała Piska, Pisz, Ruciane-Nida, Świętajno (pow. szczycieński)
Dla ciekawych - mapka:
Mroźna majówka 1/4
Czwartek, 1 maja 2014 | dodano:07.05.2014 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria .Surly, gminobranie, sakwowo, wycieczka
Kategoria .Surly, gminobranie, sakwowo, wycieczka
d a n e w y j a z d u
W tym roku trafiła się dosyć długa majówka. Mając spore braki gminne w północno-wschodniej Polsce wyruszyłem w podróż do Suwałk. Połączeń nie ma za wiele i chcąc-nie chcąc pojechałem pociągiem o 3 rano. Najpierw odcinek Toruń-Warszawa pociągiem jadącym z Kołobrzegu do Krakowa dość okrężną trasą (ponad 1000km!). Pociąg z nadkompletem pasażerów. Rower ledwo wcisnąłem do przedziału rowerowego - było ich razem z moim aż 8 (na trzy miejsca) + jedna osoba śpiąca na podłodze. W przedziale obok, na który miałem miejscówkę, siedziało paru rowerzystów i gość z wielkim labradorem bez kagańca jadący na gapę. Z uwagi na czekający mnie dystans - zdecydowałem się zabrać trochę miejsca czworonogowi. Najgorsza była wilgoć i zapach. Jakoś się udało dojechać i sprawnie wysiedliśmy w Warszawie. Mało kto jechał dalej :)82.44 km
0.60 km teren
05:44 h
14.38 km/h
39.63 vmax
8.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
W Warszawie godzina czekania na pociąg w towarzystwie poznanych rowerzystów. Najpierw robiliśmy sobie jaja, że jedzie dużo rowerzystów do Olsztyna i się nie pomieszczą. Było ich tak dużo, że PKP Intercity dostawiło dodatkowy wagon na rowery. Potem przestało być zabawnie, bo na naszym peronie rowerzystów było znacznie więcej. I do naszego pociągu dostawiono drugi wagon rowerowy. Oba były pełne i o ilości niech zaświadczy zdjęcie:
Konduktor sprawnie zarządzał wsiadaniem i ustawianiem rowerów więc nie było większych problemów przy wyjmowaniu rowerów.
W samych Suwałkach zauważam, że firma AWRUK, zauważona rok temu z uwagi na ciekawą nazwę czytaną wspak zmienia nazwę na W.AWRUK. Przy okazji okazuje się, że to nie jest żart językowy, właścicielem jest Pan Wiaczesław Awruk.
Suwałki niczym nie zaskakują - byłem tam niedawno. Co zaskakuje, niestety, to siła wiatru. Wieje bardzo mocno i oczywiście w twarz. Ostatecznie jednak zaliczam swoją brakującą podsuwalską gminę i jadę w stronę Mazur . Zaliczenie w ten sposób to konieczność - nie wybrałbym się tu w inny sposób, jest też za daleko aby wrócić pociągiem z jednodniowego rajdu na powiedzmy 400km.
Jestem zmęczony, jest zimno, wieje silny wiatr więc jedzie się strasznie powoli.
Ciekaw jestem, jak sobie znacznie mniej doświadczeni sakwiarze z Warszawy poradzili - zapowiadała się dość zimna majówka.
Po drodze, za Filipowem, dopada mnie deszcz i mimo schowania się na przystanku moknę trochę bo ubieram się w strój ocieplający i jadę dalej - nie mam czasu na długie postoje przy mojej prędkości.
Krajobraz jest dość jednostajny - pagórki, pola, jeziorka. Odwiedzam spalony kościół w Mieruniszkach i odbijam na Olecko. Po drodze widzę "mały" zestaw słomiany:
Końcówka dnia dopada mnie w Świętajnach, gdzie podziwiam jezioro:
Po czym znajduję sobie fajne miejsce na nocleg w lesie.
Dzień bardzo wyczerpujący również z uwagi na niewyspanie - w namiocie odrabiam zaległości z poprzedniej nocy.
Więcej zdjęć w - klik tutaj - > G A L E R I I < - klik tutaj -
Zaliczone gminy (podlaskie): Przerośl
Dla zainteresowanych mapka:
objeżdżanie zimówek
d a n e w y j a z d u
Druga część objeżdżania zimowych opon. Schwalbe w instrukcji jasno pisze, że trzeba 40-50km przejechać po asfalcie zanim się na śnieg wyjedzie. Nie chcę czekać z ubijaniem kolców do ostatniej chwili więc postanowiłem objeździć kolce teraz :) Strasznie dziwnie się jedzie na terenowej oponie 2" z takim spowalniaczem, ale zdecydowanie lepiej, niż na samoróbkach, które kiedyś wspólnie z kolegą zrobiłem. Święta trzeba szykować więc zaliczyłem niezbędne minimum kilometrowe, objechałem komin w Elanie i do domku :)34.55 km
1.50 km teren
02:09 h
16.07 km/h
38.50 vmax
20.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
po flaszkę :)
d a n e w y j a z d u
Pierwszy kawałek w zimowych oponach - do centrum i z powrotem :)10.91 km
0.00 km teren
h
km/h
39.80 vmax
16.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Po Poznaniu i Toruniu
Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 | dodano:16.04.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, użytkowo
Kategoria .Surly, użytkowo
d a n e w y j a z d u
Po małym gminobraniu czas służbowo pojeździć i jakoś wrócić do domu :) Przy okazji zahaczyłem o Cyklotur, ale niestety nie mieli kolców do Winterów :(16.62 km
0.00 km teren
01:12 h
13.85 km/h
36.53 vmax
12.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Od Bytowa wycieczka stroniła - vol. 2
Niedziela, 6 kwietnia 2014 | dodano:13.04.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, gminobranie, sakwowo, wycieczka
Kategoria .Surly, gminobranie, sakwowo, wycieczka
d a n e w y j a z d u
Wczorajszy dzień był dość wyczerpujący - 150km po pagórkach, często z bocznym wiatrem. Rano ciężko się wstawało, ale cóż poradzić - musiałem w Słupsku zdążyć na pociąg. Zostało ok. 80 kilometrów do mety. Miejscówka namiotowa była całkiem niezła i już o 7 byłem w drodze. Ruch był więcej niż śladowy. Po raz kolejny zbliżałem się do Bytowa i kilka kilometrów przed miastem odbiłem na północ :) Trasę sobie zaplanowałem drogami tak bocznymi, że ciężko było kogoś spotkać :)87.85 km
0.30 km teren
06:31 h
13.48 km/h
43.37 vmax
13.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Widząc liczne znaki, że elektrownia wodna jest tuż-tuż, miałem coraz większą ochotę ją zobaczyć, ale niestety - ostatni znak mnie skutecznie zniechęcił:
Jechało mi się bardzo źle. Nie wiem, czy to zmęczenie, czy temperatura, ale prędkość na początku była mocno żenująca. W końcu dojechałem do Czarnej Dąbrówki. Miasteczko jak miasteczko - ot krzyżówka i parę domów dookoła, ale co mnie uderzyło i oburzyło - na wyjeździe w stronę Słupska w oddaleniu od reszty zabudowań stoi sobie... informacja turystyczna, wybudowana za unijną kasę.
Komu to ma służyć? Nie mam pojęcia (a jak nie wiadomo, o co chodzi, ...). W niedzielę po 10 było zamknięte.
Z drogi do Słupska odbiłem w lewo gdyż inaczej musiałbym jechać DK 6, która jest dość ruchliwa i przez to nieprzyjemna. Jedna z mijanych wsi oznaczyła się jako Słonecznikowa Wieś i faktycznie - słoneczniki były wszędzie namalowane - każdy słupek, kamień, płotek... Nawet znak zrobili :)
W końcu dojechałem do kolejnej drogi wojewódzkiej i dojechałem do Słupska. Przed obwodnicą zmyliła mnie piękna asfaltowa droga rowerowa, jednak skończyła się przed najtrudniejszym dla rowerzysty odcinkiem, czyli wjazdem na wiadukt i zjazdami na obwodnicę - jak dla mnie kompletnie bezużyteczny bajer.
W samym Słupsku byłem za późno by pojechać bezpośrednim pociągiem do Poznania więc poturlałem się po starówce. Rok temu już byłem na rowerze w Słupsku i tym razem postanowiłem zbadać inne fragmenty, niż poprzednio. Ciekawie zapowiadał się młyn:
Zdecydowanie lepiej wypadła jednak katedra:
Na koniec udałem się na dworzec piękną aleją.
Sam dworzec jest w miarę fajny - przestronny i ma nawet zjazd dla wózków na schodach. Niestety tylko wewnątrz dworca. Aby wydostać się na perony, trzeba się nadźwigać :(
Przesiadkę miałem w Stargardzie Szczecińskim gdzie jeszcze ustrzeliłem ciuchcię na torze:
Niestety, pociąg do Poznania był pełen i nie dali obiecanego wagonu z przedziałem na rowery więc co stację musiałem wstawać i pilnować sprzętu. Eh... PKP :/
Zdjęć jest oczywiście więcej i do oglądania zapraszam do - klik tutaj ->G A L E R I I<- klik tutaj -
Zaliczone gminy: 2
Pomorskie: Dębnica Kaszubska, Czarna Dąbrówka
Od Bytowa wycieczka stroniła - vol. 1
Sobota, 5 kwietnia 2014 | dodano:13.04.2014 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria .Surly, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka
Kategoria .Surly, >100, gminobranie, sakwowo, wycieczka
d a n e w y j a z d u
Szykował mi się rowerowy weekend, ale w poniedziałek musiałem być w Poznaniu. Postanowiłem te fakty połączyć i wybrać się na małe gminobranie. Tytułowy Bytów aż trzy razy miałem o kilka kilometrów od trasy, ale niezaliczone dotąd gminy odciągały mnie jak silne magnesy. Zacząłem w Chojnicach gdyż trasa zapowiadała się na dość długą, a w niedzielę wieczorem musiałem być w miarę świeży - dojazd z Torunia do Chojnic rowerem skutecznie by to uniemożliwił.150.72 km
0.60 km teren
09:24 h
16.03 km/h
44.15 vmax
9.0 *C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Gdy wysiadłem z pociągu o 7:40 przywitał mnie niezły chłód - 2 stopnie powyżej zera, a ja nie wziąłem ocieplanych spodni!
Objechałem starówkę w Chojnicach i zajrzałem nawet do bazyliki
Wnętrze nie było jednak jakoś szczególnie imponujące. Objechałem rynek z ładnym neogotyckim ratuszem i skoczyłem jeszcze do bramy Człuchowskiej, za którą czaił się zwierz!
Było mi strasznie zimno, przesiedziałem więc godzinę w barze nad kawą i wyjechałem o 8:40 przy 6 stopniach - już się dało żyć :)
Na samym początku władowałem się w dość dziurawą drogę:
Trasa była jednak bardzo malownicza, ruch niewielki i trafiło się nawet to, co w rowerowaniu jest chyba najważniejsze:
Droga wiodła pięknymi lasami i była dość monotonna krajobrazowo - pagórki i las. Pod sam koniec trafiło mi się stado 23 żurawi. Nie miałem niestety jak go w całości sfotografować - stąd tylko trzy ptaki
Nocleg tradycyjnie w lesie pod namiotem, pierwsza taka trasa w tym roku mnie trochę zmęczyła.
Droga może była dość leśna, ale jednak ładnych parę fotek różnych miejsc zrobiłem, zapraszam do ich obejrzenia w - klik tutaj -> G A L E R I I <- klik tutaj -
Zaliczone gminy (7):
Pomorskie: Konarzyny, Lipnica, Przechlewo, Koczała, Trzebielino, Kołczygłowy, Borzytuchom